Niezwykły dar. Diana Palmer
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Niezwykły dar - Diana Palmer страница 12

Название: Niezwykły dar

Автор: Diana Palmer

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Остросюжетные любовные романы

Серия:

isbn: 978-83-276-2836-7

isbn:

СКАЧАТЬ – przyznał i spojrzał wprost w jej rozszerzone źrenice. – Nie musimy o nim rozmawiać, jeśli nie chcesz. Jeszcze nie znamy się tak dobrze.

      – Był… brutalny – wyznała po chwili szeptem.

      – Był?

      – Od lat go nie widziałyśmy – wykrztusiła, przygryzając dolną wargę. – Nie wiemy, gdzie jest, ale wciąż się obawiamy, że wróci. – Przymknęła oczy i zadrżała. – Był potężnym mężczyzną. I bardzo silnym!

      – Zranił cię.

      – Mnie i mamę – przyznała, patrząc na niego z bólem. – Tak się cieszyłam, kiedy odszedł. Mama przestraszyła go, mówiąc, co się stanie, jeśli zostanie w Catelow. Wiedziała. To nie było przeczucie. Pobił jednego z naszych kowbojów prawie na śmierć. Mama powiedziała, że postawią ojcu zarzuty i zamkną w więzieniu. Tylko dlatego wyjechał.

      – Rozumiem.

      – Nie rozumiesz. – Pokręciła głową. – Przez te wszystkie lata żyłam w strachu o matkę. Tylko raz nabrałam odwagi i mu się postawiłam.

      – Z niemal dramatycznym skutkiem.

      – Słyszałeś o tym? – Pobladła jeszcze bardziej.

      – Catelow to małe miasto – zauważył miękko. – Gdybym był wtedy w pobliżu, nie pozwoliłbym mu was tknąć – dokończył ze złością.

      Oczy Merissy pojaśniały, a na jej ustach pojawił się lekki uśmiech.

      – Bałby się ciebie.

      – A ty? Ty też się mnie boisz? – zapytał, nie spuszczając z niej wzroku.

      – Już nie tak bardzo. Troszeczkę.

      – Troszeczkę?

      – Ale nie tak, jak myślisz – odparła zmieszana. – Przy tobie czuję się niezręcznie. Ale nie tak jak przy innych…

      Kiedy mówiła, Tank odpiął swój pas bezpieczeństwa i pochylił się w jej stronę.

      – Niezręcznie? – powtórzył, opierając rękę na jej zagłówku.

      – Troszeczkę – odpowiedziała z wahaniem. Był tak blisko, że czuła zapach jego wody po goleniu. Ciepło jego ciała wręcz ją parzyło, a usta Tanka prawie muskały jej czoło. – Odrobinę.

      – Doprawdy? – zapytał ze zmysłowym uśmiechem.

      Merissa starała się zapanować nad oddechem, ale to była przegrana walka.

      Tank objął jej twarz wolną dłonią i musnął kciukiem rozchylone wargi.

      – Lubię wytrącać cię z równowagi – zamruczał, nachylając się jeszcze bliżej.

      Jego usta delikatnie dotknęły jej warg, jakby bał się ją spłoszyć. Merissa była bardzo spięta i miała lodowate dłonie. Tank podejrzewał, że nie była przyzwyczajona do bliskości mężczyzn. Ta myśl tylko wzmogła jego zaborczość i potrzebę chronienia jej.

      – Spokojnie – szepnął w jej rozchylone usta.

      Z początku dotyk jego warg był obcy i niepokojący, jednak po chwili stał się swojski i miły. Powoli Merissa zaczęła się odprężać. Pocałunek zaczął jej się podobać.

      Tank delikatnie przyciągnął ją do siebie. Tak długo pieścił jej usta, aż rozbudził jej głód. Zarzuciła mu ręce na szyję i przylgnęła do niego całym ciałem. Oddawała mu pocałunki z tym samym żarem. Szybko stało się jasne, że Tank będzie musiał przerwać pocałunek albo zacznie ją rozbierać. Oboje byli równie spragnieni swojej bliskości. Odsunął się, wyplątując się delikatnie z jej ramion. Uśmiechnął się czule, widząc jej zmieszanie.

      – Nie martw się. To zupełnie normalne – wymruczał.

      – Naprawdę? – spytała nieprzytomnie.

      – O tak – zapewnił, odsuwając nieposłuszny kosmyk włosów z jej twarzy. – Powinniśmy wejść do środka.

      Merissa oblizała wargi. Miały jego smak. Uśmiechnęła się zmysłowo.

      – Chyba masz rację.

      Tank zaśmiał się gardłowo i pomógł jej wydostać się z wozu. Ujął Merissę pod ramię i poprowadził do restauracji.

      ROZDZIAŁ CZWARTY

      – Dlaczego zrezygnowałeś z greckiej knajpki? – zapytała Merissa, delektując się kurczakiem lo mein, który, jak się okazało, był ulubionym daniem obojga. – Nie narzekam, bo przepadam za chińszczyzną, tylko jestem ciekawa.

      – Z tego samego powodu, z którego kazałem sprawdzić, czy nie mam w wozie podsłuchu – odparł Tank z ciężkim westchnieniem. – Podejrzewam, że facet, który instalował nam zabezpieczenia, jest tym, który dybie na moje życie.

      – O rany!

      – Zwykle jestem ostrożniejszy – oznajmił z krzywym uśmiechem. – Nie miałem pojęcia, że on jest tak blisko. Na szczęście go wyczułaś. Masz prawdziwy dar.

      – Nienawidzę go.

      – Tym razem ocalił mi życie. Jestem ci wdzięczny.

      – Okropnie się bałam, idąc do ciebie w zamieci – przyznała. – Ale musiałam ci powiedzieć.

      – Miałbym poważne kłopoty, gdybyś tego nie zrobiła. Nawet nie wiedziałem, że ktoś chce się mnie pozbyć.

      – Pewnie uniknąłbyś tego, gdyby nie ten polityk z ambicjami – odparła po namyśle. – Zapewne chce uporządkować swoje sprawy przed szczytem kampanii. Wyobraź sobie, co by było, gdyby ujawniono, że sympatyzuje z przemytnikami narkotyków.

      – Racja.

      – W życiu człowieka, którego poprosiłeś o odszukanie podsłuchów, jest pewna kobieta – zaczęła niepewnie Merissa. – Grozi jej wielkie niebezpieczeństwo – dodała, przygryzając dolną wargę.

      – Jest dziennikarką relacjonującą wojnę w południowej Afryce – powiedział, nie dziwiąc się już nawet jej wiedzy.

      – Niespodziewana rzecz ocali jej życie – wymruczała Merissa. – Naszyjnik.

      – Nic jej nie będzie? – dopytywał się zmartwiony Tank.

      – Nie umrze – odparła Merissa, co nie zabrzmiało pocieszająco. – Ktoś skłamał i to ich rozdzieliło. Mężczyzna uwierzył w kłamstwo – oznajmiła i upiła łyk gorącej herbaty. – Miało ją uchronić, a odebrało jej szczęście. Wielka szkoda, bo ona go bardzo kocha. – Spojrzała Tankowi w oczy. – Tylko nic mu nie mów – zastrzegła, odgadując jego myśli. – Przyszłość jeszcze СКАЧАТЬ