Название: Sekret wyspy
Автор: Dorota Milli
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Любовно-фантастические романы
isbn: 978-83-8195-194-4
isbn:
***
Przyjaciółki usiadły na tarasie i zapatrzyły się na wydmy. Przed nimi rozpościerała się morska panorama, niebo ozdobione chmurami i morze zakreślone liniami białych fal.
– Dobra, dość gadania o pogodzie – wtrąciła Wiki z niecierpliwością. – Zanim powiecie mi, co przede mną ukrywacie… – urwała, patrząc wymownie na siostry. – Chciałabym usłyszeć o Natanie i o tym, co się wydarzyło za drzwiami gabinetu doktora.
– Niczego przed tobą nie ukrywamy, może zataiłyśmy kilka szczegółów, ale…
– Alwi, daj mówić Lili. Co powiedział Natan? Jak doktor to wytłumaczył, jeśli w ogóle potrafił? – dopytywała Wiki. Wypłynięcie z Gajdą było stratą czasu, ale teraz nie zamierzała go marnować. Musiała znać wszystkie wątki, poskładać je w całość, może wtedy znajdzie klucz, którzy pozwoli dostać się do drzwi prawdy.
Lilianna przeczesała krótkie blond włosy i zwlekając, napiła się herbaty. Popatrzyła na ciasto, ale straciła apetyt.
– Wiele go to kosztowało. Ojciec Natana, Artur Kubacki, był przede wszystkim prokuratorem i z zapałem poświęcał się swojej pracy, niestety zaniedbując rodzinę. Najbardziej zawalił, gdy zachorowała matka Natana, Halinka. Zostawił to na głowie syna, odsunął się, a gdy popełniono zabójstwo proboszcza, tym bardziej zniknął z ich życia.
– Natanowi musiało być ciężko – wtrąciła zasmucona Alwina.
– Natan chciał wiedzieć dlaczego, pytał, ale nie było nikogo, kto by odpowiedział. Ucieszyłam się, kiedy znaleźliśmy notesy, on jeszcze bardziej. Miałam nadzieję, że w nich zapisano to, czego tak bardzo potrzebuje, ale Natan szybko stracił zapał, przygasł. Czytanie dzienników ojca było dla niego zbyt silnym przeżyciem.
– To normalne, wraca do przeszłości, jeszcze raz odczuwa tamte emocje. Chorobę matki, codzienne zmagania i walkę, którą przegrała. – Wiki w pełni to rozumiała, zwłaszcza po przeczytaniu swojego listu.
– Wszyscy wówczas mieliśmy trudny moment. – Lili pamiętała ostatnie dni w Dziwnowie. Strach przed wyruszeniem w podróż, w poszukiwaniu nie tylko celu, lecz także siebie.
– Tylko proboszcz tego nie przeżył – zaznaczyła Wiki. – Czyli prokurator odsunął się od rodziny, bo nie radził sobie z chorobą żony. Poświęcił się pracy i odgrodził się murem.
– Natan wyjechał, gdy jego mama odeszła, potem często odwiedzał ojca, próbował do niego dotrzeć. Niestety Kubacki dawno się poddał i po prostu odebrał sobie życie. – Lili ciężko odetchnęła. Popatrzyła w kierunku garażu, ale szybko odwróciła głowę.
– Zrobił to w garażu – odgadła Wiki, idąc za spojrzeniem przyjaciółki.
– Po powrocie od Tabackich, Natan poszedł tam i długo nie wracał… Zabrałam go stamtąd. – Wzruszenie odebrało jej głos. – Chcę wam to powiedzieć, żebyście nie zadawały Natanowi pytań, on potrzebuje czasu.
Wiki wstała i przytuliła Lili. Przez kilka chwil milczały, tylko szum morza huczał w oddali, uspokajał niczym miarowa muzyka.
– Doktor go znalazł?
– Tabacki często odwiedzał prokuratora i sprawdzał, czy u niego wszystko w porządku. Lubił spacerować brzegiem morza, więc każdego wieczora przychodził do Artura z wizytą. Chyba był ostatnim, z którym rozmawiał. Ojciec Edwina, komendant, nie żył, choć podobno już wcześniej z prokuratorem się poróżnili. Nie wypływali razem na ryby, mimo że kiedyś bardzo to lubili. Artur Kubacki zrezygnował z wszystkich dawnych przyjemności. Wyprzedawał nawet meble z domu, zupełnie wyłączył się z życia. Doktor żałował, że nie potrafił go powstrzymać, że nie dotarł na czas.
Alwina zaciskała usta, powstrzymując wzruszenie. Słysząc o takim smutku, nie potrafiła wydusić słowa.
– Trzymasz się, Lili? – Wiki chciała zapytać o coś jeszcze, ale odpuściła. Wolała dowiedzieć się u źródła, choć rozmowa z policjantem wcale jej nie cieszyła.
– Trzymamy się razem – odpowiedziała. – Nasze przeszłości i rodzinne zawiłości nie są wesołe, ale może przyszłość uda się uratować.
– Uda się! Pomogę, będziesz miała moje wsparcie. – Alwina uśmiechnęła się.
– Czy to znaczy, że zostajesz?
– Chyba – odpowiedziała z wahaniem. – Jeszcze posiedzę Mironowi na głowie. Kochany jest, pozwala mi się wygadać i mnie słucha. Iskierka go uwielbia, choć okazuje to w przedziwny sposób. Idealnie się dogadują – podzieliła się z radością. – Mam kilka fajnych zleceń. Sesje letnie zaczynają się sprzedawać, moje fotografie idą w świat.
Wiki też pragnęła pomóc Lili, w końcu były siostrami. Dom dziecka złączył ich losy, a wyspa zbliżyła, ukazując swoje tajemnice. Teraz liczyła na przyszłość. Wiedziała jednak, że wszystko ma swoją cenę. Czy ją będzie stać?
Dotknęła zawieszonej na szyi zawieszki – srebrnej kotwicy. Takie same podarowała siostrom, to był ich symbol rodziny, przyjaźni, siostrzanej miłości.
– Dlaczego doktor skłamał? Dlaczego zataił przyczynę zgonu? Potrafił ukryć to nawet przed Edwinem.
– Dla dobrego imienia prokuratora. Starał się chronić Natana, ograniczyć mu cierpienia. Dobrze znał prokuratora, wiedział, jakim kiedyś był człowiekiem, a jakim się stał.
– Trzej przyjaciele, zawsze razem. Doktor, prokurator i komendant. Prawdziwe braterskie przywiązanie i tak tragicznie się skończyło – podsumowała Wiki.
– Ciekawe dlaczego – zastanawiała się na głos Alwina. – Czemu prokurator pokłócił się z komendantem? Przekreślił swoją wieloletnią przyjaźń.
– Pracowali razem nad większością spraw, zwłaszcza tych z naszego miasta. Może chodziło o sprawę proboszcza? Bo tylko to przychodzi mi do głowy.
– Wiki, nie szukaj na siłę powiązania – ostrzegała Lili, wiedząc, do czego prowadzą te rozważania, bo gdy przyjaciółka wbije sobie coś do głowy, to nie odpuści. – Przestali razem wypływać na ryby dużo później, po śmierci proboszcza.
– Można powiedzieć, że razem rządzili miastem, więc uważam, że coś musieli wiedzieć. To nie byli przyjezdni, oni tu mieszkali wiele lat, znali wszystkich. – Wiki trzymała się tego tropu od początku, z czasem zyskiwała tylko pewność. – Musieli coś zataić, byli w końcu najlepsi. Komendant, który twardą ręką pilnował porządku miasta i, jak plotki niosą, rodziny. Prokurator, człowiek ulepiony z tej samej gliny, tylko łagodniejszy w obyciu. Oboje wymagający i poświęcający się pracy, a nie udało im się odkryć sprawcy? – Ponownie zapaliła się do odkrycia tajemnicy. – I jeszcze doktor, najbardziej empatyczny i troskliwy. Zawsze trzymali się razem. Tylko on został.
– Nie będę ich bronić, ale ty, Wiki, przestań oskarżać, bo nie masz dowodu. Nasze śledztwo СКАЧАТЬ