Żydzi. Piotr Zychowicz
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Żydzi - Piotr Zychowicz страница 10

Название: Żydzi

Автор: Piotr Zychowicz

Издательство: PDW

Жанр: Историческая литература

Серия: Historia

isbn: 9788380627246

isbn:

СКАЧАТЬ zasadę odpowiedzialności zbiorowej. Skoro za zabicie jednego Niemca – przekonywali – już teraz zabija się pięćdziesiąt osób, to gdy rozpoczniecie powstanie, zostaniemy wymordowani do nogi. Konspiratorzy jednak zupełnie nie liczyli się ze zdaniem reszty ludności, ignorowali ostrzeżenia starszych, bardziej doświadczonych ludzi.

      Mówi się, że wszyscy ci ludzie i tak byli skazani.

      Ale dlaczego to akurat powstańcy wybrali godzinę ich śmierci?! Ten argument jest całkowicie bałamutny. Oczywiście wszystkim Żydom spośród tych 50 tysięcy nie udałoby się przeżyć wojny. Ale co najmniej 10 procent by jednak przetrwało. Ukryliby się u Polaków, uciekli do partyzantki, doczekaliby w jakimś obozie pracy w Niemczech czy w fabryce do przyjścia Amerykanów czy Sowietów. Mieli cały wachlarz możliwości. Każdy z nich ułożył sobie jakiś – lepszy czy gorszy – plan. Tymczasem w wyniku decyzji o wywołaniu powstania wydano wyrok śmierci na wszystkich. Nie dano im żadnej szansy. Tego bojownikom z ŻOB i ŻZW nie wolno było zrobić. Nie wolno było im decydować o śmierci innych Żydów.

      Ci bojownicy, którzy przeżyli, mówili po wojnie, że woleli umrzeć w walce niż w jakimś masowym rozstrzelaniu czy komorze gazowej.

      To są bardzo ładne słowa. Ale niestety nieprawdziwe. Duża część powstańców po kilku dniach walki uciekła – między innymi kanałami – na polską stronę. Ludzie ci wcale nie ponieśli więc heroicznej śmierci na gruzach getta, ale przeżyli. Kilku nawet żyje do dziś. Uciekając, pozostawili zaś na pastwę Niemców bezbronną ludność cywilną. I to na tej ludności skupił się straszliwy niemiecki odwet.

      Trochę pan przesadza. Jednak spora część powstańców poległa w getcie.

      Zgoda, ale nawet ci nie zrealizowali swojego celu heroicznej śmierci. Ponieważ bojownicy dysponowali głównie pistoletami – mieli ich około stu – chcieli wciągnąć Niemców w gęste zaułki getta i tam strzelać do nich z bliskiego dystansu z dachów i okien. A następnie wycofywać się piwnicami i bramami, aby kontynuować walkę na innej ulicy. Niemcy, jak na złość, nie mieli jednak najmniejszej ochoty uganiać się za bojownikami po całej dzielnicy. Zamiast ryzykować, po prostu podpalili getto. I oczyszczali je brutalnie budynek po budynku. Bojownicy uciekali więc przed płomieniami i gruzami walących się budynków. Osaczeni wyrzucali pistolety i starali się wmieszać w tłum cywilów. W efekcie spotkała ich właśnie taka śmierć, jakiej chcieli uniknąć.

      Pisała o tym chyba Cywia Lubetkin z ŻOB.

      Tak. „Byliśmy bezradni” – wspominała – „zszokowani i zawstydzeni. Całe nasze plany legły w gruzach. Marzyliśmy o ostatniej bitwie z wrogiem, w której oczywiście zostaniemy pokonani, ale utoczymy mu wcześniej sporo krwi. Tymczasem musieliśmy uciekać. Nie mieliśmy możliwości prowadzić walki”.

      Żydzi są dumni, że powstanie trwało blisko miesiąc.

      Kolejny mit. Prawdziwy opór, prawdziwa walka trwała jeden dzień. Gdzieniegdzie czterdzieści osiem godzin. Czyli tyle, ile Niemcom zajęło ochłonięcie po pierwszym zaskoczeniu. Potem rozpoczęła się rzeź. Już podczas pacyfikacji getta zamordowano około 12 tysięcy ludzi, a resztę wywieziono do obozów zagłady.

      Ostatnio coraz częściej mówi się o zepchniętym niegdyś na margines ŻZW. Oni podobno mieli broń, nawet karabin maszynowy, dzięki któremu stoczyli bitwę na placu Muranowskim.

      No cóż, członkowie ŻZW rzeczywiście trochę się z Niemcami postrzelali i trwało to nieco dłużej niż w innych częściach getta. Jak się jednak skończyło? Otóż również oni uciekli za mur. Pierwsza grupa ewakuowała się już 20 kwietnia, a więc dzień po wybuchu powstania. Następne grupy wyszły w kolejnych dniach. Jedna z nich została wytropiona przez Niemców i wybita w pobliżu Otwocka. Inną zniszczono jeszcze w Warszawie przy ulicy Grzybowskiej. Powstanie w getcie to wielki dramat, który nic, ale to absolutnie nic nie dał.

      Mówi się, że Niemcy podczas powstania przekonali się przynajmniej, że nie mogą bezkarnie mordować Żydów. Że Żyd potrafi oddać.

      Właśnie podczas powstania Niemcy mordowali Żydów całkowicie bezkarnie. Jak wynika z raportu Jürgena Stroopa, w trakcie całej „wielkiej” bitwy zostało zabitych szesnastu Niemców. A mówiąc ściślej, czternastu Niemców, bo poza nimi w walkach zginęli ukraiński esesman i polski policjant. Tymczasem historycy żydowscy snuli niestworzone opowieści o setkach, czy wręcz tysiącach zabitych nieprzyjaciół. W rzeczywistości powstanie nie wyrządziło Niemcom żadnej krzywdy. Za to wyrządziło ogromną krzywdę Żydom.

      A heroiczna, zacięta obrona w bunkrach?

      Każdy kraj musi mieć swoich bohaterów. Polska, Francja, Rosja, Niemcy czy Ameryka. Izrael ma jednak na bohaterów zapotrzebowanie większe niż wszystkie inne narody. Weźmy Polskę. Polska raz miała lata lepsze, raz gorsze. Pojawiała się i znikała z mapy. Najpierw były rozbiory, potem przyszli Niemcy, a potem Sowieci. Wszystkie te perypetie nie zagroziły jednak istnieniu Polski. Historia Polski toczy się tysiąc lat. Polska była wczoraj i będzie jutro.

      Izraela nie stać na ani jedną porażkę.

      Otóż to. Jeżeli raz przegramy, to będzie koniec naszej historii. Arabowie zepchną nas wszystkich do morza. Nie możemy więc przegrać ani jednej walki. Historię o bunkrach w powstaniu wymyślono więc po to, by dostarczyć Izraelczykom bohaterów, których mogliby naśladować. Któż by się do tego nadawał lepiej niż Żydzi, którzy bronili się przed uzbrojonymi po zęby Niemcami w bunkrach-twierdzach.

      Te twierdze nie istniały?

      Bunkry, które stworzyli Żydzi w getcie, nie były żadnymi twierdzami, tylko kryjówkami. Wszystkie kamienice w ówczesnej Warszawie miały obszerne piwnice. Wielu Żydów zgromadziło w nich zapasy żywności i wody, a następnie je zamaskowało. W sumie stworzono 600 takich kryjówek. Do tego należy dodać sporą liczbę podobnych schronów urządzonych na strychach. Żydzi liczyli, że przeczekają w nich ewentualną deportację getta. I wyjdą po kilku czy kilkunastu miesiącach, gdy już wojna dobiegnie końca i będą bezpieczni.

      Co się stało z tymi bunkrami, gdy wybuchło powstanie?

      Oczywiście całe rodziny odruchowo zbiegły do tych piwnic. Ale nie po to, żeby się w nich bronić, tylko po to, by się w nich schować. Żydzi bowiem, po pierwsze, nie mieli broni, a po drugie, Niemcy do budynków nie wchodzili. Niszczyli je jeden po drugim. Ludzie w tych bunkrach płonęli więc żywcem, dusili się – bo nie pomyśleli o systemie wentylacyjnym – byli zasypywani gruzami. Część została przez Niemców z tych bunkrów wyciągnięta. To, że dzisiaj historycy próbują zrobić z tych ukrywających się, przerażonych rodzin dzielnych bojowników, jest niepoważne. Zresztą tu nie chodzi tylko o wykreowanie sztucznych bohaterów. W ten sposób historycy próbują wytłumaczyć społeczeństwu, dlaczego powstanie trwało miesiąc. Przekonują, że Niemcy musieli znaleźć i zniszczyć te kilkaset punktów oporu. To wszystko głupstwa. Prawda jest brutalna – getto broniło się jeden–dwa dni, a potem Niemcy po prostu burzyli dzielnicę i mordowali ludzi.

      Bardzo się panu oberwało w Izraelu za głoszenie takich tez?

      Oczywiście wielu ludzi było oburzonych, oskarżano mnie, że szargam pamięć o bohaterach. To oczywiście bzdury. Niestety jednak dla wielu propaganda jest ważniejsza niż prawda historyczna. Z drugiej strony okazano mi też sporo poparcia. W dzienniku „Haarec” ukazał się mój artykuł Mit warszawskiego getta i na stronie internetowej gazety wywiązała się pod nim burzliwa dyskusja internautów. Mniej więcej połowa z nich nie miała bladego pojęcia, o co chodzi. Wśród reszty СКАЧАТЬ