Poskromienie złośnicy. William Shakespeare
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Poskromienie złośnicy - William Shakespeare страница 4

Название: Poskromienie złośnicy

Автор: William Shakespeare

Издательство: PDW

Жанр: Языкознание

Серия:

isbn: 9788365776396

isbn:

СКАЧАТЬ Dzięki Bogu, jeszcze nie zwariowałem; to jest –

       SŁUGA

      To właśnie budzi naszej pani boleść.

       2. SŁUGA

      Przepełnia smutkiem dworzan twoich serca.

       PAN

      Te przywidzenia dziwne, z twego domu

      Wygnały, panie, wszystkich twoich krewnych.

      Stare twe myśli przywołaj z wygnania,

      A wygnaj podłe i niskie marzenia.

      Patrz, jak cię koło wiernych sług otacza,

      Każdy gotowy na twoje skinienia.

      Czy pragniesz pieśni? Gra ci sam Apollo,

       Muzyka.

      W klatkach dwadzieścia śpiewa ci słowików –

      Czy usnąć żądasz? Pościelem ci łoże

      Miększe, wonniejsze od miękkiej pościeli

      Usłanej niegdyś dla Semiramidy.

      Pragniesz przechadzki? Rozłożym kobierce.

      Chcesz się przejechać? Koni twoich uprząż

      Będzie kapała złotem i perłami.

      Chcesz wyjść z sokołem? Twój Ćwik, wielki panie,

      Wyżej skowronka uleci ku niebu.

      Wolisz polować? Gończych twoich granie

      Rozbudzi echo po lasach i skałach,

      Nawet mu same chmury odpowiedzą.

       SŁUGA

      Chceszli z chartami polować? Smycz twoja

      Wyprzedzi łatwo jelenia i sarny.

       2. SŁUGA

      Lubisz obrazy? Zaraz ci przyniesiem

      Nad przezroczystą strugą Adonisa,

      Albo Wenerę ukrytą wśród trzciny,

      Która w oddechu jej zda się kołysać,

      Jak gdy po trzcinie lekki wieje zefir.

       PAN

      Pokażem Io, gdy jeszcze dziewicą

      Była Jowisza wybraną kochanką;

      Wszystko tak żywe, jakby rzeczywistość.

       3. SŁUGA

      Lub Dafne, kiedy przez ciernie ucieka,

      Z nóg podrapanych, zda się, że krew płynie;

      Łzy i krew sztukmistrz tak wiernie przedstawił,

      By na ten widok płakał sam Apollo.

       PAN

      Ty jesteś panem i niczym jak panem,

      A twoja pani pięknością prześciga

      Wszystkie kobiety w naszych smutnych czasach.

       1. SŁUGA

      A nim łzy, które dla ciebie wylała,

      Twarz jej uroczą bladością powlekły,

      Była najpierwszym świata tego cudem,

      Choć i dziś jeszcze żadnej nie ustąpi.

       SLY

      Więc jestem panem? i taką mam panią?

      Czy teraz marzę, czy dotąd marzyłem?

      Ale nie, nie śpię, widzę, słyszę, mówię,

      Wącham zapachy, czuję rzeczy miękkość;

      Trudno już wątpić, tak jest, jestem panem,

      A nie Krzysztofem Slyem, nie kotlarzem.

      Więc mi co żywo przyprowadźcie panią,

      A jak mówiłem, i kwartę podpiwku.

       2. SŁUGA

      Czy wielkość wasza pragnie umyć ręce?

       Sługi przynoszą mu dzbanek, miednicę i ręcznik.

      O co za radość, że rozum ci wrócił!

      Że wiesz na koniec, czym byłeś i jesteś!

      Igraszką marzeń byłeś lat piętnaście,

      Lub rozbudzony byłeś jak w marzeniu.

       SLY

      Przez lat piętnaście! a to niezła drzemka!

      I przez piętnaście lat nic nie mówiłem?

       1. SŁUGA

      Mówiłeś, panie, lecz zawsze bez ładu.

      Bo gdy w tej pięknej leżałeś komnacie,

      Wołałeś, że cię wyrzucono za drzwi,

      I nieuczciwą łajałeś szynkarkę,

      Chciałeś do wójta prowadzić, że piwo

      W niestemplowanej podała ci kwarcie.

      O Magdzie Hacket mamrotałeś czasem.

       SLY

      Ach, ach, to była służąca w szynkowni!

       3. SŁUGA

      Panie, szynkowni tej nie znasz ni dziewki,

      Ani tych ludzi, o których prawiłeś,

      Stefan Sly, albo Jan Trębacz z Podgórza,

      Lub Piotr Murawa, lub Henryk Biedrzeniec,

СКАЧАТЬ