Kordian. Juliusz Słowacki
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Kordian - Juliusz Słowacki страница 3

Название: Kordian

Автор: Juliusz Słowacki

Издательство: PDW

Жанр: Языкознание

Серия:

isbn: 9788379035090

isbn:

СКАЧАТЬ

      Nasz szatan prorokuje w cudotwornym stroju,

      Ma płaszcz cały Woltera dziełami łatany

      I pióro gęsie Russa sterczy na zawoju.

      SZATAN

      Mefistofelu, przyszła do działania pora,

      Wybierz jaką igraszkę wśród ziemskiej czeredy.

      Już nie znajdziesz cichego wśród Niemców doktora,

      Po szwajcarskich się górach nie snują Manfredy

      I mnichy długim postem po celach nie chudną.

      Więc obłąkaj jakiego żołnierza.

      MEFISTOFEL

      Trudno!...

      Żołnierz to ryba, która kruczkom nie dowierza

      I ma rozsądek zdrowy, przy takiej latarni

      Obaczy kurzą nogę diabła kusiciela.

      SZATAN

      Samiż tylko rycerze ujdą nam bezkarni?

      Słuchaj! wśród narodów wiela

      Jednemu się ludowi dzień ogromny zbliża.

      Idź tam, jego rycerze noszą krzywe szable

      Jako księżyc dwurożny, jako rogi diable;

      I rękojeść tych kordów nie ma kształtu krzyża.

      Pomóż im – oni mają walkę rozpoczynać

      Taką, jakąśmy niegdyś z panem niebios wiedli.

      Oni się będą modlić, zabijać, przeklinać.

      Oni na ojców mogiłach usiedli

      I myślą o zemsty godzinie.

      Ten naród się podniesie, zwycięży i zginie;

      Miecze na wrogach połamie,

      A potem wroga myślą zabije,

      Bo myśl jego ogniste ma ramię,

      Ona jak powróz wrogi uwiąże za szyje

      I związanych postawi na takim pręgierzu,

      Że wszystkie ludy wzrokiem dosięgną i plwaniem.

      MEFISTOFEL

      Królu, niechaj poszukam w diabelskim psałterzu

      Modlitwy na dzień, co się zowie zmartwychwstaniem;

      Zmówię ją za ów naród... Dziś pierwszy dzień wieku,

      Dziś mamy prawo stwarzać królów i nędzarzy

      Na całą rzekę stuletniego cieku.

      Więc temu narodowi stwórzmy dygnitarzy,

      Aby nimi zapychał każdą rządu dziurę.

      A gdy wzrośnie ich potęga,

      Ten naród, jak piękna księga,

      W starą oprawiona skórę,

      Pargaminowym świecić będzie czołem.

      SZATAN

      Dobra rada, stańcie kołem,

      Stwarzajmy ludzi do rządu.

      Zawołajcie czarownicy...

       SZATAN daje rozkazy, diabli pracują

      Żywioły ziemi i lądu,

      W atmosferowej szklennicy

      Zamknięte i w jeden zlane,

      Przez chemików połamane;

      Kwasorody, gaz węglowy

      Zlewam w kocioł platynowy;

      Dmijcie, duchy!...

       Gromy biją w kocioł

      W żywioł ziemi

      Dorzucić szpilek Kaprala

      Z główkami laku, któremi

      Kreśli plany, królów zwala,

      Szpilek czterdzieście tysięcy

      Rzućcie w kocioł...

      SZATAN

      I nic więcéj?

      SZATAN

      Nic...

      DIABLI

      Coś z rozumu Kaprala?...

      SZATAN

      Nic.

      DIABLI

      Skończony.

      SZATAN

      Niechaj leci!

       Gromy biją, duch ulatuje

      Stary – jakby ojciec dzieci,

      Nie do boju, nie do trudu;

      Dajmy mu na pośmiewisko

      Sprzeczne z naturą nazwisko,

      Nazwijmy od słowa ludu,

      Kmieciów, czyli nędznych chłopów.

      Teraz, jak z niebieskich stropów,

      Rzućcie wodza ludziom biednym.

      DIABLI

      Panie! czy skończysz na jednym?

      SZATAN

      Wrzucić do kotła dyjament,

      Dyjament w ogniu topnieje;

      Wylać sekretny atrament

      Z Talleyranda kałamarza,

      Co w niewidzialność blednieje

      Od okularów rozsądku...

СКАЧАТЬ