Название: Mój książę
Автор: Julia Quinn
Издательство: PDW
Жанр: Историческое фэнтези
Серия: Bridgertonowie
isbn: 9788382021844
isbn:
– Więc dlaczego – wycedziła przez zęby – powiedział pan, że słuchał?
Wzruszył ramionami.
– Sądziłem, że właśnie to chciała pani usłyszeć.
Simon patrzył z ciekawością i zachwytem, jak dziewczyna nabiera głęboko powietrza w płuca i mruczy coś pod nosem. Nie słyszał poszczególnych słów, wątpił jednakże, by którekolwiek z nich można było uznać za komplement. Wreszcie przemówiła tak spokojnym głosem, że brzmiał niemal komicznie:
– Skoro nie zamierza mi pan pomóc, to wolałabym, żeby pan po prostu sobie poszedł.
Simon uznał, że najwyższy czas przestać zachowywać się jak gbur.
– Przepraszam najmocniej – powiedział. – Oczywiście, zaraz pani pomogę.
Odetchnęła z ulgą i spuściła wzrok na Nigela, który wciąż leżał na posadzce i wydawał głuche jęki. Simon też spojrzał w dół i przez kilka sekund oboje stali zapatrzeni w nieprzytomnego mężczyznę. W końcu dziewczyna stwierdziła:
– Wcale nie uderzyłam go tak mocno.
– Może za dużo wypił.
Zrobiła niepewną minę.
– Tak pan sądzi? Czułam w jego oddechu alkohol, ale nigdy nie widziałam Nigela pijanego.
Simon nie wiedział, co mógłby na to odpowiedzieć, więc zapytał tylko:
– A zatem co chce pani zrobić?
– Sądzę, że możemy go tutaj po prostu zostawić – odparła z wahaniem.
Simon uznał to za świetny pomysł, nie ulegało jednak wątpliwości, że dziewczyna wolałaby potraktować tego idiotę z większą troskliwością. A Bóg mu świadkiem, Simon odczuwał przemożną chęć uszczęśliwienia tej pannicy.
– Oto, co zrobimy – zaproponował szorstkim tonem. Cieszył się, że jego głos przeczył owej niezrozumiałej czułości, jaką czuł wobec tej dziewczyny. – Przywołam swój powóz…
– Ach, to świetnie – przerwała mu. – Naprawdę wolałabym go tu nie zostawiać. Byłoby to dość okrutne.
Simon uznał to raczej za nazbyt wspaniałomyślny gest, biorąc pod uwagę, że ten skończony kretyn omal się na nią nie rzucił. Zachował jednak tę opinię dla siebie, a zamiast niej przedstawił własny plan:
– Kiedy ja wyjdę, pani zaczeka w bibliotece.
– W bibliotece? Ależ…
– W bibliotece – powtórzył z naciskiem. – I proszę dobrze zamknąć drzwi. Naprawdę chce pani, żeby ktoś ją zastał obok ciała Nigela? Ktoś przecież może przechodzić tym korytarzem.
– Obok ciała? Dobry Boże, proszę pana, nie musi pan mówić tak, jakby Nigel już nie żył.
– A więc zaczeka pani w bibliotece – powtórzył, całkowicie ignorując jej uwagę. – Kiedy wrócę, przeniesiemy Nigela do mojego powozu.
– A jak to zrobimy?
Popatrzył na nią z rozbrajającym uśmiechem.
– Nie mam zielonego pojęcia.
Przez chwilę Daphne zapomniała o oddychaniu. Kiedy wreszcie zdecydowała, że ten rzekomy wybawiciel jest w istocie skończonym impertynentem, on musiał obdarzyć ją uśmiechem. Jednym z tych chłopięcych uśmiechów, które roztapiały niewieście serca w promieniu dziesięciu mil.
I chociaż Daphne była rozczarowana swoją reakcją, strasznie trudno było pielęgnować w sercu urazę do mężczyzny, który się tak uśmiecha. Do tej pory sądziła, że była na to uodporniona, dorastała wszak z czwórką braci, a każdy z nich potrafił od urodzenia czarować kobiety.
Ale najwyraźniej przeceniała samą siebie. Serce biło jej jak szalone, żołądek robił fikołki, a kolana stały się niepokojąco miękkie.
– Nigel – mruknęła, próbując rozpaczliwie odwrócić uwagę od tego bezimiennego mężczyzny, który stał naprzeciw niej. – Trzeba zająć się Nigelem. – Przykucnęła i szarpnęła go delikatnie za ramię. – Nigelu? Nigelu? Musisz się już obudzić, Nigelu.
– Daphne – wydukał mężczyzna. – Och, Daphne.
Ciemnowłosa głowa nieznajomego odwróciła się gwałtownie.
– Daphne? Czy on powiedział Daphne?
Dziewczyna cofnęła się onieśmielona jego stanowczym głosem i dość natarczywym spojrzeniem.
– Tak.
– Pani ma na imię Daphne?
Teraz ona zaczęła się zastanawiać, czy nie ma do czynienia z idiotą.
– Tak.
– Nie Daphne Bridgerton – jęknął.
Skrzywiła się ze zdziwieniem.
– Ta sama.
Simon nieznacznie zatoczył się do tyłu. Poczuł fizyczny ból, gdy jego mózg przetworzył w końcu informację, że dziewczyna ma bujne kasztanowe włosy. Słynne włosy Bridgertonów. Nie mówiąc już o bridgertońskim nosie, bridgertońskich kościach policzkowych oraz… Do diaska, to była siostra Anthony’ego!
Niech to diabli!
Wśród przyjaciół obowiązują pewne zasady, właściwie przykazania, a najważniejsze z nich brzmi: „Nie będziesz pożądał siostry przyjaciela swego”.
Kiedy tak stał, gapiąc się na nią z miną bezdennego głupca, jak przypuszczał, Daphne położyła ręce na biodrach.
– A pan kim jesteś? – zażądała odpowiedzi.
– Simon Basset – mruknął.
– Ten książę? – spytała cienkim głosem.
Skinął głową z ponurą miną.
– O Boże.
Simon patrzył z narastającym przerażeniem, jak z twarzy dziewczyny odpływa krew.
– Dobry Boże, chyba pani nie zemdleje? – Nie znał powodu, dla którego miałaby to zrobić, ale Anthony, jej brat, przypominał sobie Simon, spędził prawie całe popołudnie na ostrzeganiu go przed skutkami oddziaływania młodego i nieżonatego księcia na społeczność młodych i niezamężnych kobiet. Anthony wykluczył z tej grupy akurat Daphne, która miała być wyjątkiem od reguły, a jednak dziewczyna zrobiła się blada jak ściana. – Chyba pani nie zemdleje? – spytał, kiedy jej milczenie zdawało się przedłużać.
Wyglądała СКАЧАТЬ