Randka w ciemno. Diana Palmer
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Randka w ciemno - Diana Palmer страница 2

Название: Randka w ciemno

Автор: Diana Palmer

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Остросюжетные любовные романы

Серия:

isbn: 978-83-276-3053-7

isbn:

СКАЧАТЬ style="font-size:15px;">      – Twój ojciec już poszedł – oznajmiła.

      Skrzywiła się lekko na widok zranień i zadrapań widocznych na twarzy Dany. Zostanie blizna, pomyślała, ale postanowiła na razie jej o tym nie mówić. Doszła do wniosku, że ta biedaczka ma dość przeżyć jak na jeden dzień.

      – Dziękuję, pani Pibbs. – Dana oblizała wyschnięte wargi.

      – Boli cię głowa?

      – Potwornie, prawdę mówiąc. Mogłabym dostać lek przeciwbólowy?

      – Jak tylko doktor Willis skończy obchód – pani Pibbs zerknęła na zegarek – a to będzie już za parę minut.

      Dana poczuła, że coś jej zawadza na twarzy, i zorientowawszy się, że na policzku ma opatrunek, zawołała:

      – Jestem pokaleczona!

      – Przy tylu kawałkach rozpryskującego się szkła zranienia były nie do uniknięcia – wyjaśniła pani Pibbs. – I tak nie jest źle, moja droga. Żyjesz. Dobrze, że zapięłaś pas, bo w przeciwnym razie i dla ciebie mogłoby się to skończyć tragicznie.

      – Pani Pibbs… – Danie drżały wargi – moja mama… czy to trwało długo?

      – Zmarła natychmiast, jak nam powiedzieli ratownicy – odparła z westchnieniem pielęgniarka. – Dobrze ci radzę, nie rozpamiętuj okoliczności wypadku, tylko odpoczywaj. Wspomnienia zbledną, rany się zagoją. Tyle że potrzeba na to czasu. – Wyraźnie posmutniała i dodała: – Dano, straciłam matkę, mając piętnaście lat. Wiem bardzo dobrze, jak to boli, ponieważ wciąż mi jej brak. Wierz mi, żal mija, podobnie jak żałoba.

      – Gdybym nie pozwoliła jej prowadzić! – wybuchła zrozpaczona Dana i z oczu znowu popłynęły jej łzy. – To wszystko moja wina!

      – Nie, kochanie, nieprawda. Ciężarówka, która w was uderzyła, zignorowała znak STOP. Gdybyś siedziała za kółkiem, też doszłoby do wypadku. – Pani Pibbs podeszła do łóżka i nietypowym dla siebie, serdecznym gestem odgarnęła z twarzy Dany zmierzwione włosy. – Kierowca ciężarówki wyszedł z wypadku cało, ma zaledwie kilka draśnięć. Jakiż los jest niesprawiedliwy, prawda?

      – Tak – mruknęła Dana.

      – A tak na marginesie… Jenny zapowiedziała, że później do ciebie zajrzy. Pytała o ciebie panna Ena.

      Mimo wręcz przygniatającej ją rozpaczy Dana nie mogła się nie uśmiechnąć. Panna Ena parę dni wcześniej przeszła operację pęcherzyka żółciowego i była zmorą wszystkich pielęgniarek. Dziwnym trafem poczuła sympatię do Dany.

      – Proszę jej powiedzieć, że w piątek wieczorem będę w pracy – odparła Dana – o ile nie ma pani nic przeciwko temu.

      – To zależy od tego, jak się będziesz czuła – zauważyła rzeczowo pani Pibbs. – A co do pogrzebu, to zaczekamy, aż doktor Willis cię zbada i orzeknie, czy możesz wziąć w nim udział. Powinnaś być przygotowana na to, że może ci nie pozwolić.

      Dana znowu się rozpłakała.

      – Ale ja muszę! – powiedziała przez łzy.

      – Przede wszystkim powinnaś dojść do siebie – odrzekła pani Pibbs. – Zajrzę do ciebie później. Jestem bardzo zajęta, ale sprawdzę, jak się czujesz. Doktor Willis powinien niebawem cię odwiedzić.

      Zatrzymała się przy drzwiach i z niepokojem popatrzyła na jasnowłosą głowę Dany, bezsilnie opadającą na poduszkę. Coś jest nie w porządku, pomyślała. Ojciec Dany nie krył niepokoju, kiedy mu oznajmiła, że córka nie chce się z nim widzieć. Dodał, że nie zamierza nalegać, a Dana sama upora się z zaistniałą sytuacją.

      Czy rzeczywiście dziewczyna zdoła stawić jej czoło? – zastanawiała się pani Pibbs.

      Doktor Willis pojawił się u Dany po półgodzinie i wkrótce potem zawieziono ją na prześwietlenie. Do końca dnia przeprowadzano rozmaite badania i sprawdzano wyniki, a wieczorem przekazano jej werdykt lekarski.

      – Nie ma mowy o pogrzebie – oznajmił na koniec doktor Willis podczas zwyczajowego obchodu lekarskiego. – Bardzo mi przykro, lecz ze wstrząśnieniem mózgu nie wolno igrać. Dostałaś potężne uderzenie w głowę. Nie mogę ryzykować i pozwolić ci za wcześnie wstać.

      – To może udałoby się przełożyć pogrzeb na późniejszy termin? – spytała z nadzieją w głosie Dana.

      Doktor przecząco pokręcił głową.

      – Stan twojej cioci na to nie pozwala – powiedział otwarcie, a musiał wiedzieć, co mówi, gdyż Helen była jego pacjentką. – Jest załamana. Mandy była jej siostrą, poza tobą jej jedyną żyjącą krewną. Im prędzej będzie po wszystkim, tym lepiej.

      – Ale ja muszę być obecna podczas pogrzebu – upierała się zrozpaczona Dana.

      – Zdaję sobie z tego sprawę i rozumiem, dlaczego to jest dla ciebie tak istotne – rzekł łagodnie doktor Willis. – Dobrze wiesz, że najważniejsza jest dusza, ciało to tylko powłoka, a dusza twojej matki jest już u Boga.

      Te słowa niosły pociechę, ale nie złagodziły żałoby Dany.

      Doktor Willis ujął jej nadgarstek, aby zmierzyć puls. Zajrzał również w jej oczy.

      – Mam wezwać Dicka, żeby przyszedł i porozmawiał z tobą? – spytał skończywszy badanie, mając na myśli pastora.

      – Tak, proszę. – Dana skinęła głową. – To będzie dla mnie duże wsparcie. Czy ciocia Helen mnie odwiedzi?

      – Nie dzisiaj. Musiałem jej podać leki uspokajające. Obie przeżyłyście ogromny wstrząs. A gdzie jest Jack? Spodziewałem się zastać go przy tobie.

      – Mój ojciec ma nową rodzinę, którą musi się zajmować – odparła z goryczą Dana.

      – Przecież jesteś jego córką, należysz do rodziny – zauważył doktor Willis.

      – Akurat. Od czasu rozwodu nawet do mnie nie zadzwonił, podobnie gdy wyprowadziłam się z domu. Nie zainteresował się również, jak mi idzie w szkole pielęgniarskiej. – Dana nie kryła rozgoryczenia.

      – Rozumiem.

      – Nie rozumie pan. – Utkwiła wzrok w białym prześcieradle. – Wiem, że stara się pan pomóc, ale sama muszę się uporać z sytuacją, w jakiej się znalazłam.

      Lekarz przytaknął.

      – Jeśli będę mógł w czymś pomóc, to możesz na mnie liczyć. Znam twoją rodzinę od dawna.

      – Tak, dziękuję, doktorze. – Dana się uśmiechnęła.

      – Zatrzymamy cię tutaj dwa albo trzy dni, w zależności od tego, jak szybko będzie następować poprawa – wyjaśnił doktor Willis. – Chciałbym СКАЧАТЬ