Trzeci klucz. Ю Несбё
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Trzeci klucz - Ю Несбё страница 13

Название: Trzeci klucz

Автор: Ю Несбё

Издательство: PDW

Жанр: Современные детективы

Серия: Harry Hole

isbn: 9788324593279

isbn:

СКАЧАТЬ z nim Beate Lønn jest dość świeża. To nasza specjalistka od analizy filmów wideo.

      Beate zapłoniła się jak piwonia.

      – Jest córką Jørgena Lønna, który przez ponad dwadzieścia lat służył w wydziale noszącym wówczas nazwę Wydziału Napadów i Zabójstw. Zapowiada się, że Beate dorówna swemu legendarnemu ojcu, bo już bardzo nam pomogła w wyjaśnieniu wielu spraw. Nie wiem, czy o tym wspominałem, ale w Wydziale Napadów udało nam się w ostatnim roku podnieść wykrywalność do prawie pięćdziesięciu procent, co w porównaniu z międzynarodowymi…

      – Tak, już o tym mówiłeś, Ivarsson.

      – Dziękuję.

      Tym razem Ivarsson skierował swój uśmiech wprost do Harry’ego. Sztywny uśmiech węża, w którym odsłonił głęboko zęby w szczęce z obu stron. Nie schodził mu z twarzy, gdy przedstawiał pozostałych. Dwóch z nich Harry znał. Jednym z nich był Magnus Rian, młody chłopak z Tomrefjorden, który przez pół roku pracował w Wydziale Zabójstw i pozostawił po sobie wrażenie solidności, a drugim – Didrik Gudmundson, najbardziej doświadczony śledczy ze wszystkich zgromadzonych wokół stołu, wiceszef wydziału. Spokojny, metodycznie pracujący policjant, z którym Harry nigdy nie miał żadnych zatargów. Ostatnich dwoje również pracowało w Wydziale Napadów, oboje nosili nazwisko Li, ale Harry od razu stwierdził, że z całą pewnością nie są jednojajowymi bliźniętami. Toril Li była wysoką jasnowłosą kobietą o wąskich ustach i twarzy bez wyrazu, natomiast Ola Li – rudowłosym niewysokim facetem o twarzy jak księżyc w pełni i roześmianych oczach. Harry mijał się z nimi w korytarzu na tyle często, że dla wielu osób naturalną rzeczą byłoby zacząć się pozdrawiać, ale jemu jakoś nigdy nie wpadło to do głowy.

      – Mnie, ośmielę się twierdzić, mieliście okazję poznać już wcześniej – zakończył Ivarsson. – Ale dla porządku powiem, że jestem naczelnikiem Wydziału Napadów i zostałem wyznaczony do kierowania tym śledztwem. A w odpowiedzi na to, o co pytałeś na początku, Hole, wiedz, że nie po raz pierwszy zajmujemy się napadem, który dla jednej z ofiar miał skutek śmiertelny.

      Harry próbował się powstrzymać. Naprawdę. Ale krokodylowy uśmiech niestety mu na to nie pozwolił.

      – Również z blisko pięćdziesięcioprocentową wykrywalnością?

      Spośród zgromadzonych roześmiała się tylko jedna osoba, za to głośno. Weber.

      – Przepraszam. Najwyraźniej zapomniałem powiedzieć – Ivarsson już się nie uśmiechał – że Hole podobno jest obdarzony talentem komicznym. Prawdziwy Arve Opsahl z Gangu Olsena, jak słyszałem.

      Na sekundę zapadła kłopotliwa cisza, w końcu Ivarsson roześmiał się krótko, chrapliwie. Zawtórowały mu śmiechy wokół stołu.

      – Okej. Zacznijmy od podsumowania. – Ivarsson przerzucił kartkę na tablicy. Pod napisem „TECHNIKA KRYMINALISTYCZNA” kartka była czysta. Naczelnik zdjął zatyczkę z flamastra i przygotował się. – Weber, bardzo proszę.

      Karl Weber wstał. Był niewysokim mężczyzną z lwią grzywą siwych włosów i brodą. Jego głos brzmiał złowieszczo jak powarkiwanie na niskich frekwencjach, ale dostatecznie wyraźnie.

      – Będę mówił krótko.

      – Ależ proszę. – Ivarsson przysunął flamaster do tablicy. – Poświęć tyle czasu, ile ci potrzeba, Karl.

      – Będę mówił krótko, bo dużo czasu nie potrzebuję – burknął Weber. – Nie mamy nic.

      – Aha. – Ivarsson opuścił flamaster. – A co dokładnie rozumiesz, mówiąc „nic”?

      – Mamy odcisk nowiusieńkiego buta marki Nike, rozmiar czterdzieści pięć. Większość elementów tego napadu sprawia wrażenie działania tak profesjonalnego, że mówi mi to jedynie, iż bandyta z pewnością nie używa tego rozmiaru na co dzień. Pocisk został przeanalizowany przez grupę balistyczną. To standardowa amunicja do karabinu automatycznego AG3, kaliber 7,62 milimetra, najpopularniejsza w Królestwie Norwegii, ponieważ można ją znaleźć w każdym baraku wojskowym, w magazynie broni i w każdym domu, w którym mieszka oficer lub żołnierz z Heimevern, Organizacji Obrony Kraju. Innymi słowy, niemożliwa do wytropienia. To jedyne dowody. Oprócz nich nic nie wskazuje na to, by bandyta był w banku. Albo przed nim. Tam też sprawdziliśmy teren.

      Weber usiadł.

      – Dziękuję, Weber, to było… hm… wyjaśniające. – Ivarsson odsłonił następną kartkę, tym razem z napisem „ŚWIADKOWIE”.

      – Hole?

      Harry zniżył się odrobinę na krześle.

      – Wszystkie osoby, które znajdowały się w banku podczas napadu, zostały przesłuchane chwilę później. Ale żadna z nich nie potrafiła nam powiedzieć nic takiego, czego nie mogliśmy zobaczyć na filmie. To znaczy, owszem, pamiętają parę rzeczy, co do których mamy pewność, że są błędne. Jedyny świadek widział, że bandyta poszedł w górę Industrigata, nikt inny się nie zgłosił.

      – Co prowadzi nas do kolejnego punktu, a mianowicie do samochodów, którymi mógł posłużyć się podczas ucieczki – powiedział Ivarsson. – Toril?

      Toril Li wyszła do przodu, włączyła rzutnik, na którym leżała już przygotowana folia z listą samochodów osobowych skradzionych w ciągu ostatnich trzech miesięcy. Twardym dialektem z Sunnmøre Toril wyjaśniła, które cztery samochody uważa za najbardziej prawdopodobne, opierając się na fakcie, że były to najzwyczajniejsze marki i modele w neutralnych jasnych kolorach, a przy tym dostatecznie nowe, by bandyta czuł się pewny, że nie zawiodą go pod względem technicznym. Interesujący był zwłaszcza jeden z samochodów, Volkswagen Golf GTI, który stał zaparkowany na Maridalsveien, ponieważ został skradziony wieczorem w dniu poprzedzającym napad.

      – Samochody przeznaczone do wykorzystania podczas ucieczki bandyci napadający na bank często starają się kraść tuż przed napadem, aby nie zdążyły jeszcze trafić do rejestru skradzionych pojazdów, przekazywanego patrolom – wyjaśniła Toril Li, zgasiła projektor i, zabrawszy z niego folię, wróciła na swoje miejsce.

      Ivarsson kiwnął głową.

      – Dziękuję.

      – Za nic – szepnął Harry do Webera.

      Tytuł na następnej kartce brzmiał: „ANALIZA NAGRANIA WIDEO”.

      Ivarsson włożył zatyczkę na flamaster. Beate przełknęła ślinę, odchrząknęła, wypiła łyk wody ze szklanki, która stała przed nią, i jeszcze raz chrząknęła, nim wreszcie zaczęła mówić ze wzrokiem wbitym w stół:

      – Zmierzyłam wzrost…

      – Proszę, mów trochę głośniej, Beate.

      Znów ten uśmiech węża. Beate nie przestawała chrząkać.

      – Określiłam wzrost СКАЧАТЬ