Название: Morawiecki i jego tajemnice
Автор: Tomasz Piątek
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Документальная литература
Серия: #ArbitrorFakty
isbn: 978-83-66095-13-7
isbn:
Przypomnijmy, co w tym czasie działo się na Ukrainie. Gdy polski premier z białoruskim dyktatorem i ministrami rozmawiali o opisanym procederze, Rosja umacniała się na zagarniętym Krymie, a prorosyjscy separatyści dewastowali zagarnięty wschodnioukraiński Donbas. Zachód miał nadzieję, że trudności gospodarcze skłonią władcę Kremla, Władimira Putina, do wycofania się z agresji. Tymczasem Morawiecki z Łukaszenką pokątnie sabotowali te nadzieje i starania.
Co ciekawe, trzy dni po wizycie Morawieckiego z Łukaszenką spotkał się premier Rosji, Dmitrij Miedwiediew123. Czy Łukaszenko przedstawił mu ustalenia, które poczynił z Morawieckim?
Dodajmy jeszcze, że wizyta Morawieckiego przetarła szlak marszałkowi Karczewskiemu, który dwa miesiące później, w grudniu 2016 r., również udał się na Białoruś, by spotkać się z Łukaszenką124. Po powrocie Karczewski zadziwił Polki i Polaków. Publicznie, a nawet oficjalnie oświadczył, że Łukaszenka to „ciepły człowiek”.
Tu należy dodać, że istnieje grupa ekspertów od polityki międzynarodowej, którzy Polsce i Zachodowi zalecają zbliżenie z białoruskim reżimem. Zbliżenie to miałoby pomóc Łukaszence wyrwać się spod wpływów Putina. W tym celu należałoby więc przymknąć oczy na brutalność i korupcję dyktatora z Mińska… Koncepcja ta pozornie wygląda na „cynicznie zdroworozsądkową”. Czasem warto oswoić mniejszego wroga, aby pokonać lub osłabić większego. Ale czy Łukaszenkę da się oswoić? Czy da się go przeciągnąć na polską, europejską, zachodnią stronę? To bardzo wątpliwe. Częścią zachodniego świata są zachodnie standardy cywilizacyjne i ustrojowe. Gdyby zastosować je na Białorusi, Łukaszenka musiałby stanąć przed sądem za swe zbrodnie. Zatem żadnego prawdziwego, cywilizacyjnego zbliżenia z Zachodem Łukaszenka nie chce. Chce tylko zarabiać na swojej pogranicznej pozycji – z korzyścią również dla Putina. To prawda, że między Łukaszenką a Putinem od dziesięcioleci tli się ambicjonalny konflikt. Ale za wiele interesów i podobieństw łączy obu dyktatorów, ich reżimy, ich ideologie i ich zwolenników, żeby Zachód mógł faktycznie przeciągnąć Łukaszenkę na swoją stronę. Nie wiemy, co zrobi Putin: czy ostatecznie podporządkuje sobie Łukaszenkę, czy wymieni go na nowego, bliższego sobie satrapę, czy pogodzi się z narowami swego białoruskiego kolegi. Na pewno jednak Putin uczyniłby wszystko, by zablokować ewentualną prozachodnią zmianę kursu Łukaszenki. A takie blokowanie byłoby tym łatwiejsze, że również sam Łukaszenka wcale nie chce ulegać zachodnim wpływom.
Dlatego zbliżenie z Łukaszenkowską Białorusią to zbliżenie z Putinowską Rosją. Rozmawiając z Łukaszenką i jego ludźmi o euroazjatyckim „handelku wbrew embargu”, Morawiecki sprzeniewierzył się interesom Polski i Zachodu. Zdradził też zaufanie, jakie w 2016 r. część ukraińskich prozachodnich elit wciąż próbowała pokładać w naszym kraju.
W świetle tych konkluzji rzućmy jeszcze okiem na pierwszą część zacytowanego wcześniej komunikatu Polskiego Radia o wizycie Morawieckiego u Łukaszenki:
„Białoruski premier poprosił Polskę o wsparcie jej kandydatury do Światowej Organizacji Handlu, a także zaproponował kupno energii elektrycznej z budowanej w Ostrowcu elektrowni atomowej. Resort rozwoju ocenił w swoim komunikacie, że wizyta urzędników i polskich biznesmenów w Mińsku to nowe otwarcie w relacjach Białorusi i Polski. Polskie przedsiębiorstwa mogą wziąć udział w procesach prywatyzacyjnych na Białorusi – oświadczył wicepremier Mateusz Morawiecki w poniedziałek w Mińsku, podsumowując posiedzenie Polsko-Białoruskiej Międzyrządowej Komisji ds. Współpracy Gospodarczej.
Być może będziemy brali udział w procesach prywatyzacyjnych na Białorusi, zostaliśmy do tego zaproszeni. Będziemy o tym rozmawiać w Polsce z przedsiębiorcami, to także jest szerokie pole do współpracy, które się tutaj otwiera – powiedział Morawiecki, który z białoruskim wicepremierem Michaiłem Rusym kierował pracami komisji”125.
Jeśli chcemy się uniezależnić od Putina, to lepiej kupować białoruską energię niż rosyjską! – powie wyznawca „zdroworozsądkowego cynizmu”. Niestety, w takim rozumowaniu brak jednak zdrowego rozsądku. Skoro Mińsk jest w przeważającej mierze zależny od Moskwy, to zastąpienie rosyjskich paliw białoruską energią atomową w bardzo niewielkim stopniu zmniejszyłoby nasze uzależnienie od Kremla.
Więcej: skoro Mińsk jest w przeważającej mierze zależny od Moskwy, to polskie inwestycje raczej go z tej zależności nie wyzwolą. Przeciwnie: każda polska firma, która inwestuje na Białorusi, staje się mniej lub bardziej zależna od kaprysów Łukaszenki, pośrednio też Putina. Każdy polski inwestor na Białorusi musi drżeć przed jednym i drugim tyranem. Gdyby liczba polskich inwestorów na Białorusi okazała się znaczna, za ich pomocą Łukaszenka z Putinem mogliby wpływać na naszą politykę. Zastraszając polskie firmy na Białorusi, zmuszaliby je, by naciskały na polski rząd w celu uzyskania jego przychylności dla Mińska i Moskwy. Aby nasze inwestycje mogły przeważyć nad rosyjskimi wpływami politycznymi, gospodarczymi i strategicznymi, musiałyby być gigantyczne w stopniu trudnym do wyobrażenia i niemożliwym do zrealizowania.
MORAWIECKI I MISIAK
Brak oporów przed konfidencją z Tomaszem Misiakiem. Mimo afery taśmowej i zainteresowania kontrwywiadu Mateusz Morawiecki nie boi się przyjść na imprezę Misiaka. Łubudubu: wspólnik Misiaka wychwala Morawieckiego
Wszystkie te fakty rzucają światło na znajomość Mateusza Morawieckiego z Tomaszem Misiakiem. Jasne się staje, dlaczego ta znajomość nie przeszkadza Morawieckiemu. Dlatego, że Morawieckiemu nie przeszkadzają Putin ani jego reżim.
Podsumujmy:
● Misiak współdziała z firmą kremlowskiego mafijnego oligarchy;
● czyni to wspólnie z biznesowymi wychowankami Orderu Przyjaźni Putina;
● przyjaźni się i robi interesy z importerem rosyjskiego węgla o kremlowsko-mafijnych powiązaniach;
● jest zamieszany i najprawdopodobniej wtajemniczony w brudną intrygę tego importera i jego rosyjskich mocodawców.
Mimo to Mateusz Morawiecki utrzymuje z Tomaszem Misiakiem bliską relację, wręcz konfidencję. Przecież Misiak ostrzegł Morawieckiego przed aferą taśmową – w którą on sam, Misiak, był zamieszany. I to w sposób najwyraźniej wstydliwy (by nie użyć mocniejszych określeń).
Mateusz Morawiecki zeznaje o tym ostrzeżeniu 8 grudnia 2014 r., gdy jest przesłuchiwany przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, czyli kontrwywiad cywilny Rzeczypospolitej Polskiej. Nawet gdyby Morawiecki mógł mieć wcześniej jakieś złudzenia, od grudnia łudzić się nie może. Afera należy do tego rodzaju, że bada ją kontrwywiad. Morawiecki wie z własnego doświadczenia, że w skandal zamieszany jest jego kolega Misiak. Ten sam, który robi wielkie interesy w Rosji i znany jest z tego, że nieraz przedkładał własne ambicje i apetyty nad zasady (np. przy aferze stoczniowej). W tej sytuacji Mateusz Morawiecki powinien СКАЧАТЬ
123
124
125