Żal po stracie. Ewa Woydyłło
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Żal po stracie - Ewa Woydyłło страница 7

Название: Żal po stracie

Автор: Ewa Woydyłło

Издательство: PDW

Жанр: Здоровье

Серия:

isbn: 9788308071762

isbn:

СКАЧАТЬ

      Moje lekcje żałoby

      Od pierwszych chwil mego istnienia

      spotykały mnie straty trudne

      do wyobrażenia, nieodwracalne.

      Przemówiła do mnie już dawno oczywistość łacińskiej maksymy, którą zakończyłam poprzedni rozdział. Zafrapowały ukryte w niej nuty ironii i przestrogi. I natychmiast zareagowałam przekorą. Jak to nic nowego pod słońcem. A ja? A to, co spotyka mnie? Moją mamę? Co spotkało moją całą rodzinę? Co ta upiorna wojna, z którą równocześnie, niemal co do godziny, przyszłam na świat, zrobiła wszystkim Polakom, Żydom, Cyganom i tylu innym ofiarom? To też „nic nowego”? Czy to znaczy, że to samo już ktoś kiedyś przeżywał? Przecież to niemożliwe! Tylko nas to spotkało, tylko mnie. Nieprawdopodobne, aby już kiedyś taka sama szatańska robota unicestwiła tyle milionów ludzi.

      Nie pamiętam, kiedy dokładnie o tym pomyślałam w taki właśnie sposób. Ale czy to ważne?

      Faktem jest, że od pierwszych chwil mego istnienia spotykały mnie straty trudne do wyobrażenia, nieodwracalne. Wcale się teraz nie dziwię, że żałoby nauczyłam się szybciej niż mowy, niż składania liter. W swoim losie i w losie mojej matki widziałam zmaganie: da się wytrzymać czy się nie da? Dało się. Jako dziecko nie zdawałam sobie oczywiście sprawy, jak stoickie lub jak bohaterskie było nasze przetrwanie. Może dlatego, a raczej na pewno dlatego, że prawie wszyscy ludzie, wszystkie dzieci, z którymi się bawiłam i chodziłam do szkoły, miały podobny los. A mimo to płaczu i żalu było w naszym dzieciństwie akurat tyle, ile przydarza się normalnie dzieciom. Ktoś płakał, gdy spadł z roweru, nie zdał do następnej klasy albo zgubił pieniądze na nowe książki. Ja płakałam nad Chatą wuja Toma i wtedy, gdy mając jedenaście lat, zakochałam się w studencie, który prosił, żebym przemycała jego liściki do pewnej ślicznej maturzystki w mojej szkole. Płakałam z żalu, że już nigdy niczym się nie ucieszę, gdy moja najlepsza koleżanka pod koniec podstawówki przeniosła się do innego miasta. Te straty opłakiwałam. A tamtych, które splotły mój los z wojną, jakoś nie. Coś przeczuwałam, ale może podświadomie dokonywałam wyboru, aby nie godzić się całkowicie z tym, że nie ma większej nieodwołalności niż śmierć. Akurat w moim przypadku te śmierci, które mnie osobiście dotknęły, odbywały się bez mojej obecności. Dowiadywałam się o nich, na przykład o śmierci Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego (którego czciłam jak swego osobistego Archanioła) albo o tym, że dawno temu umarła Maria Skłodowska-Curie, napawająca dumą patronka mojej szkoły, a więc, na całe życie, moja osobista. Krótko mówiąc, przyjmowałam do wiadomości te fakty, ale nie przeżywałam śmierci osób, których nie znałam, jako swojej straty. Toteż i żal mój musiał być w pewnym sensie „zaoczny” – symboliczny, nie uczuciowy. Chyba dlatego tak spodobał mi się wiersz Elizabeth Bishop, w którym odnalazłam trochę własnego stoicyzmu i przekory w przyjmowaniu strat. Wiersz ten dał mi ktoś niedawno z miłości i niepokoju, żebym nie obraziła się na życie w czasie mojej niedawnej żałoby:

      Sztukę tracenia posiąść każdy raczy.

      Utrata zda się być przeznaczeniem wielu

      rzeczy, które gdy zaginą, nie budzą rozpaczy.

      Trać codziennie. Pogódź się z utratą

      zagubionych kluczy, zmarnowanej godziny.

      Sztukę tracenia posiąść każdy raczy.

      Potem ćwicz tracenie dalej, tracąc coraz więcej:

      miejsca, imiona, intencje podróży.

      Gdy te utracisz, nie zaznasz rozpaczy.

      Ja mamy mojej zegarek straciłam. I jeszcze

      ostatni czy przedostatni z domów ukochanych.

      Sztukę tracenia posiąść każdy raczy.

      Utraciłam dwa miasta, takie piękne były. I więcej,

      królestw moich kilka, dwie rzeki, kontynent.

      Tęsknię za nimi, ale nie w rozpaczy.

      I nawet ciebie tracąc (żart w głosie,

      gest kochany) zaprzeczyć nie umiem:

      sztukę tracenia niech każdy opanować raczy,

      choć czuję (piszę to teraz), żem jednak w rozpaczy[8].

      Elizabeth Bishop, Sztuka tracenia

      Urzekł mnie ten wiersz. Nic dziwnego, stałam wtedy nad świeżym grobem, w którym spoczywało nie tylko to, co najlepsze, ale też najgorsze w moim dorosłym życiu. Bardziej niż kiedykolwiek potrzebowałam „leczniczej desensytyzacji” i przypomnienia, że nihil novi sub sole. A właśnie w tym wierszu poetka nie pociesza i nie zaprzecza cierpieniu w obliczu strat, tylko zdobywa się na przymrużenie oka, raczej nieczęste w chwilach bólu po najdroższej sercu stracie.

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

      Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.

      Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.

/9j/4QAYRXhpZgAASUkqAAgAAAAAAAAAAAAAAP/sABFEdWNreQABAAQAAABkAAD/4QN7aHR0cDov L25zLmFkb2JlLmNvbS94YXAvMS4wLwA8P3hwYWNrZXQgYmVnaW49Iu+7vyIgaWQ9Ilc1TTBNcENl aGlIenJlU3pOVGN6a2M5ZCI/PiA8eDp4bXBtZXRhIHhtbG5zOng9ImFkb2JlOm5zOm1ldGEvIiB4 OnhtcHRrPSJBZG9iZSBYTVAgQ29yZSA1LjAtYzA2MSA2NC4xNDA5NDksIDIwMTAvMTIvMDctMTA6 NTc6MDEgICAgICAgICI+IDxyZGY6UkRGIHhtbG5zOnJkZj0iaHR0cDovL3d3dy53My5vcmcvMTk5 OS8wMi8yMi1yZGYtc3ludGF4LW5zIyI+IDxyZGY6RGVzY3JpcHRpb24gcmRmOmFib3V0PSIiIHht bG5zOnhtcE1NPSJodHRwOi8vbnMuYWRvYmUuY29tL3hhcC8xLjAvbW0vIiB4bWxuczpzdFJlZj0i aHR0cDovL25zLmFkb2JlLmNvbS94YXAvMS4wL3NUeXBlL1Jlc291cmNlUmVmIyIgeG1sbnM6eG1w PSJodHRwOi8vbnMuYWRvYmUuY29tL3hhcC8xLjAvIiB4bXBNTTpPcmlnaW5hbERvY3VtZW50SUQ9 ImFkb2JlOmRvY2lkOmluZGQ6M2ZhYTU5Y2ItZmRmNy0xMWUzLWIxMDQtODcyMmUxMzY5MDlkIiB4 bXBNTTpEb2N1bWVudElEPSJ4bXAuZGlkOjQ0NTBEMDQ5NTQwMzExRUE5NkVDQzUxQzQwNzU3NDVF IiB4bXBNTTpJbnN0YW5jZUlEPSJ4bXAuaWlkOjQ0NTBEMDQ4NTQwMzExRUE5NkVDQzUxQzQwNzU3 NDVFIiB4bXA6Q3JlYXRvclRvb2w9IkFkb2JlIEluRGVzaWduIENTNiAoV2luZG93cykiPiA8eG1w TU06RGVyaXZlZEZyb20gc3RSZWY6aW5zdGFuY2VJRD0idXVpZDo1OTQwZTc0Ny0zYzI0LTQyZmQt YWY2Ni02YzY4Y2E0N2RiMjkiIHN0UmVmOmRvY3VtZW50SUQ9InhtcC5pZDpDMkUxOUM3NzEwNTdF QTExQTY0QUVEMDk1MTgyOUVCQSIvPiA8L3JkZjpEZXNjcmlwdGlvbj4gPC9yZGY6UkRGPiA8L3g6 eG1wbWV0YT4gPD94cGFja2V0IGVuZD0iciI/Pv/uAA5BZG9iZQBkwAAAAAH/2wCEAAEBAQEBAQEB AQEBAQEBAQEBAQEBAQEBAQEBAQEBAQEBAQEBAQEBAQEBAQECAgICAgICAgICAgMDAwMDAwMDAwMB AQEBAQEBAgEBAgICAQICAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMD AwMD СКАЧАТЬ