Название: Samobójstwo
Автор: Wiktor Suworow
Издательство: PDW
Жанр: Историческая литература
Серия: Historia
isbn: 9788378180388
isbn:
I zrobili. Szkalując własny kraj, jego armię, naród i historię.
Ja zaś ponawiam pytania.
Po pierwsze: Czy można zajmować się sprawami wojskowymi, nie interesując się jednocześnie drugą wojną światową?
Po drugie: Czy można prowadzić badania nad drugą wojną światową, nie przeczytawszy książki, na której okładce widnieje nazwisko szefa Sztabu Generalnego Robotniczo Chłopskiej Armii Czerwonej w dniu 22 czerwca 1941 roku?
Po trzecie: Czy można przeczytać tę książkę i nie dostrzec służalczego, wynaturzonego uwielbienia Żukowa dla Hitlera i hitlerowców? Czy można nie dojrzeć bezmiaru ohydy, podłości i oszczerczych potwarzy wobec narodu, jakie ona zawiera? Czy można nie zwrócić uwagi na fakt, że w tym dziele nic się ze sobą nie zgadza, że informacje przeczą sobie nawzajem, a twórcy Wspomnień i refleksji sami wystawiają sobie świadectwo?
Po czwarte: Czy można przeczytać tę książkę i się nie oburzyć?
Wciąż słyszymy, że wojna była narodowa. Niektórzy zwą ją ojczyźnianą. Dlaczego więc nikt nie wystąpił w obronie ojczyzny? Gdzie się podziali wszyscy bohaterowie, kiedy Żukow wylewał na nią kubły pomyj?
Bohaterze Związku Radzieckiego, pisarzu Władimirze Karpow, proszę przyznać, że zagadnieniami wojskowymi nigdy się pan nie interesował, wojnę zna pan ze słyszenia, a wspomnień Żukowa pan nie czytał. Jeśli zaś pan je czytał, dlaczego nie splunął pan w twarz bezczelnemu oszczercy? Spotykał się pan z nim przecież! Gdzie pańska odwaga? Jak można uwierzyć w pańskie bohaterstwo, jeśli nie zdobył się pan na wystąpienie w obronie honoru swojej ojczyzny i narodu?
Marszałku Związku Radzieckiego, Wiktorze Kulikow, proszę się przyznać, że zagadnienia wojskowe nigdy pana nie interesowały, że wojnę zna pan ze słyszenia, a Wspomnień i refleksji pan nie czytał. Jeśli zaś czytał je pan i nie zauważył uderzających wprost sprzeczności, podłości i głupoty, jakie zawierają, staje się jasne, jakiego rodzaju strategiem byłby pan sam. Łatwo także zrozumieć krach Układu Warszawskiego, na którego czele pan stał, i upadek Związku Radzieckiego, którym kierował i rządził między innymi także pan, prowadząc kraj od zwycięstwa do zwycięstwa.
Wszyscy chwalcy Żukowa, nadszedł czas, by się ujawnić. Wszystkim wam rzucam wielkodusznie koło ratunkowe, pozostawiam możliwość, by się jeszcze wycofać: nie czytaliście Wspomnień i refleksji. To wszystko. Oto wasze usprawiedliwienie.
Marszałek Związku Radzieckiego Gieorgij Żukow również może pośmiertnie skorzystać z tej furtki – on także po prostu nie czytał Wspomnień i refleksji. Nie interesował się wojną ani tym, co pierwszy ideolog KPZR Susłow i Główny Zarząd Polityczny wypisywali, sygnując własne brednie jego nazwiskiem. Jeśli ktoś będzie się starał udowodnić, że Żukow czytał swoje wspomnienia, nieodparcie nasunie się wniosek, że marszałek był albo kompletnym durniem, albo sprzedajnym pismakiem.
Jeżeli zaś Żukow rzeczywiście czytał własne memuary, nie zasługuje na przebaczenie. Skoro bowiem nie znalazł w sobie dość odwagi, by zaprotestować przeciwko podłym oszczerstwom, którymi wrogowie narodu naszpikowali „jego” książkę, to znaczy, że i on sam był wrogiem narodu.
VI
Najstraszniejszą, naprawdę zabójczą ocenę stanu naszej historiografii przedstawił doktor nauk wojskowych, generał porucznik N. Pawlenko: „W połowie lat sześćdziesiątych Gieorgij Żukow, a także my, historycy, uważaliśmy, że na początku wojny przeciwnik miał przewagę sił i środków nad naszymi zgrupowaniami w strefie przygranicznej. Obecnie, w związku z nowymi publikacjami (…), pogląd na stosunek sił zmienia się diametralnie”[26].
Myśl generała Pawlenki można wyrazić prościej: Żukow i inni marszałkowie, generałowie i oficjalni historycy przez kilkadziesiąt lat opowiadali zadziwiające historie o straszliwej przewadze niemieckiej, ale wszystko, co mówili, nie odpowiada rzeczywistości.
Stąd niepodważalny wniosek: jeśli nasi marszałkowie, generałowie i uczeni nie wiedzieli, jak się naprawdę rzeczy miały, nie przedstawiali realnego stosunku sił przeciwników, nasuwa się nieodparcie myśl, że wszystkie ich podsumowania, oceny i refleksje są fałszywe. Tyle właśnie są warte wszystkie wielotomowe opracowania, wspomnienia wojenne wydawane w milionach egzemplarzy, wszystkie wywody na temat naszego nieprzygotowania do wojny – to jedna wielka bzdura. A jednogłośne wysławianie Żukowa i deszcz nagród dla historyków – to pochwała niewiedzy.
Bardzo interesująca wydaje się taka oto kwestia: Żukow i historycy wojny znali co do jednego liczbę niemieckich czołgów i samolotów. Jeśli więc popełnili tak wielki błąd przy określaniu stosunku sił przeciwników, wygląda na to, że nie dysponowali danymi dotyczącymi drugiej strony, czyli Armii Czerwonej. Laureat Nagrody Nobla Michaił Szołochow uznał za genialne dzieło Żukowa, który zwyczajnie nie wiedział nic o siłach zbrojnych znajdujących się pod jego dowództwem. W tę samą pułapkę wpadli i przewodniczący Związku Pisarzy ZSRR, i marszałek Związku Radzieckiego Kulikow, i tysiące ich następców.
Generał Pawlenko pierwszy przyznał, że nasi eksperci, oficjalni historycy i autorzy wspomnień, począwszy od Żukowa, nie wiedzieli nic o Armii Czerwonej. Tutaj nasuwa się pytanie: Czy Żukow naprawdę w 1941 roku nie miał pojęcia, jakimi siłami dysponuje? Jakże mógł planować działania wojenne, nie wiedząc, ile ma armii, korpusów wojsk zmechanizowanych i powietrznodesantowych, ile armat, amunicji i karabinów? A może w 1941 roku wiedział to wszystko, a potem zapomniał, dlatego też po wojnie wypisywał wszelkie głupstwa pod wspólnym tytułem Wspomnienia i refleksje?
Jeśli wierzyć Żukowowi, wygląda na to, że nasz ciemny, zacofany i leniwy naród nie uzbroił odpowiednio wojska. Ale wtedy na szczęście, w najbardziej krytycznym momencie, pojawił się on, geniusz i zbawca, oswobodziciel.
Jeśli zaś wierzyć liczbom, powstaje zupełnie inny obraz. Nasz zdolny i pracowity naród, o głodzie i chłodzie, nie szczędząc niczego – od kawałka chleba po życie milionów ludzi – zdołał zapewnić wojsku uzbrojenie, którego ilość i jakość zadziwiły nawet Adolfa Hitlera. Żukow natomiast rozporządził tymi siłami tak, że pięciomilionowa kadrowa armia została błyskawicznie rozgromiona i wzięta do niewoli, a tysiące czołgów i dział, 25 000 (tak, dwadzieścia pięć tysięcy) wagonów amunicji, ogromne zapasy żywności, umundurowania i wszelkiego sprzętu znalazły się w rękach nieprzyjaciela już w pierwszych dniach wojny. Należy za to winić nie naród, lecz Żukowa.
Przeciwko 3712 przestarzałym niemieckim czołgom Żukow miał do dyspozycji 23 106 czołgów radzieckich. I to nie licząc czołgów wchodzących w skład korpusów powietrznodesantowych, dywizji piechoty zmotoryzowanej, Wojsk NKWD, wojsk ochrony pogranicza, szkół wojskowych i jednostek szkolnych. Przeciwko 2510 niemieckim samolotom Żukow dysponował liczbą 21 130 samolotów bojowych, w tym najnowszych: MiG-3, Jer-3, Jak-2 i Jak-4, Ił-2 i Ił-4, Su-2, Pe-2 i Pe-8. Gdyby Żukow się do tego przyznał, musiałby odpowiadać na wiele niewygodnych pytań. Wówczas aureola heroizmu i geniuszu z pewnością by przybladła. Dlatego też marszałek udawał, że nic nie pamięta, dlatego wypisywał kłamstwa o wielokrotnej przewadze Niemców.
Żukow jest może bohaterem i geniuszem. Ale jedynie w kontekście swoich łgarstw lub niewiedzy.
СКАЧАТЬ