Zaćmienie. Erin Hunter
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Zaćmienie - Erin Hunter страница 4

Название: Zaćmienie

Автор: Erin Hunter

Издательство: PDW

Жанр: Природа и животные

Серия:

isbn: 9788382030273

isbn:

СКАЧАТЬ z niej uparciuch – warknęła pod nosem.

      – Wierzy, że postępuje słusznie – szepnął do niej Biała Burza. – Ty też jej kiedyś ufałaś, pamiętasz? – Skinął głową na pożegnanie i popędził na skraj polany za Błękitną Gwiazdą.

      – A ty co myślisz? – Blade spojrzenie Żółtego Kła spoczęło na pysku Nakrapianego Liścia. – Podobają ci się te tajemnice?

      – Prawda to niezwykle potężna broń. Musimy korzystać z niej bardzo ostrożnie.

      – To żadna odpowiedź!

      – Dlaczego tak się tym przejmujesz? – zmartwiła się Nakrapiany Liść, widząc zdenerwowanie na pysku starszej kocicy.

      Futro na grzbiecie Żółtego Kła wyraźnie się najeżyło.

      – Nie wiem! – przyznała. – Po prostu mam złe przeczucia! – Odwróciła wzrok w stronę drzew i przez chwilę wpatrywała się w głąb lasu. – Coś tu nie gra. Czuję, że nadchodzi ciemność, której nie zdoła pokonać nawet Klan Gwiazdy. A kiedy nadejdzie, nie zdołamy ochronić klanów. Boję się, że nie ochronimy nawet nas samych.

      Rozdział 1

      Ostrokrzewiasta Łapa przykucnęła i przycisnęła brzuch do rozgrzanej skały. Słońce powoli chowało się za odległymi wzgórzami. Od gór wiał zimny wicher, który nieustannie mierzwił jej czarne futro. Kotka obserwowała zielone pola i skraj gęstego lasu. Gdzieś za tymi drzewami było jezioro. I dom.

      Choć drzewa wciąż pokryte były liśćmi, przybierały już kolor żółtozielony. W powietrzu pojawił się nowy, zatęchły smak, którego nie było podczas ich podróży w góry. Zbliża się pora spadających liści – pomyślała.

      Nie mogła się doczekać powrotu do domu! Miała wrażenie, że spędzili z Plemieniem wiele księżyców, i cieszyła się, że przynajmniej zeszli już z gór. Od tej chwili ziemia pod ich łapami miała być miększa, polowania łatwiejsze, a teren coraz bardziej znajomy. Zostawili za sobą skały, wody i skarłowaciałe drzewa.

      Ostrokrzewiasta Łapa obejrzała się przez ramię. Jeżynowy Pazur i Wiewiórczy Lot rozmawiali przyciszonymi głosami z Potokiem i Burzowym Futrem. Brunatna Skóra i Wronie Pióro stali obok, nachylając się w ich stronę. Czyżby to było pożegnanie?

      Nadal nie mogła uwierzyć, że Burzowe Futro i Potok ich opuszczają. Zeszłej nocy, podczas uczty pożegnalnej w jaskini za wodospadem, Burzowe Futro oświadczył, że razem z Potokiem odprowadzą koty z klanów tylko do pogórza. Sójcza Łapa, rzecz jasna, kiwnął jedynie głową. Wyglądał tak, jakby od początku wiedział, że nie wrócą z nimi do Klanu Pioruna. Ostrokrzewiasta Łapa wciąż jednak się głowiła, dlaczego jakikolwiek kot woli zostać w górach, kiedy ma do wyboru życie nad jeziorem.

      Pomyślała sobie, że Potok musi czuć do gór to samo, co ona do swego domu. Burzowe Futro natomiast kocha Potok tak bardzo, że zostanie z nią gdzie ona tylko zechce.

      Nagle kątem oka Ostrokrzewiasta Łapa dostrzegła brązowe pióra. Nad stromym zboczem przelatywał właśnie ogromny orzeł, a niżej – pędząc co sił w łapach – uciekał przed nim przerażony zając; długie nogi zwierzęcia wyrzucały w górę fontanny ziemi. Orzeł był jednak szybszy. Przyciskając skrzydła do ciała, zaatakował, przewrócił zająca i przygwoździł go do ziemi ostrymi jak ciernie szponami.

      Ostrokrzewiasta Łapa zazdrościła orłowi szybkości. Ach, gdyby mogła tak latać! Zamknęła oczy i wyobrażała sobie, jak mknie nad polaną, a jej łapy ledwie dotykają trawy. Byłaby lekka jak piórko, szybsza niż najszybsza zwierzyna…

      – Moglibyśmy już ruszyć. – Jej marzenia przerwało miauknięcie Lwiej Łapy, który wskoczył na głaz, by popatrzeć na posilającego się ptaka. – Ja też chciałbym coś zjeść – mruknął.

      – Myślisz, że kiedyś będziemy mogli latać? – wymamrotała Ostrokrzewiasta Łapa.

      Lwa Łapa spojrzał na nią, jak gdyby postradała zmysły.

      – No, to znaczy… – Chciała prędko się wytłumaczyć. – Sójcza Łapa powiedział, że trzymamy w łapach potęgę gwiazd. – Wciąż czuła się dziwnie, wypowiadając te słowa na głos. – Nie wiemy dokładnie, co to oznacza, więc zastanawiałam się, czy…

      – Latające koty! – zadrwił Lwia Łapa. – A jaki to miałoby sens?

      Ostrokrzewiastą Łapę zapiekły ze wstydu uszy.

      – Nie masz za grosz wyobraźni! – odgryzła się. – Mamy największą moc ze wszystkich kotów w historii, a ty zachowujesz się tak, jakby to nic nie znaczyło! Czemu nie mielibyśmy latać? Albo robić wszystkiego, na co tylko mamy ochotę? Przestań się ze mnie śmiać!

      – Nie śmieję się z ciebie. – Lwia Łapa trącił jej bok ogonem. – Po prostu myślę, że głupio wyglądalibyśmy ze skrzydełkami.

      W piersi Ostrokrzewiastej Łapy zawrzała frustracja. Odwróciła się do brata i popatrzyła na niego ze złością.

      – Nie traktujesz tego poważnie! Musimy odkryć, co naprawdę oznaczają słowa przepowiedni!

      Lwia Łapa cofnął się o krok.

      – Nie wyskakuj z futra! Wiesz przecież, jaki jest Sójcza Łapa. Jego wizje świetnie brzmią, ale może czas wrócić na ziemię, co? Do realnego świata?

      – Ale co teraz znaczy realny świat? Mamy w łapach potęgę gwiazd! Będziemy mogli zrobić wszystko! Wyobraź sobie, jak bardzo pomożemy naszemu klanowi!

      – W przepowiedni nie było ani słowa o pomocy klanowi. – Lwia Łapa zmarszczył brwi. – Mówiła wyłącznie o naszej trójce.

      Ostrokrzewiasta Łapa zgromiła go wzrokiem.

      – Kodeks wojownika każe nam bronić naszego klanu!

      Jej brat odwrócił wzrok w kierunku odległych wzgórz.

      – Ale czy my dalej musimy go przestrzegać? Skoro jesteśmy potężniejsi niż Klan Gwiazdy…

      – Jak możesz tak mówić?! – upomniała go Ostrokrzewiasta Łapa, wzdrygając się z przerażenia. Gdyby przepowiednia zwalniała ich z przestrzegania kodeksu, to skąd mieliby wiedzieć, co jest słuszne, a co nie? I jak mieliby postąpić, gdyby musieli wybierać pomiędzy bezpieczeństwem klanu i swoim własnym?

      Nim zdążyła się nad tym zastanowić, poczuła na swoim boku futro Sójczej Łapy, który właśnie wskoczył na głaz.

      – Hej, może moglibyście mówić głośniej? – syknął. – Wydaje mi się, że jeszcze nie wszyscy was usłyszeli! – Jego błękitne oczy błyszczały ze złości; choć były niewidome, potrafiły wyrażać emocje.

      Ostrokrzewiasta Łapa odwróciła się, by zerknąć na inne koty. Wojownicy jednak ich nie słyszeli. Byli zajęci własną rozmową.

      – Nikt nie СКАЧАТЬ