Название: Trauma
Автор: Judith Herman
Издательство: PDW
Жанр: Социальная психология
Серия: Terapia Traumy
isbn: 9788381431415
isbn:
Poczucie winy jest szczególnie duże, kiedy osoba, która przeżyła traumę, była świadkiem cierpienia albo śmierci innych. Być tym, kto przetrwał, kiedy innym nie było to dane, to straszny ciężar dla sumienia. Osoby, które doświadczyły wojen i katastrof, prześladowane są przez obrazy ginących, którym nie mogły pomóc. Czują się winne, że dla ratowania innych nie ryzykowały życia albo że nie spełniły życzenia umierających10. Żołnierze, którzy byli świadkami śmierci towarzyszy, znajdują się w grupie wysokiego ryzyka wystąpienia zespołu stresu pourazowego11. Podobnie bycie świadkiem śmierci członka rodziny podczas klęski żywiołowej jest jedną z głównych przyczyn wystąpienia silnego, trudnego w leczeniu zespołu stresu pourazowego12.
Naruszenie relacji z innymi, wiążące się z ryzykiem wystąpienia zespołu stresu pourazowego, jest najgłębsze, kiedy straumatyzowana osoba była nie tylko świadkiem, lecz również sprawcą zbrodni13. Trauma wojenna jest silniejsza, kiedy zabijania nie da się usprawiedliwić wyższymi wartościami i nadać mu znaczenia. Podczas wojny w Wietnamie żołnierze zostali głęboko zdemoralizowani, kiedy wobec niemożności wygrania bitwy miarą sukcesu stawało się samo zabijanie mierzone liczbą ciał. W tych okolicznościach nie tyle oglądanie śmierci, ile raczej udział w bezsensownych aktach zniszczenia stał się przyczyną głębokich zranień w psychice mężczyzn. W jednym z badań przeprowadzonych wśród weteranów wojny w Wietnamie około dwudziestu procent weteranów przyznało, że byli świadkami zbrodni, a kolejne dziewięć procent – że sami je popełniali. Wiele lat po wojnie to właśnie u mężczyzn, którzy byli świadkami albo sprawcami przemocy, obserwowano najwięcej objawów zespołu stresu pourazowego14. Wyniki innego badania weteranów tej wojny mówią o tym, że każdy z mężczyzn, który przyznał, że brał udział w zbrodniach, cierpiał na zespół stresu pourazowego jeszcze dziesięć lat po zakończeniu wojny15.
Wiara w sens świata kształtuje się w relacjach z innymi od najmłodszych lat. Jej fundament stanowi podstawowe zaufanie zbudowane w relacji z pierwszym opiekunem. Rozwój poczucia prawa i sprawiedliwości następuje w kolejnych latach, w relacji z opiekunami i rówieśnikami. Rozważania na temat porządku świata, własnego miejsca w społeczności i miejsca człowieka w świecie są właściwe normalnemu rozwojowi nastolatków i dorosłych. Żeby udzielić odpowiedzi na te pytania dotyczące sensu, jednostka musi być w relacji ze społecznością.
I znowu, traumatyczne wydarzenia niszczą u jednostki poczucie związku ze społecznością, powodując kryzys wiary. Zdaniem Liftona trwały brak zaufania do wspólnoty i poczucie, że świat jest „fałszywy”, są powszechnymi reakcjami na katastrofy i wojnę16. Jeden z weteranów wojny w Wietnamie opisuje swoją utratę wiary w następujący sposób:
Nie mogłem zrozumieć, dlaczego Bóg godzi się na śmierć dobrych ludzi. Byłem u kilku (…) księży. Jednemu z nich powiedziałem: „Ojcze, nie rozumiem, dlaczego Bóg godzi się na śmierć małych dzieci. Co to ma być, cała ta zasrana wojna? Tylu moich przyjaciół zginęło” (…). Ksiądz spojrzał mi w oczy i odpowiedział: „Nie wiem, synu, nigdy nie byłem na wojnie”. Powiedziałem: „Nie pytałem o wojnę, pytałem o Boga”17.
Skutki dla wiary i poczucia wspólnoty są jeszcze poważniejsze, jeżeli samo traumatyczne wydarzenie wiązało się ze zdradą ważnych relacji. Wspomnienia tego wydarzenia koncentrują się wtedy często wokół tej zdrady i to właśnie zawiedzione zaufanie daje powracającym obrazom emocjonalną siłę. Pacjent Abrama Kardinera, weteran marynarki uratowany z morza po zatonięciu statku, był najbardziej poruszony, kiedy opowiadał o żalu, jaki odczuwał wobec własnej armii: „Pacjent był podekscytowany i zaczął obficie się pocić, jego złość wywołały wydarzenia związane z chwilą wyratowania. Spędzili w wodzie dwanaście godzin, zanim dotarła do nich załoga kontrtorpedowca. W pierwszej kolejności uratowani zostali oczywiście oficerowie znajdujący się w szalupach ratunkowych. Ośmiu czy dziewięciu mężczyzn uczepionych tratwy, na której znajdował się pacjent, musiało czekać na pomoc jeszcze sześć albo siedem godzin”18.
Oficerowie zostali zabrani pierwsi, chociaż i tak znajdowali się już w relatywnie bezpiecznym położeniu, w szalupach ratunkowych. Kilku z uczepionych tratwy mężczyzn utonęło w oczekiwaniu na swoją kolej. Chociaż Kardiner akceptował ten sposób postępowania jako element zwyczajnego wojskowego porządku, jego pacjent był przerażony faktem, że jego własna armia uznała, że może go poświęcić. Lekceważenie przez ratowników jego życia okazało się dla niego bardziej traumatyzujące niż atak wroga, fizyczny ból związany z przebywaniem w lodowatej wodzie, strach przed śmiercią i zatonięcie ludzi, którzy dzielili jego los. Obojętność ratowników spowodowała, że stracił zaufanie do wspólnoty. W wyniku tego wydarzenia pacjent miał nie tylko klasyczne objawy zespołu stresu pourazowego, lecz również symptomy patologicznej żałoby, zaburzeń więzi i chronicznej depresji: „Każda forma przemocy wywoływała w nim silną reakcję, nie mógł znieść cierpienia i przerażenia innych (…), [jednak] twierdził, że zdarza mu się odczuwać nagłą potrzebę uderzenia kogoś i że stał się bardzo wybuchowy wobec rodziny. W pewnym momencie powiedział: »Wolałbym nie żyć, wszyscy przeze mnie cierpią«”19.
Sprzeczne reakcje w relacjach z ludźmi, jakich doświadczał ten mężczyzna, są częste u osób, które przeżyły traumę. Ponieważ trudno im poradzić sobie z olbrzymim gniewem, wpadają w ataki złości, a zarazem nie mogą znieść jakiejkolwiek formy agresji. Dlatego właśnie mężczyzna był pełen współczucia i chciał chronić każdego, komu działa się krzywda, a zarazem w kontaktach z rodziną czuł rozdrażnienie i łatwo wpadał w złość. To rozdarcie stanowiło dla niego kolejne źródło cierpienia.
W bliskich związkach osoby, które przeżyły traumę, również mają skłonność do popadania w skrajności. Trauma sprawia, że wycofują się z intymnych relacji i jednocześnie dramatycznie ich potrzebują. Wycofują się z relacji z powodu głębokiego naruszenia podstawowego zaufania, ze wstydu, poczucia winy i niższej wartości. Unikają życia towarzyskiego w obawie, że wydarzy się coś, co przypomni o urazie. Z drugiej strony przerażenie wywołane traumatycznym zdarzeniem wzmaga potrzebę szukania ochrony w bliskości. Dlatego osoba, która przeżyła traumę, często miota się między izolacją a lękowym lgnięciem do innych. Dialektyka traumy działa nie tylko w życiu wewnętrznym ofiary, lecz również na poziomie jej relacji z bliskimi. Skutkuje budowaniem intensywnych, chwiejnych związków, oscylujących między skrajnościami. Kobieta, która przeżyła gwałt, mówi: „Nie da się opisać, co się we mnie działo. Wszystko wymykało mi się spod kontroli, w życiu nie byłam tak przerażona i bezradna. Czułam, że zawalił się cały mój świat i dryfuję sama w ciemnościach. Miałam okropne koszmary, w których ponownie przeżywałam gwałt (…). Bałam się być z ludźmi i bałam się zostać sama”20.
Ludzie, którzy przeżyli traumę, cierpią z powodu naruszenia podstawowych struktur „ja”. Tracą zaufanie do siebie, do innych, do Boga. Ich poczucie własnej wartości zostaje naruszone wskutek upokorzenia, poczucia winy i bezradności. Targani na zmianę pragnieniem bliskości i lękiem przed nią, tracą zdolność budowania relacji intymnych. Poczucie tożsamości, zbudowane, zanim doszło do traumatycznego СКАЧАТЬ