Życzenie Smierci (Więzy Krwi Księga 12). Amy Blankenship
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Życzenie Smierci (Więzy Krwi Księga 12) - Amy Blankenship страница 9

Название: Życzenie Smierci (Więzy Krwi Księga 12)

Автор: Amy Blankenship

Издательство: Tektime S.r.l.s.

Жанр: Ужасы и Мистика

Серия:

isbn: 9788835425984

isbn:

СКАЧАТЬ kogo zna od lat, spróbuje wejść, a nie będzie mógł... zdradzając się jako paranormalny. Tak więc... dzisiejszy dzień będzie bardzo pouczający.

      "Cóż, to powinno okazać się interesujące. Cieszę się, że zwykli ludzie mogą wchodzić bez zaproszenia, bo inaczej musiałbym stać cały dzień przy drzwiach niczym naganiacz w Wal-Marcie. 'Dzień dobry, proszę wejść', zachichotała, wyciągając przed siebie rękę z zaproszeniem, co sprawiło, że Nick się uśmiechnął.

      Gypsy spojrzała przez ramię na Rena: " Teraz zachowujcie się grzecznie". Zanim Ren zdążył powiedzieć cokolwiek, by ją powstrzymać, szybko ruszyła schodami w górę.

      Nick miał ochotę skomentować, ale nie zrobił nic, gdyż Ren był już mocno speszony. Wsunąwszy ręce głębiej do kieszeni, podążył za Gypsy na górę, by móc postawić znak Halloween, który sam zrobił. Większość pomyślałaby, że to zwykła dekoracja, ale on wyraźnie mówił: "Wszyscy paranormalni muszą prosić o pozwolenie przed wejściem". Zamierzał umieścić go na drzwiach na wysokości oczu, żeby nie można było go nie zauważyć.

      Ren potarł podbródek, wpatrując się w drzwi łazienki. Miał rację, sądząc, że Lacey miała na sobie mgiełkę maskującą jej prawdziwy zapach, kiedy włamała się tu zeszłej nocy. Teraz, kiedy zmyła to wszystko z siebie, czuł w końcu jak pachnie. Prawdopodobnie dzięki miłości do chorej kotki, która właśnie poszła za Gypsy na górę, otrzymał tę małą i przydatną moc. Czuł teraz jej strach, połączony z przyspieszonym oddechem, gdy w pośpiechu się ubierała. Znów go okłamała. Cokolwiek zobaczyła w lustrze, naprawdę ją przeraziło, a on doskonale zdawał sobie sprawę, że pytanie jej o to nie przyniesie nic dobrego. Wtedy właśnie zdecydował, że ma już dość.

      Wyciągając komórkę, Ren odruchowo wybrał numer Storma, który odebrał w połowie pierwszego dzwonka.

      "Zobaczę, czy uda mi się złapać dla ciebie Zacharego", powiedział Storm i nagle się rozłączył, zanim Ren zdążył cokolwiek powiedzieć. Nie zdziwiło również Rena, gdy obaj mężczyźni natychmiast zjawili się w salonie Gypsy.

      "Co do cholery Storm," narzekał Zachary, wkładając rozpiętą koszulę z powrotem do rozpiętych spodni. Miał zamiar porozmawiać z Wędrowcem Czasu na temat takiego wpadania do i wypadania z jego sypialni. Wystarczająco złe było to, że Nocny Jastrząb miał w zwyczaju wyczyniać takie małe wybryki. "Byłem właśnie czymś bardzo ważnym, jak zresztą dobrze widać, zajęty."

      "To nie potrwa długo," powiedział Ren i uśmiechnął się przebiegle, wiedząc dokładnie, co Zachary miał na myśli. Znał poczucie humoru Storma na tyle dobrze, by wiedzieć, że dla Wędrowca w Czasie... wyczucie czasu było wszystkim.

      Zdjął swoje przeciwsłoneczne okulary i wsunął je do kieszeni, wiedząc, że przez chwilę będzie musiał spojrzeć Lacey prosto w oczy, używając mocy Feniksa.

      Rozdział 4

      Lacey skończyła się ubierać, unikając lustra jak tylko mogła, cicho pomrukując. Dlaczego, do cholery, ten facet uparcie przychodził jej na ratunek... nic jej nie było, dziękuję bardzo. Jasne, miała swoje momenty, w których była przerażona, ale nic, z czym nie mogłaby sobie poradzić. Irytacja opadła z niej, wiedząc, że teraz, gdy demony ją znalazły, nie będzie żyła wystarczająco długo, by się z nim pogodzić.

      Zamknęła kufer i odstawiła go w kąt, po czym ruszyła w stronę drzwi starając się uniknąć odbicia w lustrze.

      Uśmiech Rena stał się wręcz nikczemny, gdy klamka od drzwi zaczęła się obracać, a on sam teleportował się tuż przed nie. Nie pozwolił jej na zrobienie więcej niż jednego kroku, szybko wyciągnął rękę i pogładził ją po czole, jednocześnie drugą ręką obejmując tył jej głowy, by nie mogła się poruszyć.

      Przechylając ją lekko do tyłu, pochylił się nad nią i połączył swoje rtęciowe spojrzenie z jej spojrzeniem.

      Lacey rozchyliła wargi, by na niego krzyknąć, ale głos ją zawiódł, gdy zobaczyła ciemne płomienie wybuchające w jego pięknych srebrnych oczach. W jednej chwili, szczegółowe przebłyski minionego roku zaczęły przebijać się przez jej umysł tak szybko, że ledwo mogła za nimi nadążyć. Powódź emocji, która nastąpiła po tych wizjach, przytłoczyła ją.

      Przerażona tym, co się działo, próbowała wyrwać się z ciasnego uścisku Rena, ale z powodu przeciążenia umysłu jej ciało zdrętwiało i nie mogła się ruszyć.

      Ren trzymał Lacey nieruchomo, gdy mnóstwo wspomnień zalewało jego umysł, pozwalając mu widzieć wszystko, a nawet doświadczać niektórych emocji, które im towarzyszyły. To czysty upór powstrzymał go przed upadkiem na kolana. Chłonął wszystko, od momentu, gdy poznała Vincenta, aż do wizji istoty sięgającej po nią przez lustro w łazience.

      Oddychał ciężko przez nos widząc intymne chwile między Vincentem a nią i poczuł niemal oślepiającą zazdrość zabarwioną nienawiścią do człowieka, który wpakował ją w tę niebezpieczną sytuację. Jak on śmiał dotykać ją tak delikatnie, po tym jak okazał takie lekceważenie dla jej życia?

      Widząc wystarczająco dużo, Ren puścił ją z ostrym warknięciem, po którym natychmiast nastąpił głośny trzask, odbijający się echem w cichym pokoju. Jego głowa aż przekrzywiła się na bok, kiedy uderzyła dłonią prosto w jego twarz. Wiedział, że na to zasłużył, ale nie było mowy, żeby kiedykolwiek przeprosił za inwazję.

      "Jak śmiesz mi to robić, ty dupku," Lacey po cichu wściekała się. Widząc, jak ciemne płomienie powoli znikają z jego srebrnych oczu, wiedziała bez wątpienia, że oglądał wspomnienia razem z nią. "Za kogo ty się do cholery uważasz, że wdzierasz się tak w moje prywatne myśli?".

      " Właśnie, to jest reakcja, którą zwykle dostaję," powiedział Zachary z szerokim uśmiechem na twarzy.

      Lacey zerknęła na Rena, by zobaczyć, kto się odezwał, ale zdołała jedynie uchwycić przelotne spojrzenie dwóch obcych mężczyzn, którzy rozpłynęli się w powietrzu.

      "Dlaczego?" Lacey domagała się wyjaśnień, całkowicie odrzucając fakt, że właśnie widziała, jak ktoś teleportował się stamtąd, jakby został przesłany prosto z powrotem na okręt bazowy. To nie drażniło jej w połowie tak bardzo jak fakt, że człowiek stojący przed nią właśnie wykradł wszystkie jej sekrety. "I ty masz czelność nazywać mnie złodziejem?"

      Ren spojrzał na nią ze stoickim wyrazem twarzy: "Inaczej nic byś mi nie powiedziała, a jeśli dobrze pamiętasz... byłem na tyle miły, że pytałem kilka razy. Nie pozostawiłaś mi wyboru, musiałem wezwać bardzo potężnego przyjaciela, aby pomógł mi uzyskać odpowiedzi, których potrzebowałem. I dobrze, że tak zrobiłem, bo jesteś w niezłych tarapatach."

      " To moje kłopoty, a nie twoje," odparła Lacey.

      Ren pochylił się bliżej niej i uśmiechnął, gdy oparła się o framugę drzwi. "Dla twojej informacji, nie każdy tutaj jest złym facetem i może nawet będzie w stanie pomóc ci wyjść z tego bałaganu, w którym się znalazłaś." Podniósł ciemną brew przed wsunięciem okularów przeciwsłonecznych z powrotem na oczy.

      "Przepraszam, że jestem trochę niepewna, jeśli chodzi o zaufanie do ludzi w tej chwili... zwłaszcza do innego demona," powiedziała СКАЧАТЬ