Название: Jajecznica Kolumba
Автор: Paweł Wakuła
Издательство: PDW
Жанр: Книги для детей: прочее
Серия: A to historia
isbn: 9788382089752
isbn:
– I nic się nie zmieniło – zauważył tata. – Wystarczy w sezonie pojechać do Sopotu albo Jastarni. Od oglądania tych wszystkich naszyjników, wisiorków i bransoletek wystawionych na sprzedaż można dostać zawrotu głowy!
– Ja tam lubię bursztyn… – mama mimo woli dotknęła swojego kolczyka.
– Także w starożytności jantar, zwany przez Greków elektronem albo łzami morza, był niezwykle cenny. Kupcy wyprawiali się w daleką i pełną niebezpieczeństw drogę, aby go pozyskać. Pyteasz sporządził pierwszą znaną relację na temat jego powstawania. Niestety jego dzieło O oceanie12 nie zachowało się do naszych czasów, ale było cytowane przez późniejszych autorów, na przykład Pliniusza Starszego. – Dziadek wyciągnął jakąś książkę, otworzył ją w miejscu oznaczonym zakładką i zaczął czytać: – „Jest on (bursztyn) wymiotem skrzepłego morza, a mieszkańcy używają go zamiast drzewa na opał lub sprzedają sąsiednim Teutonom13. (…) Powstaje zaś w ten sposób, że kapie z drzew świerkowych (…), zagęszcza się na skutek zimna lub z upływem czasu albo na skutek oddziaływania wody morskiej, gdy wzbierająca na wiosnę fala spłukuje go z wysp; zostaje wyrzucony na brzeg i jest tak lekki, że pływa na fali…”.
– Całkiem precyzyjny opis – zauważył tata.
– A teraz najlepsze! Wielu historyków jest zdania, że swoje obserwacje Pyteasz poczynił w ujściu Wisły! – oznajmił triumfalnie dziadek.
Wszystkich nas zamurowało.
– Mam nadzieję, że nasi przodkowie przywitali go chlebem i solą! – powiedziała z godnością mama.
Tata z powątpiewaniem pokręcił głową.
– Ba! Jeśli wylądował w Krynicy Morskiej w lipcu albo sierpniu, to zobaczył dziki tłum na plaży, pełno grajdołów i parawanów, smażalnie ryb, szaszłyki i stragany z tandetnymi pamiątkami. Ja na jego miejscu natychmiast odwróciłbym się na pięcie i uciekł!
Dziadek uśmiechnął się pod wąsem.
– Och, w tamtych czasach nie było tak źle, w przeciwnym wypadku Pyteasz na pewno by się poskarżył w swoim dziele! Zamiast tego pozostawił nam pierwszą w dziejach wzmiankę na temat największej polskiej rzeki. – Dziadek spojrzał na mnie. – A ty, Kuba, wiesz już, jak nazywa się rzeczka, którą dzisiaj zbadałeś?
– Jasne! – odparłem. – Sprawdziłem w atlasie! To Srebrna, dopływ Mieni! Mienia wpada do Świdra, Świder do Wisły, a Wisła do Morza Bałtyckiego!
Rozdział 4
Rozbójnicy i odkrywcy
Eryk Rudy
W sobotę wieczorem tatę odwiedził nasz sąsiad, pan inżynier Stefan Buczyłko, żeby – jak się wyraził – „pocieszyć bliźniego w nieszczęściu!”. Siedli do partyjki szachów, ale mniej więcej po kwadransie gry tata zaczął ryczeć jak ranny bawół i walnął ręką w planszę. Pan Buczyłko pisnął ze strachu i pobiegł do wyjścia, zerkając przez ramię, czy tata przypadkiem go nie ściga.
Na odchodnym krzyknął jeszcze:
– Skandal! To jest napaść! Ja to zgłoszę na policję!
Prawdę mówiąc, w ogóle mnie to zamieszanie nie zdziwiło, bo tak zwykle kończy się królewska gra w wykonaniu taty i naszego sąsiada. Za to dziadek stanął w drzwiach do pokoju i mruknął ironicznie:
– Proszę, proszę…
– Stefan jak zwykle oszukiwał! – wyjaśnił czerwony na twarzy tata. – Przestawił gońca, gdy nie patrzyłem, jestem tego pewien!
– Awanturujesz się zupełnie jak Eryk Rudy – powiedział surowo dziadek. – Inna rzecz, że oprócz wrodzonej ciekawości i żądzy zysku to najlepsza kwalifikacja dla dzielnego podróżnika!
– A co to za jeden, ten Eryk? – zaciekawiła się mama. – Jakiś Grek czy Fenicjanin?
– Wiking z Islandii – odparł dziadek. – A przy okazji pierwszy Europejczyk, który osiedlił się w Ameryce Północnej. Ale gdyby nie jego trudny charakter i kłótnie z sąsiadami, nigdy by do tego nie doszło!
– Zaraz, zaraz – tata zmarszczył brwi. – Mówiłeś, że w czasach Pyteasza z Massalii Islandia była bezludna, to skąd się tam wzięli jacyś wikingowie?
– Właśnie! – poparła go mama. – Czego ci morscy rabusie tam szukali? Przecież oni tylko palili, gwałcili i mordowali, a na tej wyspie można było raptem odmrozić sobie uszy!
Dziadek z namysłem podrapał się po brodzie.
– To wszystko nie jest takie proste… – mruknął. – Owszem, z wikingów były niezłe gagatki, ale nie można odmówić im także pewnych zasług. Na początku IX wieku zasiedlili Wyspy Owcze, a z nich było już niedaleko do Islandii. Około roku 860 jeden z pierwszych osadników na Wyspach Owczych, człowiek o imieniu Naddod, wracał do domu z wyprawy do Norwegii. Niestety za sprawą nieprzychylnych wiatrów jego łódź zboczyła z kursu i zaczęła dryfować14 po morzu. Trudno powiedzieć, jak długo trwała ta wędrówka, ale wreszcie oczom Naddoda ukazał się ląd. Dzielny żeglarz wylądował w zatoce położonej u stóp wysokiej góry i postanowił wspiąć się na nią, aby zobaczyć ludzkie siedziby albo przynajmniej dymy unoszące się znad palenisk. Gdy wdrapał się na skałę i rozejrzał wkoło, zaparło mu dech. Jak okiem sięgnąć rozpościerała się dzika kraina, pofalowane wzgórza, gejzery15, potoki wartkiej wody i wodospady, a w oddali pasma ośnieżonych wzgórz i zwały lodowców… i nigdzie najmniejszego śladu obecności człowieka!
– Ultima Thule! – przypomniałem nazwę Najdalszego Świata.
– Czy to znaczy, że przez te wszystkie lata, które upłynęły od czasu podróży Pyteasza, naprawdę nie stanęła tam ludzka stopa? – spytała mama.
– W starych kronikach są wzmianki o tym, że wyspa była znana irlandzkim mnichom – przyznał dziadek. – Ale jeśli nawet pobożni pustelnicy odwiedzali ją, to nie zachowały się ślady po ich domostwach. Za to już kilkanaście lat po odkryciu Naddoda wylądował tam pierwszy norweski osadnik, Ingolf Arnarson, i w roku 874 zbudował chatę w miejscu, w którym obecnie znajduje się Reykjavík, stolica Islandii
– I w ten sposób Ultima Thule przestała być Najdalszym Światem, a stała się zwyczajną Islandią… – powiedział z żalem tata. – Trochę СКАЧАТЬ
12
13
Teutoni – germański lub celtycki lud w czasach Pyteasza zamieszkujący tereny położone nad Łabą.
14
Dryf – zjawisko znoszenia statku z obranego kursu za sprawą niekorzystnego wiatru.
15
Gejzer – gorące źródło, które co pewien czas wyrzuca w powietrze słup wrzącej wody i obłoki pary.