Złączeni honorem. Cora Reilly
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Złączeni honorem - Cora Reilly страница 4

Название: Złączeni honorem

Автор: Cora Reilly

Издательство: PDW

Жанр: Эротика, Секс

Серия:

isbn: 9788381780155

isbn:

СКАЧАТЬ Bogu, Luca i pozostali nowojorczycy mieli pojawić się dopiero jutro. Tylko jedna noc dzieliła mnie od poznania przyszłego męża – mężczyzny, który gołymi rękami zabił człowieka. Przymknęłam oczy.

      – Znów płaczesz? – Fabiano zeskoczył z łóżka, podszedł do mnie i chwycił za rękę. Blond czuprynę miał w nieładzie, ale gdy próbowałam dotknąć jego włosów, gwałtownie odsunął głowę.

      – O co ci chodzi? – Starałam się przy nim nie płakać. Przeważnie chlipałam nocą, pod osłoną mroku.

      – Lily powiedziała, że ciągle beczysz, bo Luca cię kupił.

      Zamarłam. Będę musiała nakazać Lilianie, aby nie gadała takich rzeczy, bo tylko narobi mi problemów.

      – Nie kupił mnie. – Kłamczucha.

      – Równie dobrze mógł – skwitowała Gianna, stając w drzwiach. Podskoczyłam na dźwięk jej głosu.

      – Ciii. Co, jeśli ojciec usłyszy? – wyszeptałam nerwowo.

      Gianna wzruszyła ramionami.

      – Zna moją opinię na temat decyzji o sprzedaniu ciebie niczym mlecznej krowy.

      – Gianna – ostrzegłam, ruchem głowy wskazując brata, który przyglądał mi się badawczo.

      – Nie chcę, żebyś nas zostawiła – wyszeptał.

      – Nie wyjadę na długo, Fabi. – Wydawało się, że ta odpowiedź go zadowoliła, gdyż jego twarz ponownie ożywił uśmiech małego psotnika.

      – Złap mnie! – krzyknął.

      Rzucił się biegiem i odepchnął Giannę, która zatarasowała mu przejście.

      Siostra ruszyła za nim, wykrzykując:

      – Skopię ci tyłek, potworku!

      Pobiegłam za nimi. Liliana wystawiła głowę ze swojego pokoju i również dołączyła do pościgu. Matka urwałaby mi głowę, gdybyśmy potłukli jakąś pamiątkę rodzinną, dlatego zbiegłam pospiesznie po schodach. Fabiano wciąż przewodził i choć był szybki, to Liliana prawie go dogoniła, natomiast mnie i Giannie przemieszczanie się utrudniały obcasy, które kazała nam nosić matka, abyśmy nauczyły się w nich swobodnie poruszać. Fabiano wpadł na korytarz prowadzący do zachodniego skrzydła, a my za nim. Prawie krzyknęłam, żeby się zatrzymał, ponieważ w tej części domu znajdował się gabinet ojca i mielibyśmy kłopoty, gdyby nas przyłapał. Od brata oczekiwano, że będzie postępował jak mężczyzna, ale który pięciolatek się tak zachowuje?

      Kiedy minęliśmy gabinet ojca, poczułam ulgę, jednak nie trwało to długo, ponieważ nagle na korytarzu pojawiło się trzech mężczyzn. Chciałam ostrzec Giannę i resztę, ale było już za późno. Fabiano zdążył się zatrzymać, natomiast rozpędzona Liliana wpadła na mężczyznę stojącego w środku. Większość ludzi przy takim zderzeniu straciłaby równowagę, ale z drugiej strony większość nie miała niemal dwóch metrów wzrostu i nie była zbudowana jak byk.

      Zatrzymałam się gwałtownie, czując jakby czas zwolnił, a następnie się zatrzymał. Gianna głośno sapnęła, ja natomiast wbiłam wzrok w mojego przyszłego męża, spoglądającego teraz na Lilianę i przytrzymującego ją silnymi rękami – tymi samymi, którymi zmiażdżył komuś tchawicę.

      – Liliana – pisnęłam przerażona.

      Zwracałam się do niej pełnym imieniem tylko wówczas, gdy coś przeskrobała albo gdy wydarzyło się coś bardzo złego. Żałowałam, że nie udało mi się lepiej zapanować nad strachem, ponieważ wszyscy, łącznie z Lucą, na mnie patrzyli. Mężczyzna otaksował mnie spojrzeniem szarych oczu, zatrzymując się na chwilę na moich włosach.

      Boże, ależ był wysoki. Jego towarzysze mierzyli ponad metr osiemdziesiąt wzrostu, ale przy nim wyglądali jak karły. Luca nadal trzymał ręce na ramionach Lily.

      – Podejdź tu, Liliano – nakazałam chłodnym tonem, wyciągając jednocześnie dłoń w stronę siostry.

      Nie chciałam, żeby znajdowała się przy tych facetach. Liliana cofnęła się gwałtownie, po czym rzuciła mi się w ramiona, wtulając we mnie twarz. Luca uniósł czarną brew.

      – To Luca Vitiello! – powiedziała Gianna, nie skrywając obrzydzenia.

      Fabiano wydał dźwięk przypominający odgłos rozwścieczonego kota stepowego i ruszył na Lucę, bijąc go piąstkami po nogach i brzuchu.

      – Odczep się od Arii! Nie dam ci jej.

      Miałam wrażenie, że moje serce przestało bić. Towarzysz Luki zrobił krok do przodu, a pod jego kamizelką ukazał się zarys broni; zapewne był ochroniarzem mojego przyszłego męża.

      – Nie, Cesare – powiedział spokojnie Luca, a facet zamarł na dźwięk jego głosu.

      Luca złapał piąstki mojego brata w jedną rękę, aby go powstrzymać, choć wątpiłam, że poczuł ciosy. Przekazałam Lily Giannie, która objęła troskliwie siostrę, a następnie podeszłam do Luki. Byłam przerażona, jednak musiałam zająć się Fabiano. Nowojorski oddział, podobnie jak nasz, próbował zapomnieć o dawnej waśni, ale nie byłby to pierwszy raz, gdy przymierze rozpadło się w ciągu jednej sekundy. Luca i jego ludzie nadal byli wrogami.

      – Jakże ciepło nas witacie. A więc tak wygląda wasza niesławna gościnność – podsumował mężczyzna, którego imienia jeszcze nie poznałam.

      Od razu można było dostrzec podobieństwo wskazujące, że są braćmi. Mieli identyczny kolor włosów, jednak Luca wyróżniał się wzrostem i większą muskulaturą.

      – Matteo. – Luca zwrócił się do mężczyzny ostrzegawczym, niskim tonem, od którego przeszył mnie dreszcz. Fabiano powarkiwał i szarpał się jak dzikie zwierzę, a Luca nadal trzymał go na odległość wyciągniętej ręki.

      – Fabiano – powiedziałam stanowczo, zaciskając dłoń na jego nadgarstku. – Dość tego. Nie tak witamy gości.

      Fabiano zamarł, a po chwili spojrzał na mnie wyzywająco przez ramię.

      – Nie jest gościem. On chce cię ukraść, Ario.

      Matteo zaśmiał się.

      – To jest po prostu zbyt piękne. Cieszę się, że ojciec przekonał mnie, żebym tu przyjechał.

      – Rozkazał ci – sprostował Luca, nie odrywając ode mnie wzroku. Nie mogłam spojrzeć mu w oczy, a moje policzki zapłonęły rumieńcem.

      Ojciec i jego ochroniarze pilnowali, abym ani ja, ani moje siostry, nie przebywałyśmy zbyt często wśród mężczyzn. A jeżeli już, to byli to mężczyźni, którzy należeli do naszej rodziny lub byli w podeszłym wieku. Luca nie był ani nikim z mojej rodziny, ani nie był stary. Był starszy zaledwie o pięć lat, ale wyglądał jak prawdziwy facet, co sprawiało, że czułam się przy nim jak mała dziewczynka.

      Kiedy Luca puścił Fabiano, przyciągnęłam małego do siebie, opierając СКАЧАТЬ