Ukochany wróg. Kristen Callihan
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Ukochany wróg - Kristen Callihan страница 5

Название: Ukochany wróg

Автор: Kristen Callihan

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Остросюжетные любовные романы

Серия:

isbn: 978-83-287-1622-3

isbn:

СКАЧАТЬ nawet nie jest numer „Sam”, więc co najwyżej ty robisz sobie jaja. Przestań się zgrywać, jestem zajęta, szykuję urodzinowy obiad dla mamy.

      Błagam cię. Przecież wiem, jak gotujesz, bezpieczniej będzie zjeść z puszki.

      Oo, ależ to było niskie i żałosne. Odpisuję.

      Wiesz co, Sam? Zachowujesz się jak… dupek.

      Chwila przerwy, prawie czuję, jak Sam główkuje nad tą szaradą. W końcu mam odpowiedź.

      Czy właśnie zacytowałaś Szesnaście świeczek?

      No chyba. W końcu to mój ulubiony film, nawet jeśli ty w nim „grasz”.

      Uśmiecham się. Nadal nie mogę przeboleć, że główna bohaterka nosi imię siostry, nie moje. Sam wiecznie mnie tym drażniła.

      Brzdąka telefon.

      To ulubiony film Delilah, ty nie byłaś w stanie obejrzeć żadnego do końca. Dobra, wystarczy tego gadania, oddaj zegarek.

      Marszczę brwi. Ta odpowiedź jest wyjątkowo dziwaczna. Sam nigdy by tak siebie nie skrytykowała. Rzeczywiście nie potrafiła wysiedzieć na całym seansie, ale mało osób o tym wiedziało. Moja siostra świetnie ukrywa cechy, które uznaje za wady; dla mnie możliwość koncentracji uwagi na krótko nie jest wadą, dla niej, owszem, jest. Sztywnieją mi kark i ramiona; nie podobają mi się te SMS-y. Nie są zabawne, czai się w nich coś złego.

      Dość tych wygłupów. Piekę teraz ciasto. Wymyśl lepszy kawał.

      Gdy Sam nie odpisuje, uznaję to za koniec rozmowy. Biorę mąkę, odmierzam i wtedy dostaję odpowiedź.

      To Delilah piecze i gotuje, nie ty.

      Cały czas byłam pewna, że po prostu Sam usiłuje mnie wkurzyć: kłamie jak zawodowiec, osiągając poziom mistrzowski, podczas gdy ja drepczę w lidze amatorów. Jednak ta wiadomość, jej ton, budzą dreszcze.

      Prawie drżą mi ręce, gdy odpisuję.

      No właśnie ja gotuję, bo to ja jestem Delilah (co za sensacja).

      Kolejna przedłużająca się pauza przeszywa mnie lękiem do szpiku kości. Czekam ze ściśniętym żołądkiem. To już nie wygląda na żart – a przecież musi nim być! Żart całkiem w stylu Sam.

      Ciszę kuchni rozdziera sygnał SMS-a.

      Ziemniaczek?

      Wciągam gwałtownie powietrze, czując ból w płucach, tak jakby nagle coś wyssało z kuchni cały tlen. Przez długą chwilę po prostu stoję sztywna, osłupiała, huczy mi w uszach, mrowi w palcach.

      Oprócz mojej siostry tylko jeden człowiek wiedział, że Szesnaście świeczek to mój ulubiony film z czasów dorastania. I tylko on mógł tak bezczelnie przywołać tamto przezwisko.

      Nie. Nie będę myślała o Maconie Saincie. Przysięgam, zrobiłam wszystko, żeby wymazać go z pamięci, ale on był jak opryszczka, niespodziewanie wyskakiwał to tu, to tam, za każdym razem boleśnie irytujący; wdzierał się w moje życie, czy tego chciałam, czy nie.

      Zrobiło się jeszcze gorzej, gdy zaczął grać w Dark Castle, serialu, na którego punkcie oszaleli wszyscy na tej planecie – z wyjątkiem mnie. Nie miałam pojęcia, że jest aktorem, i raczej bym umarła, niż obejrzała choćby pięć minut tego dzieła. Jednak w każdy niedzielny wieczór media społecznościowe nie dudniły o niczym innym, a ja mogłam co najwyżej udawać, że jestem ponad takie tematy.

      Sam na tę wiadomość omal nie wyskoczyła z siebie.

      – Pomyśl tylko, Dee! Znamy kogoś sławnego!

      – Uważaj, bo zaraz zemdleję z wrażenia.

      – Sarkazm wykrzywia ci twarz i brzydko wyglądasz.

      – To może pokażę język? Nie patrz tak na mnie. Działam w cateringu w Los Angeles, spotykam dziesiątki sław. Większość z nich jakoś nie powala.

      – Ale to nie są twoi znajomi. A my znałyśmy Sainta, jeszcze zanim stał się popularny. Ludzie prędzej ujawniają swoje prawdziwe oblicze, gdy się nie martwią o wizerunek.

      – Prawdziwe oblicze Macona to arogancki dupek.

      – Daj spokój, za długo nosisz w sobie tę urazę.

      – Doprawdy? Zachowywał się wobec mnie podle przez całe lata!

      – Ale już go nie ma. Odpuść sobie. Ja tak zrobiłam.

      Jasne. Ale to nie ją psychofani Macona przezywali „Ziemniak”. To nie w nią rzucali tłustymi kuleczkami na balu. Do dziś nienawidzę opiekanych ziemniaków.

      – W dwóch odcinkach pokazał tyłek – paplała dalej. – I powiem ci, jest cholernie seksowny. Zajebisty tyłek ekstraklasy. Musiał nad nim nieźle popracować od czasów liceum.

      Nie chciałam gadać ani o dupie Macona, ani o tym, czy moja siostra ją widziała i jak dawno temu, dlatego zmieniłam temat.

      Cholera, przecież wie, jak nie cierpię kolesia. Wykorzystanie go do tego żartu to już gruba przesada. Gniew przepływa przeze mnie gorącą falą; wpisuję odpowiedź szybko, dwoma kciukami.

      Jak śmiesz wciągać w to tego zasrańca?!

      Zasrańca? Tylko jedna osoba użyłaby takiego określenia wobec mnie. Rany, Delilah, to naprawdę ty!

      Mam ochotę wrzasnąć. Rzucić telefon w diabły i uciec z kuchni. Ale najbardziej chcę strzelić swoją siostrę.

      Pieprz się, Sam. I nie przychodź na obiad.

      Tu Macon. Naprawdę aż tak mnie nienawidzisz, Ziemniaczku? Po tych wszystkich latach?

      Nie, nie, nie. Nie! To nie może być Macon Saint, nie może do mnie pisać!

      Sam nie rozmawiała z nim od czasu zerwania na balu; uniosła się honorem i tyle. Poza tym pamiętajmy, że jest sławny. Na pewno jacyś asystenci prowadzą za niego korespondencję.

      To tylko sen, zły sen. Koszmar.

      Osłupiała, gapię się w telefon, na który przychodzą kolejne wiadomości.

      Ziemniaczku?

      Halo?

      Delilah?

      Jesteś tam?

      Odbierz telefon, Delilah.

      Chwila. Co?

      Prawie wyskakuję ze skóry, gdy komórka zaczyna dzwonić.

      Rany boskie! Nie! Nie! To nie może być Macon.

      Włącza się poczta głosowa, ale on po prostu dzwoni raz jeszcze.

      Nigdy nie odpuszczał, zawsze wpijał się jak kleszcz. Będzie szturmował, aż tu zwariuję. Muszę to zdławić w zarodku. Biorę wdech i odbieram.

      – Czego!

СКАЧАТЬ