Książę i żebrak. Марк Твен
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Książę i żebrak - Марк Твен страница 3

Название: Książę i żebrak

Автор: Марк Твен

Издательство: Public Domain

Жанр: Детские приключения

Серия:

isbn:

isbn:

СКАЧАТЬ Na jego rozkaz podano posiłek, o jakim Tomek wiedział dotychczas tylko z książek. Z książęcą delikatnością i taktem odprawił Edward służbę, aby biedny gość nie czuł się skrępowany jej drwiącymi minami; potem siadł obok Tomka i kiedy chłopiec jadł, począł mu zadawać pytania:

      – Jak się nazywasz?

      – Tomek Canty9, wasza wysokość.

      – Dziwne nazwisko. A gdzie mieszkasz?

      – W mieście, wasza wysokość. Na Offal Court, w „Śmietniku”, koło Pudding Lane.

      – Śmietnik! To jeszcze dziwniejsza nazwa. Masz rodziców?

      – Mam rodziców, panie, i mam także babkę, z której sobie nic nie robię – niech mi Bóg wybaczy, jeżeli to jest grzechem – i mam jeszcze dwie siostry, Anię i Elżunię, bliźnięta.

      – Babka nie jest pewnie dla ciebie zbyt czuła, jak sądzę?

      – Jak dla nikogo zresztą, wasza wysokość. Złe ma serce i nigdy nie czyni nic dobrego.

      – Czy cię źle traktuje?

      – Czasami, kiedy śpi albo jest zupełnie pijana, ręka jej odpoczywa; ale jeżeli jest przytomna, bije mnie bardzo mocno.

      W oczach małego księcia zabłysły iskry gniewu i chłopiec zawołał:

      – Co! Bije?

      – O tak, wasza wysokość.

      – Bije! Ciebie, tak małego i słabego! Słuchaj: dziś wieczór jeszcze zostanie zamknięta w Tower. Mój ojciec, król…

      – Zdaje się, że zapominacie, panie, o jej niskim pochodzeniu. Więzienie Tower jest tylko dla możnych.

      – To prawda. Nie pomyślałem o tym. Zastanowię się, jak należy ją ukarać. Czy ojciec jest dla ciebie dobry?

      – Nie bardziej niż babcia Canty, panie.

      – Widocznie wszyscy ojcowie są jednakowi. Mój ojciec także nie należy do czułych. Ciężką ma rękę, ale mnie oszczędza: ale nieraz dostaje mi się porządna bura, to prawda. A jaka jest twoja matka?

      – Dobra, panie, nigdy mi jeszcze nie uczyniła krzywdy. Zaś Ania i Elżunia są pod tym względem takie same jak ona.

      – Ile one mają lat?

      – Piętnaście, wasza wysokość.

      – Siostra moja, lady Elżbieta, ma czternaście lat, a moja kuzynka, lady Joanna Gray, jest w równym wieku ze mną, bardzo jest przy tym ładna i miła; ale druga siostra moja, lady Maria, ma ponure spojrzenie i… powiedz mi: czy twoje siostry także zabraniają służbie śmiać się, ponieważ mogłoby to zaszkodzić zbawieniu ich duszy?

      – Moje siostry? Czyż wasza wysokość przypuszcza, że one mają służbę?

      Książę zastanowił się przez chwilę, patrząc na żebraka, potem rzekł:

      – Dlaczegóż by nie? A któż im pomaga wieczorem przy rozbieraniu? Kto je ubiera rano?

      – Nikt, panie. Czy chcecie przez to powiedzieć, że powinny zdejmować suknie i spać nago jak zwierzęta?

      – Czyż mają tylko po jednej sukni?

      – A na cóż im więcej sukien? Przecież człowiek ma tylko jedno ciało.

      – Jakie ty masz dziwne pojęcia! Wybacz, nie chciałem się z ciebie śmiać. Ale twoje dobre siostrzyczki, Ania i Elżunia, będą miały wkrótce mnóstwo sukien i będą miały służbę: mój skarbnik zatroszczy się o to.

      Nie, nie dziękuj mi; to drobnostka. Ładnie mówisz; wyrażasz się z wdziękiem. Czy otrzymałeś dobre wykształcenie?

      – Nie wiem, panie. Dobry kapłan, którego nazywają ojcem Andrzejem, był o tyle łaskaw, że uczył mnie nieco ze swoich książek.

      – Czy umiesz po łacinie?

      – Niewiele, panie.

      – Ucz się łaciny, chłopcze. To tylko z początku trudne. Grecki jest trudniejszy, ale ani ten język, ani żaden inny nie przedstawiają trudności dla lady Elżbiety i mojej kuzynki. Powinieneś je usłyszeć, jak odpowiadają przy lekcji! Ale opowiedz mi o Śmietniku. Czy mile tam spędzacie czas?

      – Oczywiście, panie, gdyby tylko nie głód. Oglądamy teatr marionetek i małpki – ach! jakie to komiczne stworzenia i tak wspaniale ubrane! Niekiedy bywają też przedstawienia, podczas których aktorzy krzyczą i biją się, aż wszyscy padną martwi; bardzo to piękny widok i kosztuje tylko grosz – trudno się jednak i o ten grosz postarać, wasza wysokość.

      – Opowiadaj dalej.

      – Niekiedy my, chłopcy z Offal Court, walczymy ze sobą na kije, zupełnie tak jak czeladnicy.

      Oczy księcia zabłysły.

      – To mi się podoba. Opowiadaj dalej – rzekł.

      – Biegamy do mety, żeby się przekonać, który jest najszybszy.

      – I to mi się podoba. Mów dalej.

      – Latem brodzimy i pływamy po kanałach, panie, a także po rzece; jeden popycha drugiego albo opryskuje wodą, nurkujemy, krzyczymy, baraszkujemy i…

      – Oddałbym królestwo swego ojca za to, by móc się tak kiedy zabawić! Mów dalej.

      – Tańczymy i śpiewamy koło „Słupa” w Cheapside, bawimy się w piasku, kopiemy rowy albo zasypujemy się wzajemnie; a jakie piękne babki pieczemy z błota – ach, nie ma w świecie nic ponad błoto! – i za pozwoleniem waszej wysokości, po prostu tarzamy się w błocie.

      – O, nie mów dalej, to przecież jest zachwycające! Gdybym to ja mógł się tak ubrać jak ty, gdybym mógł zdjąć trzewiki i wytarzać się raz w błocie, gdyby mi tego nikt nie bronił, nikt mnie nie pilnował! Koronę dałbym za to!

      – A ja, ileż bym dał za to, dostojny panie, by być chociaż raz tak ubrany jak wy – chociaż jeden raz…

      – Co, chciałbyś naprawdę? To się wnet może stać. Zdejm te łachmany i wdziej moje szaty. Krótkie to będzie szczęście, ale niemniej będzie ci miłe. Będziemy się tym rozkoszowali, póki zdołamy, i zanim nam kto przeszkodzi, zamienimy ubrania z powrotem.

      W kilka minut mały książę Walii odziany był w zdarte i postrzępione łachmany Tomka, zaś mały książę żebraków wdział barwny strój królewski. Podeszli razem do wielkiego zwierciadła i o dziwo: niepodobna było spostrzec zmiany! Spojrzeli na siebie, potem na swe odbicie w zwierciadle, potem znowu w zmieszaniu na siebie.

      Wreszcie książę rzekł zdumiony:

      – Co sądzisz o tym?

      – Ach, niech mnie wasza wysokość nie pyta o to. Nie uchodzi, aby człowiek mego stanu mówił СКАЧАТЬ



<p>9</p>

Canty (ang.) – żwawy, wesoły. [przypis edytorski]