Название: Od kultury "ja" do kultury "siebie"
Автор: Roma Sendyka
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Философия
Серия: HORYZONTY NOWOCZESNOÅšCI
isbn: 978-83-242-2583-5
isbn:
Takie definiowanie musiało jednak ulec w szerszym odbiorze kondensacji do „świadomej części podmiotu, jego pierwiastka boskiego”, skoro Hempel mógł jaźń skojarzyć ze spiritual self Jamesa110. Pewnym tropem pozwalającym rekonstruować proces poszerzania denotacji terminu Trentowskiego jest praca Jana Górskiego Świadomość jaźni. Uwagi psychologiczne z 1912 roku. Górski tłumaczy jako jaźń francuski termin le moi, definiując tę jednostkę zgodnie z nowoczesnym warsztatem psychologii:
To niewyraźne, ale względnie stałe coś, towarzyszące wszystkim niemal chceniom, przedstawieniom, wrażeniom i uczuciom nazywam poczuciem lub świadomością jaźni, mojem „ja”, albo – krótko mówiąc: jaźnią 111.
U Górskiego „jaźń to siła obdarzona świadomością, to życie, które siebie samo poznaje” (s. 189); to „względnie stałe coś [które – R.S.] z świadomości nigdy nie znika” (s. 48), towarzysząc człowiekowi na jawie i także (co interesujące) we śnie (por. s. 10), będące jakością odmienną od ciągłości faktów świadomych (s. 4), od ogółu wszystkich treści psychicznych (s. 6), aktualnego stanu uczuć, efektu bieżących wrażeń, wszystkiego tego, co w danym momencie buduje „obecną świadomość” (s. 2). Teorie Górskiego wydają się pokrewne ideom Jamesa, jakkolwiek w tekście Świadomość jaźni zależność ta nie zostaje ujawniona. Różnicuje obie teorie nacisk kładziony przez Górskiego na „odwewnętrzne” wytwarzanie się jaźni, spokrewnia kwestia odróżniania jaźni od świadomości.
Interesująco podsumowuje rozważania Górskiego uczeń Emila Durkheima Stefan Czarnowski w recenzji Świadomości jaźni opublikowanej w 1912 roku w „Tygodniku Polskim”, gdzie en passant definiuje swoje rozumienie zjawiska:
Jaźń swoją odczuwamy. Jest to poczucie niewyraźne, ale względnie stałe, towarzyszące wszystkim niemal treściom świadomości. Jaźń nie jest ani przedstawieniem, ani pojęciem, ani ciągłością świadomości – jest to treść uczuciowa i nigdy nie występuje bardzo jasno. Ale jest zupełnie realną. Najlepszy dowód, że można poczucie jaźni utracić, zdając sobie z tego sprawę (depersonalizacja). Poczucie jaźni jest identycznym z poczuciem własnego życia. Źródłem jego są wrażenia wewnętrzne, odpowiadające funkcjom wegetatywnym naszego organizmu112.
c) William James, przekłady
Zainteresowanie Jamesem nie było w powojennej Polsce skorelowane z tempem udostępniania jego tekstów w języku polskim. Ponad wiek trzeba było czekać na tłumaczenie The Principles of Psychology (1890)113 – pracy, której dziesiąty rozdział poświęcony jest definicji pojęcia self. W wersji skróconej wydanej w Polsce w 2002 roku nie kontynuowano rozpoczętej przed wojną tradycji terminologicznej: znikła jaźń, self zamieniono na „ja” lub złożenie „samego siebie”, choć dyskutując tezy Jamesa w 1994 roku (w pracy Jednostka – działanie – społeczeństwo. Koncepcje jaźni w filozofii amerykańskiego pragmatyzmu), Leszek Koczanowicz konsekwentnie używał terminu jaźń.
Uwaga, jaką obdarzono na początku ubiegłego wieku filozofię Jamesa, nie przełożyła się też na szybkie przyswojenie idei interakcjonizmu symbolicznego wyrastającego na gruncie amerykańskiego pragmatyzmu. Wydane pośmiertnie w latach 30. pisma George’a Herberta Meada (zwłaszcza Mind, Self and Society, 1934) docierały do Polski już po drugiej wojnie światowej114. Opublikowane w roku 1975 tłumaczenie Mind… zatytułowano Umysł, osobowość i społeczeństwo, a termin self utknął pośród synonimów słowa „ja”. Starannie omijana była też możliwość użycia w owym tekście terminu jaźń115. Ireneusz Krzemiński skrajnie krytycznie oceniał tę publikację – potencjalnie podstawową dla moich rozważań – pisząc: „Eksperyment ten [tj. zastąpienie self terminem osobowość – R.S.], jak wolno sądzić, czyni całe partie wywodów Meada niemal całkowicie niezrozumiałe, albo też jawnie wypacza sens tych wywodów”. Dalej pisze wprost: „Nie jest to jedyna wada polskiego przekładu. Jego jakość jest na tyle fatalna, że wydanie w tej postaci Umysłu, osobowości i społeczeństwa uznać można za spory skandal edytorski. Czytając ten przekład w żaden sposób nie można zrozumieć, dlaczego tak nieciekawe, nużące i mgliste wywody od kilkudziesięciu lat wywołują ferment intelektualny”116.
d) self czy (self)?
Polskie powojenne losy tego terminu, gdzie indziej dobrze zadomowionego (psychologia Kohuta, socjologia self), można diagnozować śledząc pewien szczególny symptom. Mam na myśli zapis pojawiający się w rozlicznych leksykonach, tłumaczeniach i omówieniach117, prezentujący termin w nieusuwalnej parentezie. To czyni przedmiot mojego zainteresowania jeszcze dziwniejszym. Co jest przedmiotem mojej dyskusji: self czy raczej (self)? Czyżby nawiasy, nabyte w Polsce przez niewinny zaimek, nawiasy, które wbrew motywacji terminu symbolicznie wydzielają mu zdefiniowane terytorium, urastały do rangi symptomu jakiejś nieuświadomionej tendencji naszego lokalnego dyskursu o zwrotnym wariancie tożsamości?
Słowo siebie wydaje się w ogóle nie pojawiać w horyzoncie decyzyjnym tłumaczy. Zastanawiające jest, że tak bardzo obca zdaje się możliwość oddania terminu filozoficznego w najprostszy, zupełnie uzasadniony sposób. Na przykład Aleksandra Żabicka we wstępie do swojej kognitywnej analizy pojęcia jaźni w językach polskim i angielskim znajduje miejsce na wyjaśnienie rozstrzygnięć terminologicznych: deklaruje, że chce unikać „największej pułapki”, „nieprzetłumaczalnego”, „angielskiego słowa self”118. Tłumaczenie tego terminu jako siebie zmusiłoby, jak pisze, do odmiany słowa przez liczby i przypadki, co „odbiłoby się na warstwie stylistycznej”. To spostrzeżenie jest dla mnie symptomatyczne – ze względu na znaczną „migotliwość form” zaimek zwrotny wydaje się w naszym języku tak bardzo pozbawiony ciężaru i właściwości informacyjnych, że nie pozwalamy sobie na użycie go w funkcji terminu. Być może gdyby istniała tradycja konsekwentnej translacji zaimków zwrotnych na zaimki zwrotne, przestalibyśmy mieć wrażenie, że wyrazy „ja” czy „jaźń” – czyli warianty przekładowe self – „zdają się być znacznie rzadziej spotykane w codziennej rozmowie niż wyraz self w potocznej angielszczyźnie”119.
Gdybym miała dokonać wyboru terminu dla polskiej wersji self, odrzuciłabym zarówno samość jako powiązaną z filozofią Nietzschego, jak i sobość Skargi ze względu na radykalnie odmienną konceptualizację120, bliską zresztą w swym ejdetycznym i spirytualnym charakterze jaźni Trentowskiego. Negatywny charakter procesów społecznej interakcji СКАЧАТЬ
109
110
L. Koczanowicz (
111
J. Górski,
112
S. Czarnowski,
113
W. James,
114
Por. L. Koczanowicz,
115
Być może przyczyną był zapis cenzury kojarzącej
116
I. Krzemiński,
117
Por.
118
A. Żabicka,
119
120
Cytuję: „Czym jest owa sobość: duszą, istotą mnie samego, jakąś strukturą trwałą, ideą, tym, co dla mnie najważniejsze” (B. Skarga,