Название: Obietnica
Автор: Ewa Pirce
Издательство: PDW
Жанр: Эротика, Секс
isbn: 9788378898153
isbn:
Moja brew poszybowała do góry. Nie wiedziałem, czy pogratulować jej odwagi, czy zganić za głupotę.
– Powinnaś być chyba nieco przestraszona, w końcu się nie znamy. Może jestem psychopatycznym gwałcicielem, który robi sobie z kobiecej skóry rękawiczki.
– Ale na pewno zgwałcisz mnie przed ich zrobieniem? – wypaliła z pełną powagą. – No wiesz, chciałabym mieć z tego jakąś przyjemność. – Wzruszyła nonszalancko ramionami.
– Boisz się, że zgwałcę cię po oskórowaniu czy dlatego, że w ogóle to zrobię? – Starałem się być opanowany, choć w środku aż mnie skręcało z rozbawienia.
– A co cię bardziej podnieci? – kontynuowała tę absurdalną i trochę straszną rozmowę.
Ta dziewczyna była szalona, zabawna i inteligentna, a do tego cholernie piękna. Stanowiła mieszankę wybuchową, która uderzyłaby do głowy nawet najtwardszemu facetowi. Cholera, miałem problem.
Otworzyłem jej drzwi samochodu, wsiadła i od razu zapięła pas. Kiedy okrążałem auto, żeby zająć miejsce za kierownicą, kątem oka wychwyciłem, że z zaciekawieniem oglądała luksusowe wnętrze. Po jej minie wywnioskowałem, że wywarło na niej wrażenie, z czego byłem cholernie dumny. Też uwielbiałem mojego rovera.
– Nie będzie ci przeszkadzała muzyka? – zapytałem, gdy usadowiłem się na swoim siedzeniu. Chciałem, żeby od samego początku wiedziała, że troszczę się o każdy, nawet najdrobniejszy szczegół.
– Absolutnie, uwielbiam muzykę – odrzekła z ożywieniem. – To nieodłączna część mojego życia.
– To powinno ci się spodobać. – Celowo musnąłem jej dłoń, kiedy się pochyliłem, żeby wyciągnąć ze schowka iPoda. Włożyłem go do konsoli na miejsce tego, który do tej pory był podpięty.
– Jejku… ile ich masz? – Na czole, gdy je zmarszczyła, pojawiła się pionowa kreska.
– Trzy. Na tym mam nieco więcej klasyki niż na pozostałych. – Nacisnąłem przycisk na urządzeniu i z głośników popłynęła spokojna, nostalgiczna melodia.
– My Way! Kocham ten utwór najbardziej ze wszystkich. – Zareagowała, jakbym podarował jej wymarzony prezent. Poczułem się jak pan świata, wiedząc, że sprawiłem jej przyjemność czymś tak banalnym jak muzyka. – Wychowałam się na nim. Uwielbiam Franka, jest mistrzem frazowania, a poza tym to Europejczyk, więc jak go nie kochać? – Westchnęła z rozmarzeniem.
– Lubisz Europejczyków? – Rzuciłem jej przelotne spojrzenie.
– A ty nie? Są przyjaźni, uczciwi, otwarci, uczynni i niesamowicie grzeczni…
– Chyba mówimy o dwóch różnych kontynentach o tej samej nazwie – przerwałem. – Nawet z tymi uczciwymi nie mogę się zgodzić. Pracowała u mnie kiedyś Tatiana Horoszenko, z pozoru miła i grzeczna. Sądziłem również, że jest uczciwa, dopóki nie zobaczyłem, ile jest w stanie wynieść mi z mieszkania jednego dnia i co robi na moim łóżku. Wierz mi, do grzecznych nie należała, ale po jej „otwartości” – jedną ręką pokazałem znak cudzysłowu – sądzę, że mogłaby okazać się nawet zbyt przyjazna.
– Chyba nie chcę znać szczegółów. – Skrzywiła się na moje słowa.
– Twój ojciec lubi Sinatrę? – Chciałem dowiedzieć się czegoś o jej relacjach z Hendersonem, żeby zweryfikować zebrane przeze mnie informacje.
Ukradkiem zauważyłem, że jej śliczna twarz wykrzywiła się w jeszcze większym grymasie.
– Nie, dlaczego tak sądzisz?
– Ty go lubisz, a chwilę wcześniej przyznałaś, że się na nim wychowałaś.
– Steven, nasz kamerdyner, uwielbia Sinatrę – wyjaśniła.
– No tak, Steven. – Uśmiechnąłem się z rozrzewnieniem na wspomnienie starego, poczciwego majordomusa, który towarzyszył mi w pierwszych nastu latach życia.
– Znasz naszego lokaja? – Poczułem na sobie jej wzrok.
Kurwa. Musiałem zachować większą ostrożność i zważać na słowa. Olivia była bardzo inteligentna i wyłapywała każdy niuans, który mógłby mnie zdradzić.
– Poznałem go na przyjęciu – wypaliłem, naprawiając tym wcześniejszą wpadkę.
– A no tak… – Zapatrzyła się przed siebie. – Jako mała dziewczynka zakradałam się pod drzwi jego pokoju i słuchałam każdej piosenki. To on nauczył mnie większości rzeczy, których powinien nauczyć mnie ojciec, i to on zaraził mnie dozgonną miłością do tego niezwykłego muzyka. Do muzyki w ogóle.
– Mówisz tak, jakby ojciec nie uczestniczył w twoim życiu. On natomiast sprawia wrażenie, że jesteś dla niego najcenniejsza na świecie. Więc jak to jest w rzeczywistości? – drążyłem.
Odwróciliśmy się jednocześnie, nasze spojrzenia się spotkały.
– Wiesz co, Brian – zaczęła. – Ty wydajesz się cichy, wyniosły i zdystansowany, ale po tych kilkunastu spędzonych z tobą minutach mam wrażenie, że jesteś zbyt ciekawski i dość luzacki. Więc jak to jest? – Założyła ręce na piersiach. – Może powiesz mi w końcu coś o sobie, ponieważ jak na ten moment znasz przynajmniej trzy szczegóły dotyczące mnie, natomiast ja o tobie nie wiem nic.
Ponownie skoncentrowałem się na drodze, w myślach analizując swoje dotychczasowe zachowanie. Może faktycznie działałem zbyt nachalnie i bezpośrednio. Ale przy niej nie potrafiłem inaczej. Opuszczenie maski było dla mnie naturalne jak oddychanie. Powinienem bardziej się kontrolować, bo w końcu zrobię coś, co zdradzi moje motywy.
– No więc? – naciskała, gdy nie udzieliłem odpowiedzi.
– A tak, przepraszam, odpłynąłem na moment – zreflektowałem się.
– To widzę, a teraz zdradź mi coś o sobie. Może być coś, o czym nie wie nikt inny.
Niezła była.
– Zrobię to, jeśli ty zaczniesz. Sekret za sekret. – Odbiłem piłeczkę w jej kierunku. Nie miałem zamiaru nic powiedzieć, jeśli nie zdradziłaby mi czegoś naprawdę osobistego.
– Ma to być coś, co bardzo, bardzo głęboko skrywamy? – Przygryzła opuszkę kciuka. Intensywnie nad czymś rozmyślała.
– Tak, coś, co trzymamy w tajemnicy i o czym nikt nie wie.
– Hmm… Ale nie pomyślisz o mnie źle?
– Nie, obiecuję. – Gorzej już się nie da.
– No dobrze… – Wzięła głęboki wdech, jakby zbierała się na odwagę, po czym wypuściła powoli powietrze z płuc. – Na pierwszym roku nauki w Oksfordzie Theodor Beans, chudy rudzielec z najwyższą СКАЧАТЬ