Название: Paragraf 22
Автор: Joseph Heller
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Юмор: прочее
isbn: 978-83-8125-631-5
isbn:
– Dlaczego właśnie ja? – brzmiała jego niezmienna skarga i było to bardzo dobre pytanie.
Yossarian mógł coś na ten temat powiedzieć, ponieważ kolekcjonował dobre pytania i używał ich do wprowadzania zamętu na zajęciach wychowawczych, jakie Clevinger prowadził kiedyś dwa razy tygodniowo w namiocie kapitana Blacka z kontrwywiadu wraz z kapralem okularnikiem, o którym wszyscy wiedzieli, że jest najpewniej wywrotowcem. Kapitan Black wiedział, że kapral jest wywrotowcem, ponieważ nosił okulary, używał słów takich, jak utopia i panaceum i krytykował Adolfa Hitlera, który położył przecież wielkie zasługi w zwalczaniu antyamerykańskiej działalności w Niemczech. Yossarian chodził na te zajęcia wychowawcze, ponieważ chciał się dowiedzieć, dlaczego tylu ludzi uparło się, żeby go pozbawić życia. Inni lotnicy też chcieli się dowiedzieć różnych rzeczy, toteż zadano wiele dobrych pytań, kiedy Clevinger i kapral wywrotowiec na zakończenie pogadanki mieli nieostrożność zapytać, czy są jakieś pytania.
– Kto to jest Hiszpania?
– Dlaczego jest Hitler?
– Cóż jest prawda?
– Gdzie był ten garbaty blady staruszek, na którego wołałem tata, kiedy popsuła się karuzela?
– Co było atu w Monachium?
– Ho-ho beriberi.
i
– Takiego wała!
Posypało się jak z worka, a potem Yossarian zadał pytanie, na które nie było odpowiedzi:
– Gdzież jest niegdysiejszy Snowden?
Pytanie poruszyło ich do żywego, gdyż Snowden zginął nad Awinionem, kiedy Dobbs dostał ataku szału w samolocie i wyrwał stery Huple’owi.
Kapral udał głupiego.
– Słucham? – spytał.
– Gdzież jest niegdysiejszy Snowden?
– Obawiam się, że nie rozumiem pytania.
– Ou sont Neigedens d’antan? – powiedział Yossarian, żeby mu ułatwić sprawę.
– Parlez en anglais, jak Boga kocham, je ne parle pas francais – poprosił kapral.
– Ja też nie – odpowiedział Yossarian, gotów ścigać go wśród wszystkich słów świata, żeby wydębić z niego odpowiedź, ale przeszkodził mu w tym Clevinger, blady, chudy, z trudem chwytający oddech i już ze łzami błyskającymi w niedożywionych oczach.
Dowództwo grupy było zaniepokojone, bo nigdy nie wiadomo, do czego ludzie się dopytają, skoro raz poczują, że mają prawo zadawać pytania. Pułkownik Cathcart wysłał więc pułkownika Korna, żeby z tym skończył, i pułkownik Korn załatwił sprawę, wydając okólnik odnośnie zadawania pytań. Okólnik był genialny, jak stwierdził sam pułkownik Korn w raporcie do pułkownika Cathcarta. Zgodnie z okólnikiem prawo do zadawania pytań mieli tylko ci, którzy nigdy nie zadawali pytań. Wkrótce zaczęli przychodzić na zajęcia tylko ci, którzy nie zadają pytań, a potem z zajęć w ogóle zrezygnowano, gdyż Clevinger, kapral i pułkownik Korn zgodnie uznali, że nie ma ani potrzeby, ani możliwości upolityczniania ludzi, którzy nie mają żadnych wątpliwości.
Pułkownik Cathcart i podpułkownik Korn mieszkali i pracowali w budynku dowództwa grupy podobnie jak wszyscy oficerowie sztabowi z wyjątkiem kapelana. Dowództwo mieściło się w ogromnym, pełnym przeciągów starym budynku wzniesionym z sypiącego się piaskowca i wyposażonym w pohukującą kanalizację. Na tyłach budynku pułkownik Cathcart kazał urządzić nowoczesną strzelnicę do rzutków, aby zapewnić oficerom grupy ekskluzywną rozrywkę. Dzięki generałowi Dreedle’owi każdy oficer i szeregowiec z personelu latającego musiał spędzić na strzelnicy minimum osiem godzin w miesiącu.
Yossarian też strzelał do rzutków, lecz ani razu nie trafił. Appleby strzelał i nigdy nie chybiał. Yossarianowi strzelanie szło podobnie jak gra w karty. W karty też nigdy nie udawało mu się wygrać. Nie wygrywał nawet wtedy, kiedy oszukiwał, bo zawsze trafiał na większych oszustów. Musiał pogodzić się ze świadomością, że nigdy nie zostanie strzelcem do rzutków i nigdy nie dojdzie do majątku.
„Dzisiaj trzeba mieć nie lada głowę, żeby nie zostać bogatym”, pisał pułkownik Cargill w jednym ze swoich umoralniających okólników, jakie regularnie puszczał w obieg z podpisem generała Peckema. „Każdy głupiec potrafi dziś zbić majątek i większość z nich to robi. Ale co mają robić ludzie myślący i utalentowani? Wymieńcie na przykład choć jednego poetę, który dobrze zarabia”.
– T.S. Eliot – powiedział były starszy szeregowy Wintergreen ze swojego boksu, w którym segregował pocztę, i nie przedstawiając się, trzasnął słuchawką.
Pułkownik Cargill w Rzymie był zupełnie zbity z tropu.
– Kto to był? – spytał generał Peckem.
– Nie mam pojęcia – odpowiedział pułkownik Cargill.
– Czego chciał?
– Nie wiem.
– A co powiedział?
– T.S. Eliot – poinformował generała pułkownik Cargill.
– Co to znaczy?
– T.S. Eliot – powtórzył pułkownik Cargill.
– T.S. Eliot i nic więcej?
– Tak jest, panie generale. Powiedział tylko T.S. Eliot.
– Zastanawiam się, co to może znaczyć – powiedział z zadumą generał Peckem.
Pułkownik też się zastanawiał.
– T.S. Eliot – dziwował się generał.
– T.S. Eliot – wtórował mu pułkownik pogrążony w posępnych rozmyślaniach.
Nagle generał Peckem ocknął się z uśmiechem człowieka, który doznał olśnienia. Na jego twarzy odmalował się wyraz chytrej przenikliwości. W oku rozjarzył się złośliwy błysk.
– Niech mnie połączą z generałem Dreedle’em – powiedział do pułkownika. – Niech mu nie mówią, kto dzwoni.
Po СКАЧАТЬ