Jajecznica Kolumba. Paweł Wakuła
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Jajecznica Kolumba - Paweł Wakuła страница 5

Название: Jajecznica Kolumba

Автор: Paweł Wakuła

Издательство: PDW

Жанр: Книги для детей: прочее

Серия: A to historia

isbn: 9788382089752

isbn:

СКАЧАТЬ type="note">11 – ciągnął dziadek. – Ale dla Pyteasza to jeszcze nie był koniec podróży. Skierował swój statek na południe, lecz bynajmniej nie pożeglował do domu. Wpłynął przez Cieśniny Duńskie na Bałtyk i zbadał jego południowe wybrzeże. Być może tym razem oprócz ciekawości miał nadzieję na zrobienie dobrego interesu. Od niepamiętnych czasów z północy na południe Europy (albo odwrotnie) ciągnął się szlak handlowy, zwany bursztynowym. W jedną stronę wysyłano narzędzia z brązu, srebrne monety i ceramikę, w drugą, jak sama nazwa wskazuje, wyrzucany na bałtyckie plaże drogocenny bursztyn.

      – I nic się nie zmieniło – zauważył tata. – Wystarczy w sezonie pojechać do Sopotu albo Jastarni. Od oglądania tych wszystkich naszyjników, wisiorków i bransoletek wystawionych na sprzedaż można dostać zawrotu głowy!

      – Ja tam lubię bursztyn… – mama mimo woli dotknęła swojego kolczyka.

      – Także w starożytności jantar, zwany przez Greków elektronem albo łzami morza, był niezwykle cenny. Kupcy wyprawiali się w daleką i pełną niebezpieczeństw drogę, aby go pozyskać. Pyteasz sporządził pierwszą znaną relację na temat jego powstawania. Niestety jego dzieło O oceanie12 nie zachowało się do naszych czasów, ale było cytowane przez późniejszych autorów, na przykład Pliniusza Starszego. – Dziadek wyciągnął jakąś książkę, otworzył ją w miejscu oznaczonym zakładką i zaczął czytać: – „Jest on (bursztyn) wymiotem skrzepłego morza, a mieszkańcy używają go zamiast drzewa na opał lub sprzedają sąsiednim Teutonom13. (…) Powstaje zaś w ten sposób, że kapie z drzew świerkowych (…), zagęszcza się na skutek zimna lub z upływem czasu albo na skutek oddziaływania wody morskiej, gdy wzbierająca na wiosnę fala spłukuje go z wysp; zostaje wyrzucony na brzeg i jest tak lekki, że pływa na fali…”.

      – Całkiem precyzyjny opis – zauważył tata.

      – A teraz najlepsze! Wielu historyków jest zdania, że swoje obserwacje Pyteasz poczynił w ujściu Wisły! – oznajmił triumfalnie dziadek.

      Wszystkich nas zamurowało.

      – Mam nadzieję, że nasi przodkowie przywitali go chlebem i solą! – powiedziała z godnością mama.

      Tata z powątpiewaniem pokręcił głową.

      – Ba! Jeśli wylądował w Krynicy Morskiej w lipcu albo sierpniu, to zobaczył dziki tłum na plaży, pełno grajdołów i parawanów, smażalnie ryb, szaszłyki i stragany z tandetnymi pamiątkami. Ja na jego miejscu natychmiast odwróciłbym się na pięcie i uciekł!

      Dziadek uśmiechnął się pod wąsem.

      – Och, w tamtych czasach nie było tak źle, w przeciwnym wypadku Pyteasz na pewno by się poskarżył w swoim dziele! Zamiast tego pozostawił nam pierwszą w dziejach wzmiankę na temat największej polskiej rzeki. – Dziadek spojrzał na mnie. – A ty, Kuba, wiesz już, jak nazywa się rzeczka, którą dzisiaj zbadałeś?

      – Jasne! – odparłem. – Sprawdziłem w atlasie! To Srebrna, dopływ Mieni! Mienia wpada do Świdra, Świder do Wisły, a Wisła do Morza Bałtyckiego!

      Rozdział 4

      Rozbójnicy i odkrywcy

      Eryk Rudy

      W sobotę wieczorem tatę odwiedził nasz sąsiad, pan inżynier Stefan Buczyłko, żeby – jak się wyraził – „pocieszyć bliźniego w nieszczęściu!”. Siedli do partyjki szachów, ale mniej więcej po kwadransie gry tata zaczął ryczeć jak ranny bawół i walnął ręką w planszę. Pan Buczyłko pisnął ze strachu i pobiegł do wyjścia, zerkając przez ramię, czy tata przypadkiem go nie ściga.

      Na odchodnym krzyknął jeszcze:

      – Skandal! To jest napaść! Ja to zgłoszę na policję!

      Prawdę mówiąc, w ogóle mnie to zamieszanie nie zdziwiło, bo tak zwykle kończy się królewska gra w wykonaniu taty i naszego sąsiada. Za to dziadek stanął w drzwiach do pokoju i mruknął ironicznie:

      – Proszę, proszę…

      – Stefan jak zwykle oszukiwał! – wyjaśnił czerwony na twarzy tata. – Przestawił gońca, gdy nie patrzyłem, jestem tego pewien!

      – Awanturujesz się zupełnie jak Eryk Rudy – powiedział surowo dziadek. – Inna rzecz, że oprócz wrodzonej ciekawości i żądzy zysku to najlepsza kwalifikacja dla dzielnego podróżnika!

      – A co to za jeden, ten Eryk? – zaciekawiła się mama. – Jakiś Grek czy Fenicjanin?

      – Wiking z Islandii – odparł dziadek. – A przy okazji pierwszy Europejczyk, który osiedlił się w Ameryce Północnej. Ale gdyby nie jego trudny charakter i kłótnie z sąsiadami, nigdy by do tego nie doszło!

      – Zaraz, zaraz – tata zmarszczył brwi. – Mówiłeś, że w czasach Pyteasza z Massalii Islandia była bezludna, to skąd się tam wzięli jacyś wikingowie?

      – Właśnie! – poparła go mama. – Czego ci morscy rabusie tam szukali? Przecież oni tylko palili, gwałcili i mordowali, a na tej wyspie można było raptem odmrozić sobie uszy!

      Dziadek z namysłem podrapał się po brodzie.

      – To wszystko nie jest takie proste… – mruknął. – Owszem, z wikingów były niezłe gagatki, ale nie można odmówić im także pewnych zasług. Na początku IX wieku zasiedlili Wyspy Owcze, a z nich było już niedaleko do Islandii. Około roku 860 jeden z pierwszych osadników na Wyspach Owczych, człowiek o imieniu Naddod, wracał do domu z wyprawy do Norwegii. Niestety za sprawą nieprzychylnych wiatrów jego łódź zboczyła z kursu i zaczęła dryfować14 po morzu. Trudno powiedzieć, jak długo trwała ta wędrówka, ale wreszcie oczom Naddoda ukazał się ląd. Dzielny żeglarz wylądował w zatoce położonej u stóp wysokiej góry i postanowił wspiąć się na nią, aby zobaczyć ludzkie siedziby albo przynajmniej dymy unoszące się znad palenisk. Gdy wdrapał się na skałę i rozejrzał wkoło, zaparło mu dech. Jak okiem sięgnąć rozpościerała się dzika kraina, pofalowane wzgórza, gejzery15, potoki wartkiej wody i wodospady, a w oddali pasma ośnieżonych wzgórz i zwały lodowców… i nigdzie najmniejszego śladu obecności człowieka!

      – Ultima Thule! – przypomniałem nazwę Najdalszego Świata.

      – Czy to znaczy, że przez te wszystkie lata, które upłynęły od czasu podróży Pyteasza, naprawdę nie stanęła tam ludzka stopa? – spytała mama.

      – W starych kronikach są wzmianki o tym, że wyspa była znana irlandzkim mnichom – przyznał dziadek. – Ale jeśli nawet pobożni pustelnicy odwiedzali ją, to nie zachowały się ślady po ich domostwach. Za to już kilkanaście lat po odkryciu Naddoda wylądował tam pierwszy norweski osadnik, Ingolf Arnarson, i w roku 874 zbudował chatę w miejscu, w którym obecnie znajduje się Reykjavík, stolica Islandii

      – I w ten sposób Ultima Thule przestała być Najdalszym Światem, a stała się zwyczajną Islandią… – powiedział z żalem tata. – Trochę СКАЧАТЬ



<p>12</p>

O oceanie (łac.) – Perí Okeanu.

<p>13</p>

Teutoni – germański lub celtycki lud w czasach Pyteasza zamieszkujący tereny położone nad Łabą.

<p>14</p>

Dryf – zjawisko znoszenia statku z obranego kursu za sprawą niekorzystnego wiatru.

<p>15</p>

Gejzer – gorące źródło, które co pewien czas wyrzuca w powietrze słup wrzącej wody i obłoki pary.