Grzeszny zdobywca. Seksowny duet. Tom 1. Laurelin Paige
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Grzeszny zdobywca. Seksowny duet. Tom 1 - Laurelin Paige страница 8

Название: Grzeszny zdobywca. Seksowny duet. Tom 1

Автор: Laurelin Paige

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Эротика, Секс

Серия: Seksowny duet

isbn: 978-83-66654-41-9

isbn:

СКАЧАТЬ Nie uczęszczałam na zajęcia z biznesu – odparła chłodno.

      – Ale masz magisterkę z zarządzania? – Wielu ludzi robiło licencjat z innych dziedzin, po czym i tak pracę magisterską pisało z biznesu.

      Elizabeth jednak pokręciła głową.

      „Jezu…” Aż się obawiałem zapytać. Ale musiałem to wiedzieć.

      – To z czego pisałaś magisterkę?

      – Z nauk politycznych – odrzekła nieśmiało.

      – Chyba sobie ze mnie, kurwa, jaja robisz, Donovan. – Skąd on ją wytrzasnął? Dwudziestokilkuletnia, zepsuta smarkata, planująca przejąć imperium Dysona z magisterką z nauk politycznych? Śmiechu warte!

      Okazało się, że ojczulek nie bez powodu trzymał stery firmy poza jej zasięgiem. Musiała dorosnąć, nim zacznie się bawić z dużymi chłopcami.

      – Wybacz, moja droga, ale to niedorzeczne – skomentowałem. – Może uda nam się przekonać twojego kuzyna i całą resztę świata. Ale kiedy tylko przejmiesz firmę, padnie ona na pysk w maks pięć minut. Naprawdę masz ochotę kręcić tę farsę przez siedem miesięcy dla takiej nagrody?

      – Weston… – Ton głosu Donovana był ostrzegawczy.

      – Wybacz, D. Po prostu jestem szczery. – Szkoda, bo była miła dla oka.

      – Jestem ci wdzięczna za szczerość, Westonie. – Elizabeth obróciła się do Donovana. – On ma rację, Donovanie. To nie wypali. Jednak nie będę potrzebować waszej pomocy. Myliłam się. – Wstała i wzięła swoją torebkę, którą wcześniej położyła obok siebie na podłodze. Zarzuciła sobie jej pasek na ramię i wyciągnęła dłoń do Nate’a. – Miło było cię poznać, Nathanie. – Skinęła głową Donovanowi. – Cieszę się, że znów się spotkaliśmy, Donovanie. Pana też miło było poznać, panie King. Dobrze, że nie muszę brać z panem ślubu. – Uśmiechnęła się szeroko. – Życzę panom miłego popołudnia.

      Obróciła się na pięcie. A więc koniec kropka. Nie musiałem się zaręczać ani żenić.

      „I dobrze” – musiałem sobie sam przypomnieć.

      Ledwo drzwi się za nią zamknęły, Donovan ryknął:

      – Weston!

      – No co? – zaprotestowałem. – Nie miałem racji…?

      – To nieistotne, Westonie. Ona przejmie firmę z tobą lub bez ciebie. I przy udziale Reach albo bez niego. A my bardzo chcemy przy tym być. Napraw tę sytuację. – Wskazał palcem na drzwi. Spojrzałem na Nate’a, który wzruszył ramionami. Jego mina dobitnie świadczyła o tym, że był po stronie Donovana. Miało to sens. Zachowałem się jak kutas.

      Spojrzałem na nich obu. Byli nieugięci.

      Pora, by zgiąć kark i naprawić swój błąd.

      4

       Elizabeth

      Wypadłam z sali konferencyjnej tak szybko, że pogubiłam się w rozległym biurze Reach Inc. Otwarta, w dużej mierze przeszklona przestrzeń powodowała, że łatwo było pobłądzić. Minęłam kilka osób siedzących przy swoich biurkach. Ludzie przyglądali mi się ciekawie, jednak unikałam kontaktu wzrokowego. Byłam bliska łez; nie chciałam, by ktokolwiek pytał, czy potrzebuję pomocy. Wtedy na pewno bym się rozkleiła.

      Wyprostowałam się więc dumnie i uniósłszy podbródek, parłam naprzód. Oczywiście w ten sposób błądziłam coraz bardziej. W myślach wciąż odtwarzałam słowa Westona: „To niedorzeczne”. Ale zamiast jego głosu słyszałam głos ojca. „To niedorzeczne. Nie możesz tego zrobić. Za kogo ty się uważasz?”.

      Ojciec nigdy nie powiedział mi tego w twarz. Nie musiał. Wystarczyło, że nie dopuszczał mnie do siebie. Że oddał firmę w ręce mojego kuzyna, zamiast zostawić ją mnie. A najgorsze było to, że ktokolwiek się ze mną ożeni, jego zdaniem będzie lepszym szefem firmy niż ja.

      I czyż nie miał racji? Czy Weston King również jej nie miał? Byłam nikim i nie miałam pojęcia o biznesie. Byłam jedynie rozpieszczoną, bogatą dziewczynką. Może i miałam głowę na karku, ale nie znałam się na prowadzeniu firmy.

      Byłam głupia, myśląc, że mogę sobie ot tak wejść na to spotkanie i przejąć nad nim kontrolę.

      Otarłam zabłąkaną łzę z policzka. Po pokonaniu kolejnego zakrętu w końcu dostrzegłam windy.

      „Dzięki Bogu”. Droga ewakuacji.

      Wtedy jednak dobiegł mnie odgłos szybkich kroków na marmurowej posadzce. Odwróciłam się, spodziewając się ujrzeć Donovana. W końcu to jemu najbardziej zależało na realizacji tego planu… Ale zamiast niego zobaczyłam Westona.

      Wciągnęłam głośno powietrze i zmusiłam się do opanowania. Pogrzebałam emocje głęboko i przybrałam obojętny wyraz twarzy.

      Żałowałam, że to nie Donovan za mną pobiegł. Byłoby mi łatwiej zachować opanowanie i udawać pewność siebie. Owszem, był przystojny i seksowny jak cholera, ale nie miękły mi przy nim kolana i nie pociły się dłonie. Jak przy Kingu.

      Weston był wręcz zabójczo przystojny. Dołeczki w jego policzkach sprawiały, że robiło mi się mokro w majtkach. Miał iście diabelski uśmiech i ciało, na którym garnitur leżał lepiej niż na jakimkolwiek innym mężczyźnie. Kiedy dowiedziałam się, że to on miał zostać moim mężem, niemal zemdlałam. Musiałam z całych sił się starać, by zachować pokerową minę.

      Choć obiecałam sobie grać twardo, to tak naprawdę Weston dodał mi prawdziwej odwagi, gdy weszłam do sali konferencyjnej. Jego niebieskie oczy skrzesały we mnie iskrę potrzebną do rozruchu, wzbudziły pasję, która dotąd trwała głęboko uśpiona. Spojrzał na mnie i sprawił, że poczułam się nie tylko piękna, ale też warta wysłuchania. Jakbym zasługiwała na to, żeby się tam znaleźć.

      Okrutna ironia losu sprawiła, że to również on szybko pozbawił mnie wszelkich złudzeń.

      Na podstawie jego słów wywnioskowałam, że musiał mnie nienawidzić. A jednak za mną pobiegł. A teraz wołał, bym zaczekała.

      Wcisnęłam guzik przywołujący windę.

      – Daj mi chociaż parę minut. – Zwolnił i zatrzymał się. – Wiem, że sobie na to nie zasłużyłem… Ale chociaż dwie? Proszę…

      Skrzywiłam się, w duchu popędzając drzwi, aby się otworzyły. Może i myliłam się w kwestii spotkania i swoich planów wobec firmy, ale przynajmniej spróbowałam… To nie był błąd, a on nie miał prawa się tak wobec mnie zachować. Nie zamierzałam dawać mu kolejnej szansy na poniżenie mnie. Było to zbyt bolesne ze strony człowieka, któremu z niewyjaśnionych powodów chciałam zaimponować.

      – Nie potrzebuję ani ciebie, ani Reach – odparłam.

      – Nie potrzebujesz, oczywiście, że nie. СКАЧАТЬ