Название: Świst umarłych
Автор: Graham Masterton
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Полицейские детективы
Серия: Katie Maguire
isbn: 978-83-8125-926-2
isbn:
– Gwenith… Zaraz ci wszystko wyjaśnię. To nawet nie mój telefon.
– Pewnie, Tommy. Ale z ciebie żaden Tommy, prawda? Wykiwałeś mnie. Jesteś Michael, tak masz na imię, ty pieprzony glino. Świetna historia dla „Echo”, nie sądzisz? Gliniarz udaje nie-glinę, żeby zbałamucić biedną, niczego niepodejrzewającą dziewczynę. Tylko że będzie inaczej: „Ciało gliniarza z metalowym prętem w tyłku dryfowało po rzece Lee”.
Michael sturlał się z łóżka. Podniósł bokserki i dżinsy.
– No dobra, w takim razie już mnie tu nie ma.
Szybko się ubrał i założył buty, choć nie zawiązał sznurowadeł. Potem wyciągnął rękę do Gwenith.
– Oddaj mi ten telefon.
– Jeszcze czego!
– Oddawaj, mówię. Jak nie, to pożałujesz.
Zbliżał się do niej z wyciągniętą dłonią, ale cofnęła się do korytarza. W tej chwili usłyszał, jak pod domem zatrzymuje się samochód. Trzasnęło troje drzwi, jedne po drugich.
– To nie ja pożałuję, chłopie – wycedziła Gwenith. – Jak znalazłam ten telefon, od razu zadzwoniłam do Seamusa. Już tu jest.
– Daj mi telefon albo odbiorę ci go siłą, jeśli trzeba.
– Nie ma mowy, Tommy, Michael czy jak tam masz na imię. To byłby atak, przemoc, prawda? Poza tym nie mogę pozwolić, żebyś wezwał tu na pomoc gliny, swoich kolesi.
Rozległo się pukanie do drzwi.
– Gwenny? To ja. Ten bydlak jeszcze tam jest?! – zawołał Seamus.
Utkwiła wzrok w Michaelu.
– Jest, jest! – odkrzyknęła. – I nie może się już ciebie doczekać!
Rozdział 9
Katie nastawiła budzik na szóstą, ale kiedy otworzyła oczy, zorientowała się, że jest już trzynaście po siódmej.
Obok łóżka stała Foltchain, opierając pysk o patchworkową narzutę. Po bokach jej łba leżały rozpostarte kosmate uszka. Przypominała Falkora, dobrego smoka z Niekończącej się opowieści. Szeroko otwartymi ślepkami wpatrywała się błagalnie w Katie, jakby czekała na zaproszenie do łóżka.
Za suczką pojawił się Conor we frotowym szlafroku. Trzymał kubek kawy i uśmiechał się.
Katie pogładziła Foltchain po głowie i popieściła jej uszka.
– Jesteś piękna – powiedziała. – Ale strasznie nachalna. Powinnam być dziś wcześniej w pracy. Mam mnóstwo roboty.
– Liczą się przede wszystkim twoje zdrowie i dobro. Praca na drugim miejscu – stwierdził Conor. – Godzina wte czy wewte, co za różnica? Musisz się wysypiać.
– A kto weźmie dziś rano na spacer naszą śliczną Foltchain? – spytała Katie.
– Najwyraźniej ja – odparł. – Wczoraj po południu dostałem zlecenie. Miałem szukać zaginionego spaniela z Carrigaline, ale właściciel przysłał mi esemesem wiadomość, że pies się znalazł. Sam trafił z powrotem do domu. Gdyby wszystkie psy były takie bystre, musiałbym zamknąć interes.
Katie usiadła, a Conor złapał poduszkę, potrzepał nią i podłożył jej pod plecy.
– Co chciałabyś na śniadanie? Może zrobię ci jajecznicę?
– Tylko parę grzanek i dżem agrestowy, to mi wystarczy.
– Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem. – Conor uśmiechnął się, postawił kubek z kawą na stoliku nocnym i pocałował ją. – Zależy mi tylko, żebyś nie opadła z sił.
– Masz jakieś plany na dziś po spacerze z naszym skarbem?
– Jadę rano do Tipp na spotkanie z Alice Cushley, inspektorką z ISPCA1. Poznałem ją, kiedy była jeszcze w Waterford. Postawiła sobie za punkt honoru położenie kresu walkom psów. Mam nadzieję, że nie wrócę zbyt późno.
– Nie próbuj ścierać się z McManusem bezpośrednio, Conor. Wystarczy, że te biedne psy są rozszarpywane na kawałki. Nie chciałabym, żeby coś podobnego spotkało i ciebie.
– Daj spokój, Katie, nie od dziś zajmuję się tą działką jako detektyw, wiem, jak dbać o swoje bezpieczeństwo. Grozili mi gorsi dranie niż Zezowaty.
– Nie wiedziałam, że są tacy, to znaczy gorsi od niego.
– W takim razie powinnaś poznać niektórych hodowców psów.
– Hodowców?
– Pewnie. Nie wszyscy są tacy, ale niektórzy specjalnie hodują psy zdeformowane, żeby się podobały, i… wierz mi… robią na nich niezłą kasę. Hodują owczarki niemieckie o spadzistym grzbiecie. Nazywamy je „półżabimi psami”. Albo buldogi, pekińczyki i mopsy o nosach tak spłaszczonych, że ledwie mogą oddychać. Czy bassety o tak krótkich łapach i opadających brzuchach, że nie przebiegną za królikiem łąki. Jeśli chcesz znać moje zdanie, to łajdaków, którzy hodują takie stworzenia, powinno się zamknąć w takich samych boksach, w jakich trzymają swoje psy, żeby nie mógł się im rozwijać normalnie kręgosłup.
– Czasami głęboko zastanawiam się nad gatunkiem ludzkim – powiedziała Katie. – Co te wszystkie biedne niewinne zwierzaki żyjące na naszej planecie zrobiły, żeby zasłużyć sobie na kogoś takiego jak my?
– Lepiej nie zadawaj takich pytań hodowcom psów w Limerick. Miałabyś szczęście, gdyby tylko poszczuli cię psami.
– W każdym razie zachowaj psią czujność, jeśli chodzi o McManusa, proszę. Mówiłam ci ostatnio, że cię kocham?
Conor znów ją pocałował, w czoło.
– Zrobię ci grzankę.
Foltchain spojrzała na niego, oblizała się i odtańczyła swój numer ze stepowaniem.
– Nie dla ciebie, kochanie – uprzedził Conor. – Nie masz co się przymilać. Kupiłem ci paczkę psich herbatniczków. O smaku masła orzechowego i bekonu. Pachną tak pysznie, że sam miałbym na nie ochotę.
* * *
Gdy Katie dotarła na Anglesea Street, zajrzała do niej Moirin, by powiedzieć, że szukał jej komendant MacCostagáin.
Dziś Katie miała na sobie szary kostium ze spodniami, a do tego czarny golf. Teraz żałowała, że nie wybrała czegoś bardziej kolorowego, bo dzień był szary i СКАЧАТЬ