Szalona noc. Christina Lauren
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Szalona noc - Christina Lauren страница 2

Название: Szalona noc

Автор: Christina Lauren

Издательство: PDW

Жанр: Эротика, Секс

Серия:

isbn: 9788381167413

isbn:

СКАЧАТЬ karcie widać dziewczynę z uniesioną do góry brodą, w płucach ma kulę ognia.

      – Lorelei, bardzo miło poznać cię osobiście.

      Spoglądam na kobietę, która się odezwała, i ujmuję podaną mi dłoń. Kobieta ma jasne, lśniące włosy, idealny makijaż, idealne ubranie i jest idealnie bez wyrazu. Po porannym przeszukiwaniu bazy IMDb jestem prawie pewna, że to Angela Marshall, producentka, która razem z Austinem Adamsem, jej częstym współpracownikiem, wygrała batalię o prawa do

      Razora Fisha toczącą się w zeszłym tygodniu. Nawet nie miałam o niej pojęcia.

      Jednak na zdjęciu miała rude włosy. Oczy uciekają mi do kobiety po jej lewej stronie, ale ona ma delikatnie brązową skórę, czarne włosy i wielkie brązowe oczy. To na pewno nie jest Angela Marshall. Jedyną osobą, którą często widziałam w czasopismach i na zdjęciach, jest Austin, ale Benny jest jedynym mężczyzną w pokoju.

      – Proszę mi mówić „Lola”. Miło mi poznać…? – zawieszam głos, bo w normalnej sytuacji w tej chwili powinnyśmy się sobie przedstawić. Jednak uścisk dłoni przeciąga się w nieskończoność i teraz nie wiem, do kogo kierować moje podziękowania. Dlaczego nikt się nie przedstawia? Czy powinnam znać nazwiska ich wszystkich?

      Kobieta w końcu puszcza moją dłoń.

      – Angela Marshall – mówi.

      Czuję, że poddała mnie jakiemuś testowi.

      – Jak miło mi panie poznać – powtarzam. – Trudno mi uwierzyć…

      Na tym się zawieszam; wszyscy mnie obserwują, czekając na ciąg dalszy. Szczerze mówiąc, mogłabym całymi dniami opowiadać o tym, w co trudno mi uwierzyć.

      Trudno mi uwierzyć, że Razor Fish poszedł w świat.

      Trudno mi uwierzyć, że ludzie go kupują.

      I naprawdę trudno mi uwierzyć, że ci wyrafinowani ludzie z tego olbrzymiego studia filmowego przerabiają mój komiks na film.

      – Trudno nam w to wszystko uwierzyć – przychodzi mi z pomocą Benny, ale śmieje się z zakłopotaniem. – Jesteśmy olśnieni tym całym sukcesem. Olśnieni.

      Kobieta siedząca obok Angeli spogląda na niego z miną mówiącą „z pewnością cię olśniło” – wszyscy wiemy, że Benny doskonale wyszedł na tej umowie: dwadzieścia procent od bardzo dużej sumy. Jednak ten wniosek prowadzi prosto do kolejnego: ja wyszłam na tym jeszcze lepiej. Moje życie po tej jednej transakcji całkowicie się zmieni.

      Przyszliśmy tu podpisać kontrakt, omówić obsadę filmu i harmonogram.

      Kadr pokazuje dziewczynę, która budzi się gwałtownie, gdyż w jej kręgosłup wbija się stalowy pręt.

      Wyciągam dłoń do drugiej kobiety.

      – Dzień dobry, przepraszam, nie dosłyszałam pani nazwiska. Jestem Lola Castle.

      Kobieta przedstawia się jako Roya Lajani, a potem zerka na porozkładane przed nią kartki i nabiera powietrza, żeby zacząć jakąkolwiek rozmowę – jak to zwykle bywa w takich chwilach. Ale zanim się odezwie, drzwi otwierają się gwałtownie i tanecznym krokiem wchodzi mężczyzna, którego rozpoznaję jako Austina Adamsa. Z nim wpada do pokoju dźwięk telefonów, stukot obcasów w korytarzu i głosy rozbrzmiewające w pokojach obok.

      – Lola! – wita mnie ciepłym, pogodnym głosem, po czym krzywi się, kiedy drzwi zamykają się za nim z trzaskiem. Zerkając na Angelę, mówi: – Nie znoszę tych pieprzonych drzwi. Kiedy, do licha, Julie je naprawi?

      Angela macha niedbale ręką, jakby mówiła, żeby się nie przejmował, po czym przygląda się, jak Austin mija krzesło obok niej i przystawia sobie krzesło po mojej prawej. Siada i z szerokim uśmiechem spogląda na moją twarz.

      – Jestem twoim wielkim fanem – mówi bez wstępów, nawet się nie przedstawiając. – Szczerze. Darzę cię wręcz bojaźnią.

      – Ja… o rany – odpowiadam, śmiejąc się z zakłopota-

      niem. – Dzięki.

      – Proszę, powiedz, że pracujesz nad nową książką. Uzależniłem się od twojej sztuki, twoich opowiadań, wszystkiego.

      – Jesienią wychodzi moja kolejna powieść graficzna. Będzie miała tytuł Junebug. – Czuję, jak Austin pochyla się rozemocjonowany i odruchowo dodaję: – Wciąż nad nią pracuję. – Po czym podnoszę wzrok i widzę, jak on z zadziwieniem kręci głową.

      – Zupełnie nierealne, prawda? – obrzuca mnie ciepłym spojrzeniem, jego uśmiech łagodnieje. – Dotarło do ciebie, że to ty stoisz za kolejnym przebojem kina akcji?

      Na takie słowa w tej sytuacji – martwię się, że usłyszę wiele pustych pochwał – normalnie wstrzymałabym oddech, by nie okazać swego sceptycyzmu, ale pomimo pozycji znanego producenta i reżysera Austin wydaje się naprawdę szczery. Jest przystojny, lecz kompletnie zaniedbany: nieogolony, w dżinsach i krzywo zapiętej koszuli, z prawej strony dłuższej niż z lewej. Usztywniony kołnierzyk z jednej strony jest zagięty do wewnątrz. Przykład bardzo bogatego abnegata.

      – Dzięki – odpowiadam, zaciskając pięści, żeby nie zacząć bawić się uchem albo kosmykiem włosów.

      – Naprawdę tak uważam – dodaje, opierając łokcie na udach, wciąż całkowicie na mnie skupiony. Nie wiem nawet, czy w ogóle zauważył Benny’ego. Kostki palców mi bieleją. – Wiem, powinniśmy słodzić autorom, ale w tym wypadku to prawda. Od pierwszej strony całkowicie mnie pochłonęła twoja książka, powiedziałem wtedy Angeli i Roi, że musimy zdobyć do niej prawa.

      – A my się zgodziłyśmy – wtrąca niepotrzebnie Roya.

      – Cóż – odpowiadam, z trudem szukając słów innych niż kolejne „dziękuję”. – Wspaniale. Cieszę się, że znalazłam małą grupkę odbiorców.

      – Małą! – powtarza Austin, odchylając się na oparcie krzesła i rzucając szybkie spojrzenie na koszulę, po czym znów opuszcza wzrok na guziki. – Cholera. Nawet nie potrafię się ubrać.

      – Wiem, że już cię o to pytano – odzywa się – czytałem wywiady z tobą. Ale chcę to usłyszeć od ciebie, mieć świadomość, że wiem z pierwszej ręki. Co cię skłoniło do napisania tej książki? Co cię tak naprawdę zainspirowało?

      Już mnie o to pytano. Pytano tyle razy, że opracowałam sobie gotową, standardową wypowiedź: „Uwielbiam zwyczajne bohaterki, bo taka postać daje nam możliwość bezpośredniego starcia się ze skomplikowaną kwestią nierówności społecznych i politycznych w kulturze popularnej i sztuce. Opisałam СКАЧАТЬ