Cicha noc. Małgorzata Rogala
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Cicha noc - Małgorzata Rogala страница 5

Название: Cicha noc

Автор: Małgorzata Rogala

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Классические детективы

Серия:

isbn: 9788366431546

isbn:

СКАЧАТЬ Z osłupienia, w które wpadła pod wpływem kolejnych słów mężczyzny, wyrwał ją dzwonek telefonu.

      – Doleciałeś? – spytała, nie patrząc na wyświetlacz.

      – To ja, Kinga. – W słuchawce zabrzmiał głos siostry Tomczyka.

      – A, cześć, myślałam, że to Sławek. Co tam?

      – Nie przeszkadzam?

      – Nie. – Górska oderwała wzrok od ekranu. – Mów śmiało. Siedzę jak gapa przed telewizorem i słucham jakichś głupot, których nie pojmuję.

      – Bo wiesz… – Kinga urwała. – Dzwonię w sprawie soboty.

      – Tak?

      – Możemy jednak spotkać się po niedzieli?

      – Po niedzieli? – Agata zmarszczyła brwi. – Skąd zmiana w tak krótkim czasie?

      – Okazało się, że wyjeżdżam na weekend do Wiednia – bąknęła Kinga.

      – Wyjeżdżasz do Wiednia? Tak nagle? – Zdumienie Górskiej rosło w szybkim tempie. – A mogę wiedzieć z kim, jeśli to nie tajemnica? – spytała i po chwili skarciła się w duchu za wypytywanie dziewczyny, która w świetle przepisów była dorosła i miała prawo do swoich planów. – Przepraszam, jestem pracoholiczką, wciąż funkcjonuję w trybie „policjantka”.

      – To żaden sekret, tylko… – W głosie osiemnastolatki zabrzmiało wahanie. – Po prostu nie mówiłam ci wcześniej, bo jakoś się nie składało, ale mam kogoś, tym razem już na poważnie, i to z nim jadę, i z jego przyjaciółmi – odparła.

      – Rozumiem. – Agata skinęła głową, jakby Kinga mogła ją zobaczyć. – Zapomniałaś, że to w sobotę po południu.

      – Nie, to nie tak – odparła siostra Sławka. – Jak dzwoniłaś, szłam na spotkanie z Dawidem… Tak ma na imię mój chłopak. No i siedzieliśmy w kawiarni i on mi zaproponował wyjazd. Trochę na wariata, ale zgadał się ze znajomymi, że też mają plany i… W grupie taniej i raźniej.

      – Okej, Kinga, nie ma sprawy, spotkamy się po weekendzie.

      – W sumie to chciałabym z tobą pogadać przed wyjazdem, tylko nie wiem kiedy. Bo jest jeszcze coś… Może znalazłabyś chwilę jutro w ciągu dnia? W piątki mam tylko pięć lekcji, zerwałabym się z wuefu i mogłybyśmy zjeść zupę w tym twoim barku U Mamusi.

      – Hej, mała, masz jakiś problem?

      – Nie – roześmiała się dziewczyna. – A może tak. Zależy, ale to nie jest to, co myślisz, po prostu przyda mi się porada kogoś bardziej doświadczonego.

      – Dobrze, zadzwoń do mnie jutro od razu po lekcjach – zaproponowała Agata. – Pójdziemy na obiad i pogadamy.

      – Okej. – W głosie nastolatki zabrzmiała radość. – Bardzo się cieszę.

      – Kinga, na pewno wszystko w porządku?

      – Tak, tak, to tylko takie babskie sprawy – zapewniła. – Jutro wszystko ci opowiem.

      – W porządku. To do jutra, pa!

      Górska odłożyła telefon, spojrzała na ekran telewizora. Właśnie zakończono nadawanie serii reklam i jej oczom ponownie ukazało się wnętrze studia, w którym gościli twórcy reality show.

      * * *

      Ryszard Urbaniak, reżyser Nowego życia, był w swoim żywiole. Z godną podziwu pewnością siebie wkroczył na scenę telewizyjnej rozrywki, pokonał konkurentów i zamierzał sięgnąć po więcej. Popularność jego programu stanowiła początek niekończącego się pasma sukcesów, co do tego nie miał wątpliwości. Podczas bloku reklamowego mężczyzna słuchał oczarowanej nim gospodyni talk show, a gdy kobieta wyrzucała z siebie z prędkością karabinu słowa zachwytu dla jego znajomości potrzeb współczesnego widza, obserwował kołyszący się przy każdym ruchu ciała pompon jej mikołajowej czapki. W pewnym momencie oczami wyobraźni zobaczył prezenterkę ubraną wyłącznie w to śmieszne nakrycie głowy i ujeżdżającą go niczym renifera. Pobudzony przywołanym obrazem pomyślał, że przy takiej okazji może dałby sobie nałożyć opaskę z rogami, taką samą, jaką niedawno widział we włosach sklepowej ekspedientki.

      Blok reklamowy dobiegł końca i gościom w studiu polecono wrócić na miejsca. Urbaniak usiadł na kanapie i popatrzył na prezenterkę, która na dany sygnał ponownie przywitała widownię zgromadzoną przed telewizorami i zadała reżyserowi następne pytanie:

      – Co sprawiło, że Nowe życie odniosło tak spektakularny sukces?

      Urbaniak wciągnął powietrze do płuc i spojrzał prosto w oko kamery.

      – Widzowie polskiej telewizji mieli okazję oglądać w programach typu reality show różne zjawiska, między innymi pijackie awantury, seks w wannie, jedzenie obrzydliwych rzeczy, rozebrane do naga przyszłe modelki i przekleństwa ordynarnych kandydatek na damy – powiedział. – Ale ludzie, którzy brali udział w tych produkcjach, dawali się mniej lub bardziej lubić i można było wpasować ich w jakieś ramy. My postanowiliśmy pójść o krok dalej i zaprosić do udziału zupełnie inne osoby: ludzi skonfliktowanych z prawem, byłych narkomanów, panny lekkich obyczajów. – Uśmiechnął się do kamery. – Ludzi żyjących na marginesie społeczeństwa.

      – Pomysł kontrowersyjny, przyznaję – powiedziała prowadząca talk show. – Czy trudno było przekonać inwestora?

      Urbaniak nie musiał zbyt długo namawiać właściciela stacji, bowiem nikt o zdrowych zmysłach nie mógł przejść obojętnie wobec perspektywy zaserwowania widzom dawki szoku w postaci uczestników o popapranych życiorysach. Jarosław Piotrowski, prezes PTV, zgodził się wysupłać pieniądze i sfinansować kontrowersyjny projekt, a gdy Urbaniak roztoczył przed nim wizję umiejętnie podgrzewanej w mediach społecznościowych walki między kołtuństwem, które będzie niszczyć graczy, a tymi, którzy chcieli uchodzić za empatycznych i pełnych zrozumienia, więc będą ich bronić, Piotrowski był wniebowzięty i zlecił przygotowanie spotów reklamowych o odpowiednio chwytliwej treści. Już podczas trwania castingów zaczęli się zgłaszać reklamodawcy, a po pierwszym odcinku na żywo pieniądze płynęły wartkim strumieniem. Uruchomiona przed emisją Nowego życia strona na Facebooku przeżywała oblężenie jakich mało. Internauci lajkowali, komentowali, udostępniali zdjęcia i wpisy, kłócili się i wyzywali. Urbaniak miał to, na co liczył: szok, oburzenie, zgorszenie, słowem obyczajową burzę, która przynosiła oglądalność i pieniądze.

      Ryszard nie mógł jednak tego wszystkiego powiedzieć właścicielce płonących ciekawością oczu, nie mógł też narazić się telewidzom, zwłaszcza że stacja miała już w planach nabór uczestników do drugiej edycji. Powiedział więc tylko kilka pochlebnych zdań na temat otwartego na nowe doświadczenia właściciela PTV, a gospodyni talk show na szczęście to wystarczyło.

      * * *

      Tego wieczoru Emma już nie przyjmowała klientów. Dziewczyny madame Reginy miały do tego prawo, gdy dostały okres, i raz w tygodniu bez powodu. Jednak wtedy musiały spędzać czas przy СКАЧАТЬ