Название: Dziewczę ze Słonecznego Wzgórza
Автор: Björnstjerne Björnson
Издательство: Public Domain
Жанр: Повести
isbn:
isbn:
– Nie!
– Ależ na miłość boską!…
– Pfe! Nie mów tak!
– O… cóż to szkodzi! – zawołał i splunął silnie przez zęby, chcąc jej pokazać, jak daleko pluć potrafi.
– Tak… tak… strzeż się! – zauważyła. – Inaczej pójdziesz prosto do piekła.
– Tak myślisz? – spytał pokorniejszym głosem. Zawsze sądził, że co najwyżej może za to dostać bicie, a w tej chwili ojciec stał dosyć daleko.
– Kto jest u was w domu najsilniejszy? – spytał i nasunął czapkę na jedno ucho.
– Nie wiem… – odrzekła Synnöwe z zakłopotaniem.
– U nas najmocniejszy jest ojciec. Jest tak silny, że sprał nawet Aslaka, a Aslak jest silny… zaręczam ci!
– Tak?
– Oo, naturalnie! Pewnego razu podniósł w jednej ręce konia!
– Tak… to prawda! Sam to mówił.
Oczywiście i ona uwierzyła natychmiast.
– Któż to jest Aslak? – spytała.
– To zły chłopak! Powiadam ci, ojciec tak go sprał, jak dotąd nie zbito jeszcze nikogo na całym świecie!
– Więc wy się ciągle bijecie?
– Czasem… A wy nie bijecie się nigdy w Solbakken?
– Nie, nigdy!
– A cóż robicie w takim razie? – spytał zdziwiony.
– Matka gotuje, robi pończochy i szyje. To samo czyni Karin, ale nie tak dobrze jak mama, bo jest leniwa. Randi zajmuje się kuchnią, ojciec i parobcy pracują w polu albo także w domu.
Torbjörn był zupełnie zadowolony z tego, co usłyszał.
– A wieczorami – mówiła dalej – czytamy i śpiewamy. To samo robimy każdej niedzieli.
– Wszyscy razem?
– Tak!
– To musi być bardzo nudne!… – zauważył.
– Nudne?… Mamo… on powiada…
Ale przypomniała sobie, że nie wolno przeszkadzać matce.
– Mam bardzo dużo owiec! – powiedziała, zwracając się do niego.
– Bardzo dużo? – zdziwił się.
– Tak! A trzy z nich tej zimy są kotne. Jedna nawet, pewna jestem, będzie miała dwojaczki.
– Masz więc owce?
– Tak! I krowy, i prosięta! A ty nie masz?
– Nie!
– Przyjdź do mnie! Dam ci owieczkę. A z niej potem dochowasz się bardzo dużo owiec.
– To byłoby bardzo dobrze! – zauważył.
Milczeli przez chwilę. Potem on spytał:
– Czy Ingrid mogłaby także dostać owcę?
– Któż to jest Ingrid?
– Ingrid! Mała Ingrid.
Nie znała jej.
– Czy ona jest mniejsza od ciebie?
– Naturalnie! Jest taka jak ty!
– O, to przyprowadź ją ze sobą! Słyszysz?
Zapewnił, że to uczyni niewątpliwie.
– Dobrze! – powiedziała. Ty dostaniesz owcę, a ona prosię!
Uznał, że było to bardzo mądrze pomyślane. Potem zaczęli sobie opowiadać o znajomych, których zresztą mieli niewielu. Rodzice skończyli tymczasem rozmowę. Ruszono w drogę do domu.
Tej nocy Torbjörn śnił o Solbakken. Widział mnóstwo białych owiec, a pośród nich dziewczynkę z czerwonymi wstążkami na głowie. Wraz z Ingrid rozprawiali teraz po całych dniach o spodziewanych odwiedzinach i marzyli o owcach i prosiętach, których namnożyło się tyle, że nie wiedzieli, co z nimi począć. Dziwowali się bardzo, że nie pozwolono im ruszyć zaraz do Solbakken.
– Jak to? Macie iść dlatego, że ta mała was zaprosiła? Czy kto słyszał coś podobnego?
– Czekaj! Czekaj do niedzieli! – pocieszał Torbjörn siostrę. – Ja to już urządzę!
I nadeszła niedziela.
– Podobno straszny z ciebie pyszałek, kłamca i klniesz co drugie słowo! – powiedziała mu Synnöwe. – Nie będziesz mógł dostać pozwolenia na przyjście, zanim się od tego nie odzwyczaisz!
– Któż to powiedział? – spytał zdumiony.
– Mama!
Ingrid wyczekiwała jego powrotu z niecierpliwością. Gdy jej oraz matce opowiedział co zaszło, matka rzekła:
– A widzisz!
Ingrid nie ozwała się słowem, ale od tej chwili pilnowały go obie wraz z matką, by się nie przechwalał i nie klął. Pewnego dnia doszło między nim a siostrą do starcia z powodu kwestii czy wyrażenie „psiakość!” jest klątwą, czy nie! Ingrid dostała w skórę, a on przez cały dzień powtarzał:
– Psiakość… psiakość…
Usłyszał to wieczorem ojciec.
– Masz psiakość! – krzyknął i uderzył go tak, że padł na ziemię.
Torbjörn zawstydził się bardzo, gdyż stało się to w obecności siostry. Ale po chwili Ingrid zbliżyła się i pogłaskała go po twarzy.
Dopiero po kilku miesiącach udali się oboje do Solbakken. Potem przyszła do nich Synnöwe, a oni oddali jej wizytę i tak odwiedzali się ciągle wzajemnie, aż wyrośli.
Torbjörn i Synnöwe rywalizowali ze sobą w nauce. Uczęszczali do tej samej szkoły, a Torbjörn czynił takie postępy, że zajął się nim sam pastor. Ingrid nie mogła nadążyć i brat wraz z Synnöwe musieli jej pomagać. Nie rozłączały się obie, tak że zwano je turkaweczkami, bo zawsze były razem i miały takie same jasne włosy.
Od czasu do czasu gniewała się Synnöwe na Torbjörna z powodu jego skłonności do bijatyki. Ale Ingrid obejmowała rolę pośredniczki i godziła ich, tak że na nowo stawali się dobrymi przyjaciółmi. Za to gdy matka Synnöwe dowiedziała się o takiej bójce, ostro СКАЧАТЬ