Złączeni honorem. Cora Reilly
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Złączeni honorem - Cora Reilly страница 14

Название: Złączeni honorem

Автор: Cora Reilly

Издательство: PDW

Жанр: Эротика, Секс

Серия:

isbn: 9788381780155

isbn:

СКАЧАТЬ przymknęła.

      Starałam się zapanować nad sobą, bo nie mogłam okazywać przed ludźmi swoich słabości. Dlaczego w ogóle przejmowałam się, że na ślubie pojawiła się dziwka Luki?

      – Dobra – powiedziała Gianna, wstając. – Kim, do chuja, jest Grace i dlaczego, kurwa, została zaproszona na ten ślub?

      – To Grace Parker. Jest córką nowojorskiego senatora, którego opłaca mafia – wyjaśniła Valentina. – Musieli ich zaprosić.

      Łzy wypełniły mi oczy. Przez chwilę nic nie widziałam. Gianna podeszła do mnie. – Nie płacz, Aria. To nie jest tego warte. Luca to dupek. Wiedziałaś o tym. Nie możesz mu pozwolić, żeby cię w ten sposób ranił.

      Kuzynka podała mi chusteczkę.

      – Rozmażesz się.

      Zamrugałam kilka razy, dopóki nie udało mi się zapanować nad nerwami.

      – Przepraszam. To emocje.

      – Chyba będzie lepiej, jeśli już sobie pójdziecie – zadecydowała surowym tonem Gianna, nawet nie patrząc na kuzynki. Rozległ się szelest sukni, a po chwili dźwięk otwieranych i zamykanych drzwi. Siostra mnie objęła. – Jeśli cię zrani, to go zabiję. Przysięgam. Wezmę jeden z tych jebanych pistoletów i rozwalę mu łeb.

      Oparłam się o nią.

      – Przetrwał Brać i Triadę, na dokładkę wzbudza postrach w nowojorskiej rodzinie. Pierwszy cię zabije.

      Siostra wzruszyła ramionami.

      – Zrobiłabym to dla ciebie.

      Odsunęłam się.

      – Jesteś moją młodszą siostrzyczką. To ja powinnam chronić ciebie.

      – Będziemy się wzajemnie chronić – szepnęła. – Łączy nas silniejsza więź niż ich głupie przyrzeczenia, omertà7 i przysięga krwi.

      – Nie chcę cię zostawić. Nie podoba mi się to, że muszę przeprowadzić się do Nowego Jorku.

      Gianna przełknęła z trudem ślinę.

      – Często będę cię odwiedzać. Ojciec z radością się mnie pozbędzie.

      Usłyszałam pukanie do drzwi i do pokoju weszła matka.

      – Już czas.

      Zmierzyła nas przenikliwym spojrzeniem. Gianna cofnęła się o krok, wbijając we mnie wzrok, a następnie odwróciła się i odeszła. Matka skupiła spojrzenie na białej, koronkowej podwiązce na toaletce.

      – Założyć ci ją?

      Pokręciłam głową i sama wciągnęłam podwiązkę na właściwe miejsce. Luca zdejmie ją później zębami i rzuci w zbiorowisko kawalerów. Poprawiłam suknię ślubną.

      – Chodź – zachęciła matka. – Goście czekają. – Podała mi bukiet – piękny, z białych róż z gatunku Mother of Pearl i różowych jaskrów.

      W ciszy przeszłyśmy przez pusty dom, a jedynym dźwiękiem było stukanie moich obcasów o podłogę. Serce łomotało mi w piersi, kiedy wyszłyśmy przez szklane przesuwne drzwi na werandę, z której widać było ogród za domem i plażę. Przednią część działki zajmował ogromny biały namiot, w którym miał się odbyć ślub, a za nim ustawiono dziesiątki stolików na późniejsze przyjęcie. Z namiotu, do którego z werandy prowadziła ścieżka usypana z płatków czerwonych róż, napływały głosy oczekujących gości. Przeszłam za matką do małego pomieszczenia przy wejściu do namiotu. Stał tam ojciec, który wyprostował się, gdy weszłyśmy. Matka skłoniła nieznacznie głowę, po czym weszła do prowizorycznej kapliczki. Ojciec uśmiechnął się z powagą, kiedy podsunął mi ramię.

      – Pięknie wyglądasz – oznajmił cicho. – Luca padnie z wrażenia.

      Przytaknęłam.

      – Dziękuję, ojcze.

      – Bądź dobrą żoną, Ario. Luca ma sporo władzy, a kiedy zajmie miejsce ojca, jego słowo będzie stanowiło prawo. Spraw, abym był dumny, zadbaj o honor rodziny.

      Kiwnęłam głową, bo w gardle czułam taki ucisk, że nie byłam w stanie nic powiedzieć. Rozbrzmiała muzyka: grał kwartet smyczkowy i pianista. Ojciec zakrył moją twarz welonem, dzięki czemu zyskałam dodatkową ochronę, nawet jeśli tak niepozorną. Może z daleka nie będzie widać emocji malujących się na mojej twarzy.

      Poprowadził mnie ku wejściu i cicho wydał polecenie. Rozsunięto materiał, ukazując długie przejście między rzędami zajętych przez setki gości krzeseł. Mój wzrok spoczął na końcu tej nawy, gdzie czekał wysoki i imponujący Luca. Ubrany był w czarny jak węgiel garnitur z kamizelką, białą koszulę i szary krawat. Jego drużbowie również mieli na sobie kamizelki oraz spodnie od garnituru w jaśniejszym odcieniu szarości, brakowało im za to marynarek, a zamiast krawatów przywdziali muszki. Fabiano był jednym z nich, choć miał dopiero osiem lat i wyróżniał się na tle dorosłych mężczyzn.

      Ojciec mnie pociągnął, ale nogi niosły mnie chyba z własnej woli, ponieważ cała trzęsłam się z nerwów. Próbowałam nie patrzeć na Lucę, zamiast tego zerkałam kątem oka na Giannę i Lilianę. Były dwiema pierwszymi druhnami, a ich widok napełnił mnie siłą, której potrzebowałam, aby trzymać wysoko głowę i nie rzucić się do ucieczki.

      Ścieżkę do ołtarza zdobiły płatki białych róż, które idąc, zgniatałam obcasami. Było to dość symboliczne, choć miałam pewność, że nie taki przyświecał temu zamysł.

      Dotarcie przed ołtarz z jednej strony ciągnęło się niemal w nieskończoność, a z drugiej trwało zbyt krótko. Luca wyciągnął do mnie dłoń. Ojciec zacisnął palce na brzegach welonu, po czym uniósł go. Przekazał moją rękę Luce, w oczach którego płonęły nieznane mi emocje. Może czuł, jak się trzęsłam? Nie mogłam spojrzeć mu w twarz.

      Ksiądz w białej sutannie powitał najpierw nas, a następnie gości, po czym przeszedł do modlitwy rozpoczynającej ceremonię. Starałam się nie zemdleć i tylko uścisk dłoni Luki sprawiał, że potrafiłam skupić się na obecnej chwili. Musiałam być silna. Kiedy ksiądz w końcu przeszedł do ostatnich wersów Ewangelii, ledwie stałam na nogach. Ogłosił, że za chwilę pobłogosławi małżeństwo, więc wszyscy goście powstali.

      – Ario i Luco – zwrócił się do nas kapłan. – Czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński? Czy przez resztę życia kochać się wzajemnie i oddawać sobie szacunek jako mąż i żona?

      Kłamstwo było grzechem, ale to samo dotyczyło zabijania. Aura tego miejsca była przesiąknięta grzechem.

      – Tak – powiedział głębokim głosem Luca, a po chwili i ja powtórzyłam z przekonaniem to słowo.

      – Skoro zamierzacie zawrzeć sakramentalny związek małżeński, podajcie sobie prawe dłonie i wobec Boga i Kościoła powtarzajcie za mną słowa przysięgi małżeńskiej.

      Luca СКАЧАТЬ



<p>7</p>

W odniesieniu do działalności mafijnej, termin ten oznacza zmowę milczenia obowiązującą członków sycylijskich grup przestępczych (przyp. tłum.).