Jestem tatą!. Stefan Maiwald
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Jestem tatą! - Stefan Maiwald страница 8

Название: Jestem tatą!

Автор: Stefan Maiwald

Издательство: PDW

Жанр: Руководства

Серия:

isbn: 9788380084582

isbn:

СКАЧАТЬ w roli oczu, ponieważ maluchy mają ogromny talent w zakresie tak precyzyjnego użycia swojej maleńkiej siły, by oddzielić i skosztować również kilkukrotnie przyszytych plastikowych oczu.

      • Przeszukaj wszystkie szuflady – także te, do których od niedawna chodzące dziecko w zasadzie nie ma dostępu. Zapewne sam wpadłeś na bezpieczne ulokowanie noży, śrubokrętów i innych podobnych przedmiotów. Zadbaj jednak również o plastikowe siatki, sznurki i wstążki (niebezpieczeństwo uduszenia!). One również muszą zostać zabezpieczone przed dzieckiem. To samo dotyczy szafek i szuflad.

      Gumowa izolatka to nie rozwiązanie

      Żadne pomieszczenie nie jest bezpieczne. Kuchnia z gorącymi patelniami na palnikach i środkami czystości pod zlewem. Łazienka z przewijakiem na wannie, śliskimi płytkami, kolejnymi środkami czystości, kosmetykami i lekami w zasięgu ręki. Nie zapominajmy o suszarce. Sypialnia z gorącymi lampkami nocnymi. Schody, drzwi, balkon ze składanymi krzesłami, które mogą spowodować zmiażdżenie albo umożliwić małemu dziecku wspięcie się na poręcz. Mieszkacie na parterze, za drzwiami znajduje się trawnik i uważacie, że macie szczęście? Pomyślcie więc o oczku wodnym w ogrodzie i umiejętności pływania, jaką dysponuje raczkujące dziecko. Już się domyślasz – najlepiej będzie, jeśli zapewnisz swojemu dziecku gumową izolatkę. Nic mu się w niej nie stanie, a dodatkowo można ją bezproblemowo wyczyścić za pomocą węża. Jeśli to rozwiązanie uważasz za zbyt radykalne, kojec może zapewnić ci kilka minut spokoju i nie przysporzy dziecku traumy. Kup to małe więzienie.

box stork

      Wskazówka

      NAJWAŻNIEJSZE SPRAWUNKI DLA BEZPIECZEŃSTWA DZIECKA

      > przewijak z zabezpieczeniem boków,

      > zabezpieczenie na gniazdka elektryczne,

      > zabezpieczenie szaf,

      > blokada szuflad,

      > zabezpieczenie drzwi,

      > kratka na klatkę schodową,

      > kratka zabezpieczająca kuchenkę,

      > mata antypoślizgowa do wanny,

      > zabezpieczenie na kanty i rogi,

      > zabezpieczenie przeciwko przewracaniu się płaskich telewizorów.

      Porozmawiajmy o pieniądzach

      Kiedy, jeśli nie teraz? Tak, potrzebujesz drobnych, żeby kupić wymienione powyżej przedmioty, które ochronią twoje dziecko przed niebezpieczeństwami, jakie czyhają na nie w domu i w ogrodzie. Powinieneś też jednak pomyśleć o dużych sprawach. Jako przyszły ojciec musisz – jeśli nie dysponujesz zapasami złota – planować z wyprzedzeniem i przyjrzeć się swojej lokacie. Jeśli takową posiadasz. Zgodnie ze statystykami, dziecko kosztuje przynajmniej 550 euro miesięcznie. Po osiemnastu latach powstaje suma, za którą można by kupić mieszkanie albo porsche. Pod żadnym pozorem nie chcę ci doradzać, czy powinieneś umieścić swoje pieniądze w akcjach niemieckiego producenta samochodów, czy w funduszu południowoafrykańskich kopalni srebra. Mogę stwierdzić jedno: słuchaj rad. Im więcej osób będzie ci udzielać tej samej, tym bardziej powinieneś się zastanowić, czy nie zrobić czegoś odwrotnego. Pozwól, że przypomnę wielki kryzys na giełdzie akcji internetowych w latach 2001/2002 i doradców bankowych, którzy prawie przemocą wciskali swoim biednym klientom nowinki rynkowe (Telekomunikacja! Biotechnologia!).

      Sprawdza się prosta lokata długoterminowa na bezpiecznym koncie, polisa oszczędnościowa, plan oszczędnościowy (a dla świadomych ryzyka – fundusz akcyjny): odkładamy 50 euro miesięcznie, a kiedy dziecko skończy 18 lub 21 lat – albo po studiach – dostanie całość do własnej dyspozycji. To brzmi nieprawdopodobnie drobnomieszczańsko, ale wspaniale pomaga w życiowym starcie. Pomyśl, że człowiek, który rozwija się pod twoim okiem przez 18 lat, jest absolutnie bezcenny!

      Sprawdź też swoje ubezpieczenie na życie. Albo załóż polisę. Jeśli uderzysz samochodem w filar mostu (wybacz mi bezpośredniość, ale w końcu jesteśmy w męskim gronie), twoja rodzina będzie przynajmniej miała zabezpieczenie.

      OBŁĘD ZAKUPÓW

      Kiedy zaczniecie rozpowiadać o ciąży, wasze mieszkanie albo dom zacznie zapełniać się przedmiotami. Zadbają o to wasi przyjaciele, rodzina i twoja żona. Do wachlarza objawów tajemniczego symptomu wicia gniazda (również: syndromu) należy ponadto wyraźnie zwiększona potrzeba zakupów (również: shoppingu). Kiedy jako spodziewająca się dziecka para idziecie razem przez miasto, dostrzegacie rzeczy, które do tej pory udawało się wam ignorować. Mam na myśli przede wszystkim sklepy z odzieżą dla dzieci, które – można odnieść takie wrażenie – pojawiły się niespodziewanie i osaczyły was, bezbronnych spacerowiczów. Nieprawda, w rzeczywistości były tam od zawsze. Ale czy kiedykolwiek zaryzykowałeś spojrzenie do ich wnętrz? Ubranka dla dzieci – to kiedyś wydawało się odległe i egzotyczne jak kamień księżycowy.

      „Taaakie słooodkie!”

      Sklepy z odzieżą dziecięcą w drogich lokalizacjach w centrum miasta z premedytacją prowadzone są przez młode, zaangażowane matki. Mąż pracuje sobie w kancelarii prawnej albo doradztwie finansowym, a żona robi coś, by się zrealizować, i sprzedaje niewiarygodnie drogie, ręcznie wykonane koszulki lub klocki z hodowli ekologicznej. Przy okazji zauważyłem, że w tych sklepach obsługa zawsze jest zaskakująco niemiła. Klient to nie pan, ale ktoś, kto powinien okazać wdzięczność, że może nabyć oryginalne i/lub polityczno-ekologicznie poprawne rzeczy dla dziecka, zamiast dać się doić przez międzynarodowe, zatruwające środowisko sieciówki z produktami w przystępnych cenach.

      Ładnie w różowym?

      Moja żona również osobiście zadbała o szybkie zapełnienie naszego mieszkania. Jej ciąża przebiegała tak bezproblemowo, że właściwie codziennie mogła pójść na zakupy. Wszystko, co kupowała, miało kolor różowy. Czułem się jak w koszmarze z Hello-Kitty. Interesująca obserwacja na temat Włoch: bliscy i dalecy krewni już przed porodem wysyłali nam wyszukane sprzęty kuchenne, jak na przykład mikser ze stali szlachetnej, mikroplany w różnym kształcie. (Mikroplany? Tylko początkujący kucharz nazywa je tarkami). W namiętnie gotującej Italii to część rytuału wicia gniazda. „Corriere della Sera” oszacowało niedawno, że w każdym włoskim gospodarstwie domowym kurzy się przeciętnie sześć drogich robotów kuchennych – nigdy nieużywanych lub nawet nierozpakowanych. Gazeta ciągnęła wątek w stronę problemu ekologicznego (słowo kluczowe: złom elektryczny), ale o wiele bardziej namacalny jest przecież daremny wysiłek, żeby sprezentować komuś coś użytecznego – jak gdyby nie można było przyszłym rodzicom po prostu wcisnąć do ręki gotówki!

      Mnie jednak podobały się kuchenne prezenty. Przynajmniej nie były różowe.

      Tylko najpotrzebniejsze rzeczy

      Na przekór obsesji kupowania, w którą łatwo wpadają СКАЧАТЬ