Название: Paragraf 22
Автор: Joseph Heller
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Юмор: прочее
isbn: 978-83-8125-631-5
isbn:
– Dałem chłopcu na imię Kaleb, tak jak sobie życzyłaś – oświadczył wreszcie cicho.
Kobieta nie odpowiedziała i mężczyzna uśmiechnął się powoli. Zaplanował sobie to doskonale: żona śpi i nigdy się nie dowie, że ją okłamał, kiedy leżała na łożu boleści w okręgowym szpitalu na sali dla ubogich.
Takie były mizerne początki przyszłego nieudanego dowódcy eskadry, który spędzał teraz na Pianosie większą część dnia pracy, podpisując oficjalne dokumenty nazwiskiem Washington Irving. Major Major pracowicie fałszował podpisy lewą ręką, żeby uniknąć zdemaskowania, chroniony przed wtargnięciem niepożądanych osób autorytetem władzy, której wcale nie pragnął, zamaskowany przyklejonymi wąsami i ciemnymi okularami, co miało stanowić dodatkowe zabezpieczenie przed kimś, kto mógłby przypadkowo zajrzeć przez staromodną celuloidową szybkę, z której jakiś złodziej wyciął sobie kawałek. Pomiędzy tymi dwoma punktami znaczącymi jego nieszczęsne przyjście na świat i obecny wątpliwy sukces mieściło się trzydzieści jeden ponurych lat samotności i frustracji.
Major Major urodził się za późno i był zbyt nijaki. Jedni rodzą się nijacy, inni w pocie czoła do nijakości dochodzą, innych nijakość szuka sama. W przypadku majora Majora wszystkie trzy stwierdzenia były prawdziwe. Nawet w gronie zupełnych miernot wyróżniał się swoją jeszcze większą miernością i każdy, kto się z nim zetknął, pozostawał pod wrażeniem jego nieprzeciętnej przeciętności.
Majora Majora od początku prześladowały trzy nieszczęścia: jego matka, jego ojciec i Henry Fonda, do którego major Major był nieco podobny niemal od urodzenia. Na długo przedtem, zanim w ogóle miał pojęcie, kto to jest Henry Fonda, wszędzie gdziekolwiek się pokazał, stawał się przedmiotem niepochlebnych porównań. Zupełnie obcy ludzie uważali, że mogą go krytykować, i w rezultacie już od wczesnej młodości w poczuciu winy zaczął bać się ludzi, odczuwając żałosny przymus nieustannego kajania się przed społeczeństwem za to, że nie jest Henrym Fondą. Niełatwo jest iść przez życie komuś, kto wygląda prawie jak Henry Fonda, jednak major Major ani myślał dać za wygraną, odziedziczył bowiem nieustępliwość po ojcu, który odznaczał się również wysokim wzrostem i poczuciem humoru.
Ojciec majora Majora był trzeźwo myślącym, bogobojnym człowiekiem, a jego ulubionym dowcipem było ujmowanie sobie lat. Był długonogim i długorękim farmerem, pobożnym, miłującym wolność, niezłomnym, przestrzegającym prawa indywidualistą i święcie wierzył, że pomoc federalna dla kogokolwiek poza farmerami to krecia robota socjalistów. Głosił potrzebę oszczędności i pracy i występował przeciwko rozwiązłym kobietom, które mu odmówiły. Jego specjalnością była lucerna i żył z tego, że jej nie uprawiał. Rząd płacił mu dobrze za każdy korzec lucerny, którego nie zebrał. Im więcej lucerny nie uprawiał, tym więcej pieniędzy dostawał od rządu i za każdy niezarobiony grosz kupował ziemię, aby zwiększyć ilość nieuprawianej lucerny. Ojciec majora Majora pracował bez wytchnienia nad nieuprawianiem lucerny. Długie zimowe wieczory spędzał w domu nie naprawiając uprzęży i codziennie koło południa zrywał się z łóżka, aby dopilnować, czy nic nie zostało zrobione. Mądrze inwestując, stał się wkrótce najpoważniejszym nieproducentem lucerny w okolicy. Sąsiedzi przychodzili do niego po radę w najróżniejszych sprawach, gdyż dorobił się sporej fortuny, co było dowodem mądrości.
– Jako posiejecie, tako będziecie zbierać – radził niezmiennie, na co sąsiedzi niezmiennie odpowiadali „Amen”.
Ojciec majora Majora wypowiadał się zawsze za ograniczeniem wydatków rządowych, pod warunkiem że nie będzie to kolidowało ze świętym obowiązkiem płacenia farmerom jak najwyższych stawek za lucernę, której nikt nie potrzebował, albo wręcz za nieuprawianie lucerny. Był dumnym, niezależnym człowiekiem, który występował przeciwko zasiłkom dla bezrobotnych i nigdy nie wahał się skomleć, kwilić i żebrać, żeby wycyganić, od kogo się tylko da, tyle, ile tylko się da. Był też człowiekiem pobożnym, zawsze chętnym do wygłaszania kazań.
– Bóg dał nam, dobrym farmerom, po dwie silne ręce, abyśmy mogli brać tyle, ile tylko uda nam się zagarnąć – głosił z zapałem na schodach sądu albo przed wejściem do domu towarowego, gdzie czekał, aż kłótliwa, stale żująca gumę młoda kasjerka, za którą się uganiał, wyjdzie i rzuci mu gniewnie spojrzenie. – Gdyby Bóg nie chciał, żebyśmy zgarniali do siebie, nie dałby nam rąk do zgarniania – nauczał. „Amen” mruczeli w odpowiedzi słuchacze.
Ojciec majora Majora wierzył po kalwińsku w przeznaczenie i przyjmował nieszczęścia innych za przejaw woli bożej. Palił papierosy, pił whisky, przepadał za dobrym dowcipem i pobudzającą intelektualną rozmową, szczególnie jego własną, kiedy kłamał na temat swojego wieku albo opowiadał swój ulubiony dowcip o Bogu i o kłopotach żony z urodzeniem majora Majora. Ten jego ulubiony dowcip o Bogu i kłopotach jego żony polegał na tym, że Bóg w ciągu sześciu dni stworzył cały świat, podczas gdy jego żonie aż półtora dnia zajęło wydanie na świat jednego tylko majora Majora. Człowiek mniejszego kalibru mógłby snuć się tego dnia jak błędny po korytarzu szpitala, człowiek słabszy duchem mógłby poprzestać na takich kompromisowych rozwiązaniach, jak Tambur Major, Minor Major czy Vis Major, ale ojciec majora Majora czekał czternaście lat na taką okazję, a nie należał do tych, którzy okazje marnują. Ojciec majora Majora miał dobry dowcip na temat okazji. „Okazja puka do naszych drzwi tylko raz” – mawiał. Ojciec majora Majora powtarzał ten dowcip przy każdej okazji.
Przyjście na świat z pewnym podobieństwem do Henry’ego Fondy było tylko pierwszym z długich serii kawałów, które los zgotował nieszczęsnemu majorowi Majorowi w jego niewesołym życiu. Drugim było to, że przyszedł na świat jako Major Major Major. Fakt ten był początkowo tajemnicą znaną tylko jego ojcu. Prawdziwe imię majora Majora zostało ujawnione dopiero przy zapisywaniu go do przedszkola i skutki tego były katastrofalne. Wiadomość ta stała się przyczyną śmierci jego matki, która straciła wszelką chęć do życia, uschła i zmarła, co zresztą było na rękę jego ojcu, który zdecydował się ożenić z tą swoją kłótliwą kasjerką z domu towarowego, skoro inaczej nie mógł jej zdobyć, a nie widział możliwości pozbycia się dotychczasowej żony, jeżeli jej nie spłaci albo nie zatłucze.
Dla samego majora Majora skutki były prawie równie katastrofalne. U progu życia zetknął się z brutalną i zaskakującą prawdą, że nie jest, jak sądził dotychczas, Kalebem Majorem, ale kimś z zupełnie obcym nazwiskiem Major Major Major, o kim ani on, ani nikt inny dotychczas nawet nie słyszał. Nieliczni towarzysze zabaw odeszli od niego i nigdy już nie wrócili, gdyż nie mieli zaufania do obcych, zwłaszcza takich, którzy ich już raz oszukali, podając się za kogoś, kogo znali od lat. Nikt nie chciał mieć z nim do czynienia. Zaczął się potykać i upuszczać przedmioty. Zbliżał się nieśmiało i z nadzieją do każdego nowego człowieka i zawsze kończyło się to rozczarowaniem. Ponieważ rozpaczliwie potrzebował przyjaciela, nigdy nie mógł go znaleźć. Wyrósł niezgrabnie na wysokiego, dziwnego, marzycielskiego chłopca o spłoszonych oczach i bardzo delikatnych ustach, na których zapraszający uśmiech zamieniał się w grymas bólu za każdym razem, kiedy go odepchnięto.
Był grzeczny dla starszych, ale oni go nie lubili, СКАЧАТЬ