Odwet Wysokiej Gwiazdy. Erin Hunter
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Odwet Wysokiej Gwiazdy - Erin Hunter страница 20

Название: Odwet Wysokiej Gwiazdy

Автор: Erin Hunter

Издательство: PDW

Жанр: Природа и животные

Серия:

isbn: 9788382030112

isbn:

СКАЧАТЬ się przed nim przesmyk w janowcu, za którym widać było już jar, w którym skrywał się obóz klanu, kocur puścił się biegiem. Wyprzedził Świtającą Pręgę i pognał ku wejściu. Jego łapy wpadły w poślizg i musiał przykucnąć, by w pędzie przecisnąć się pod wrzosem i wpaść na polankę.

      Kaszląca Łapa stał przy legowisku medyka.

      – Wróciłeś! – zawołał i pognał ku kompanowi między kępami trawy. Ledwo zdołał wyhamować obok niego. – Opowiadaj, co widziałeś?

      Wysoka Łapa aż zmarszczył nos, czując bijącą od przyjaciela silną woń ziół.

      – Wszystko! – wysapał. – Cztery Drzewa, terytoria Klanu Pioruna, Klanu Rzeki i Klanu Cienia, a także Wysokie Skały. – Jego sierść zafalowała. – No i rozpadlinę.

      – Żytnia Łapa mówiła, że prawie do niej wpadłeś – mruknął uczeń medyka i przetarł łapą czubek nosa, na którym zgromadził się zielony sok.

      – To ona już wróciła?

      Wysoka Łapa przesunął wzrokiem po obozie i ujrzał, jak młoda kotka dzieli się zdobyczą z Ryjówczą Łapą i Rogatą Łapą przed legowiskiem uczniów. Miała piórka przylepione do wąsów.

      – Upolowała wraz ze swoją mentorką kuropatwę – oznajmił Kaszląca Łapa.

      Uczeń sprinterki czuł jej woń unoszącą się nad trawą. Zaburczało mu w brzuchu.

      – A może chciałbyś zjeść ze mną mysz?

      Przyjaciel spojrzał w stronę siedziby medyka.

      – Musiałbym spytać Jastrzębie Serce.

      – Przyniosę jedną ze stosu zdobyczy. – Wysoka Łapa ruszył na obolałych nogach przez obóz. Nieomal się przewrócił.

      – Nic ci nie jest? – Kaszląca Łapa podbiegł do niego. – Znów cierń?

      – Spody moich łap są obolałe od chodzenia. – Wysoka Łapa podniósł nogę i obwąchał ją uważnie. Czuł słabą woń krwi.

      Przyszły medyk się nachylił.

      – Lekko otarte. Gdy Jastrzębie Serce zabrał mnie na wyprawę po zioła, moje wyglądały tak samo. Zgrubieją i nabiorą hartu, zobaczysz.

      – Szukasz ran, Wijowa Łapo? – Ryjówcza Łapa podszedł do nich, zdmuchując piórka z pyska.

      – Skończ z tym przezwiskiem! – Wysoka Łapa spiorunował go wzrokiem. – Wrzosowa Gwiazda ustaliła, że zostanę sprinterem, nie pamiętasz?

      – Prawdziwy sprinter nie wyglądałby na tak zziajanego – prychnął arogancki kocur. – Jesteś urodzonym podkopkiem. Więc trzymaj się kopania, Wijowa Łapo, a bieganie po wrzosowiskach zostaw kotom, których łapy mają mocne poduszeczki.

      Rozdział 7

      – Pobudka, zaspany ślimaku!

      Wysoka Łapa poczuł, że ktoś klepnął go w ucho. Mrugając, podniósł głowę. Słońce zaglądało przez gałązki janowca, rzucając na posłanie ciepły blask. Oblewało też Świtającą Pręgę stojącą w wejściu do legowiska.

      – Nie sądziłam, że ktokolwiek mógłby spać dłużej niż Ryjówcza Łapa – powiedziała i machnęła ogonem. – A on już biega w kółko przy wejściu wraz z Zajęczym Lotem, i to odkąd pierwsze promienie słońca liznęły wrzosy.

      – Popisuje się tylko – sapnął młody kocur pod nosem.

      Wstał. Po wczorajszej wyprawie bolały go mięśnie, a poduszki łap wciąż piekły. Dlaczego Ryjówcza Łapa go nie obudził? Mieli uczyć się razem.

      – Pospiesz się – nakazała mentorka i wyszła.

      Czując, jak sierść faluje mu z irytacji, uczeń sprinterki zwlekł się z posłania. Nie było ono równie miękkie jak to ze żłobka. Ani takie ciepłe. Rozpięty nad legowiskiem uczniów janowiec nie zatrzymywał wiatru; prawdę mówiąc, podmuchy hulały właśnie tuż nad posłaniem Wysokiej Łapy. W porze nagich drzew będzie tu lodowato. Rogata Łapa, Łania Łapa i Żytnia Łapa uwiły swoje gniazda w głębi legowiska, przytulone do obłego kamienia powstrzymującego korzenie krzewu. Nowy lokator patrzył na nie z zazdrością. Postanowił przy najbliższej okazji uzbierać trochę wrzosów i wełny pozostawianej przez owce, by stworzyć dla siebie przytulny kącik poza zasięgiem wichru.

      – Nie guzdraj się, Wysoka Łapo! – krzyknął Zajęczy Lot.

      Ryjówcza Łapa rozgrzewał się obok swego mentora, chodząc w kółko, a Świtająca Pręga i Pochmurny Pęd szeptem prowadzili na boku rozmowę. Rogata Łapa i Łania Łapa przegrzebywali wczorajsze łupy na stosie zdobyczy; ich siostra ciągnęła kępkę owczej wełny w stronę legowiska starszyzny.

      Wszyscy są już od dawna na nogach! – pomyślał Wysoka Łapa. Otrząsnął futerko i pospieszył ku mentorce.

      – Bolą mnie nogi – poskarżył się.

      – Potrzebują wprawy. – Kotka zaszczyciła go spojrzeniem tylko przez moment, po czym znów skupiła uwagę na rozmowie.

      – Ale…

      Nie dała mu dokończyć.

      – Gdy już dotrzemy na wrzosowisko, poczujesz się lepiej – zapewniła.

      Zamachał ogonem z irytacją. Blada Ptaszyna pewnie przejęłaby się jego losem. Piaszczysty Kolec powiedziałby, że to bóle dorastania, które świadczą o przeobrażaniu się we wspaniałego wojownika.

      Gdzie jest ojciec? – zastanowił się Wysoka Łapa i przeszukał wzrokiem całą polanę. Nie widział go od czasu ceremonii nadawania imienia. Wczoraj, zaraz po treningu, udał się prosto na posłanie i spał już, gdy patrol podkopków wrócił z tuneli.

      – A więc udało ci się wstać, Wijowa Łapo? – spytał Ryjówcza Łapa, wbijając w niego spojrzenie.

      – Tak, robaczywy oddechu – syknął Wysoka Łapa.

      Świtająca Pręga obróciła się w miejscu.

      – Tylko kocięta obrzucają się wyzwiskami – prychnęła.

      – To Ryjówcza Łapa zaczął!

      Mentorka spojrzała na niego surowo, a złośliwy kocur zastrzygł wąsami.

      – Najwyraźniej Donosicielska Łapa powinien wrócić do żłobka.

      By powstrzymać się przed przeoraniem pazurami nosa tego mądrali, Wysoka Łapa wbił je w ziemię. Na szczęście kotka stanęła między nimi.

      – Później dołączymy do starszych uczniów, by pomóc im w ostatniej ocenie.

      Młody kocur zamrugał.

      – W СКАЧАТЬ