Przewieszenie. Remigiusz Mróz
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Przewieszenie - Remigiusz Mróz страница 22

Название: Przewieszenie

Автор: Remigiusz Mróz

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Триллеры

Серия: Komisarz Forst

isbn: 978-83-8075-078-4

isbn:

СКАЧАТЬ mi znać, jeśli coś znajdą – powiedziała. – Jesteś jeszcze na miejscu?

      – Nie. Z powrotem w ambasadzie.

      – Mógłbyś tam kogoś wysłać?

      – Słucham?

      Wadryś-Hansen doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że mimo przyjacielskich relacji z Ukrainą, ta rozmowa z pewnością jest podsłuchiwana i nagrywana. Pewne rzeczy po prostu były niezmienne – bez względu na to, czy chodziło o oficera łącznikowego amerykańskich, czy polskich służb.

      – Mam na myśli jedynie rozmowę z sąsiadami – sprecyzowała. – Najwięcej dowiemy się właśnie dzięki nim.

      – Niestety nie mają wiele do powiedzenia – zaoponował Olearnik. – To zapadła wioska, a w dodatku dom tego starca stoi na uboczu. Podobnie jak Sznajdermanów.

      – Mieszkali niedaleko siebie?

      – Dość. Chociaż nie na tyle, by mogli zaglądać do siebie przez okno.

      – Jak ten mężczyzna się nazywał? – zapytała Dominika, wyciągając kartkę papieru.

      – Dymitr Leonidow.

      Zapisała imię i nazwisko, a potem podziękowała młodszemu inspektorowi i się rozłączyła. Wprowadziła odpowiednie zapytanie w Google, a potem ze zdziwieniem przekonała się, że mężczyzna o takim samym imieniu i nazwisku figuruje w zdigitalizowanej bazie książek. Włączyła monografię, którą przygotował wraz z kilkoma innymi autorami.

      Początkowo nie zwróciła uwagi na ich nazwiska.

      Potem dostrzegła, że jednym z nich był Marek Chalimoniuk, wykładowca Uniwersytetu Rzeszowskiego. Ofiara z Giewontu.

      Ta informacja trafiła ją jak obuch. Milion myśli przemknęło jej przez głowę, gdy patrzyła na stronę tytułową pracy. Zrozumiała, że Forst nie powiedział jej całej prawdy.

      Być może nawet się do niej nie zbliżył.

      13

      Wiktor obudził się z wyjątkowo wrednym bólem głowy. Otworzył oczy, wciągnął głęboko zatęchły dym papierosowy z nocy, a potem podniósł się z łóżka. Od razu skierował się do szafki w kuchni po tabletki.

      Od kiedy wrócił do palenia, migreny stawały się coraz gorsze. Przemknęło mu przez głowę, że może powinien z powrotem przerzucić się wyłącznie na gumy Big Red. Potarł skronie, a potem sięgnął po paczkę westów. Może od jutra.

      Usiadł przy laptopie i sprawdził skrzynkę na reddicie. Kormak nie znalazł niczego nowego, ale trudno było spodziewać się, że będzie inaczej. Sam przez cały poprzedni dzień przeszperał całe zasoby Internetu i na temat greko-baktryjskiego króla nie znalazł nic, co mogłoby okazać się przydatne.

      Napił się zimnej, wczorajszej kawy, a potem się przeciągnął. Pomyślał, że może śniadanie zmniejszy trochę ból głowy, więc stanął przed lodówką i przez chwilę przeczesywał wzrokiem jej zawartość. Niespecjalnie było od czego zacząć dzień.

      Nastawił wodę w czajniku, a potem wyjął zupkę kuksu. Lepsze to niż nic.

      Z parującym daniem usiadł przy komputerze i wszedł na portal NSI. Powoli zaczynał zrywać ze swoim zwyczajem niesprawdzania wiadomości. Wymusiła to na nim sytuacja – będąc na przymusowym urlopie, miał przed sobą perspektywę spędzenia całego dnia w domu. Musiał jakoś urozmaicić sobie czas.

      A tego dnia urozmaiceń nie brakowało.

      Na głównej stronie Forst zobaczył czerwony nagłówek informujący o kolejnym wypadku w Tatrach. Odłożył miskę na bok i ściągnął brwi. Trzy ofiary śmiertelne w trzy dni to dużo, nawet jak na tak groźnego zabójcę, jakim są góry.

      Tym razem spadła trzydziestopięcioletnia kobieta. Wchodziła sama na Wrota Chałubińskiego, prawdopodobnie poślizgnęła się na zalegającym tam śniegu. O wypadku TOPR poinformowali turyści, którzy widzieli całe zdarzenie z dołu.

      – Teraz się zacznie… – mruknął do siebie Forst.

      „W dwóch poprzednich przypadkach prokuratura wykluczyła udział osób trzecich, w tym jednak nie otrzymaliśmy jeszcze żadnej oficjalnej wiadomości” – pisał redaktor portalu. „Czekamy na konferencję prasową, która ma zostać zwołana w godzinach popołudniowych”.

      Wiktor otworzył szufladę i wyciągnął sfatygowaną mapę Tatr. Pochodziła jeszcze z czasów, gdy mieszkał w Krakowie, a tutaj bywał tylko po to, by chodzić po górach. Była wyblakła, tu i ówdzie się przerwała – ewidentnie nie nadawała się już do żadnych eskapad. Mimo to przywiózł ją ze sobą. Niełatwo było rozstać się z pamiątką czasów, gdy życie wydawało się beztroskie.

      Spojrzał na trzy punkty, w których doszło do wypadków. Najpierw pod Kozią Przełęczą, potem na Zawracie, a teraz na Przełęczy pod Chłopkiem. Miejsca te nie miały ze sobą wiele wspólnego i leżały stosunkowo daleko od siebie – co mogło sugerować, że ktoś wybrał je z premedytacją.

      Wszystkie ofiary to turyści, którzy samotnie przemierzali góry.

      Zaczynało to brzmieć coraz bardziej niepokojąco, uznał Forst. Zanim jednak zdążył się nad tym zastanowić, rozległ się dzwonek jego komórki. Spojrzał na wyświetlacz i zobaczył nieznany numer. Przeciągnął palcem po wyświetlaczu.

      – Tak? – spytał, odkrywając, że ma chrypę.

      – Koniec urlopu.

      Głos Osicy nie pozostawiał złudzeń, że możliwe są jakiekolwiek pertraktacje.

      – Dopiero co zamówiłem bilet na Bora-Bora – odparł Wiktor.

      – Nie mam zamiaru słuchać twojego ględzenia – zastrzegł podinspektor. – Weź prysznic, wytrzeźwiej, a potem zasuwaj na Jagiellońską.

      – Nie mam z czego trzeźwieć.

      – Nie to chcę słyszeć, komisarzu.

      Forst poprawił się na krześle.

      – Tak jest – odparł.

      – Teraz lepiej – pochwalił go Osica. – Załóż tylko jakąś wyjściową koszulę. Będziemy mieć tu dzisiaj oblężenie.

      – My też organizujemy konferencję prasową?

      – Na Boga, nie. A nawet gdyby, po twoich ostatnich wybrykach na antenie NSI, nie dopuścilibyśmy cię w pobliże obiektywu.

      – Myślałem, że zrobiłem furorę.

      – Po prostu się pospiesz, Forst – odbąknął Osica, po czym rozłączył się, nie czekając na odpowiedź podkomendnego.

      Wiktor spokojnie odłożył komórkę i doczytał artykuł. Zawarto w nim same spekulacje, zresztą na tym СКАЧАТЬ