Ostatnia wdowa. Karin Slaughter
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Ostatnia wdowa - Karin Slaughter страница 24

Название: Ostatnia wdowa

Автор: Karin Slaughter

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Крутой детектив

Серия:

isbn: 978-83-276-4454-1

isbn:

СКАЧАТЬ wyciągnęła rękę w stronę klamki i spojrzała na zegarek.

      Godzina 14:17.

      Nie pociągnęła klamki.

      Jej apple watch.

      Carter otworzył tylne drzwi. Ostrożnie zsunął się z siedzenia i wysiadł. Zamknął drzwi. Stanął przy aucie i czekał.

      Sara gorączkowo analizowała wszystkie możliwości, gdy powoli pociągała dwukrotnie za klamkę. Jej inteligentny zegarek miał funkcję telefonu i nawigacji GPS. Mogła zadzwonić, ale z mikrofonu byłoby słychać głos dzwoniącego, a wysłanie wiadomości było zbyt kłopotliwe. Miała w smartwatchu aplikację walkietalkie, ale musiałby wybrać ikonkę, przewinąć ekran z kontaktami, odnaleźć właściwą osobę i przytrzymać żółty przycisk wystarczająco długo, by wysłać powiadomienie.

      Wysiadła z auta. Poruszała się powoli, by zyskać trochę czasu.

      – Idź na przód auta i pomóż Vale’owi. – Carter pokazał jej glocka na wypadek, gdyby zapomniała o jego istnieniu. – Nie opieprzaj się, bo wpakuję ci kulkę w łeb.

      Sara próbowała grać na zwłokę.

      – Powinieneś go zostawić. On i tak umrze.

      – Nie zostawiamy swoich.

      – Czy Hurley o tym wie?

      Carter uderzył ją w żołądek. Przeszywający ból dotarł do najdalszych zakamarów ciała. Sara zgięła się wpół i opadła na kolana. Dostała zawrotów głowy, nie mogła złapać powietrza.

      – Wstań, suko.

      Przycisnęła czoło do ziemi. Ślina poleciała jej z ust, ręce automatycznie powędrowały na brzuch. Kurcz mięśni potęgował ból. Zamrugała. Wyświetlacz zegarka się jarzył. Wybrała przycisk „walkietalkie”. Pierwszą na liście kontaktów była Faith. Wcisnęła żółte kółko, przytrzymała i powiedziała:

      – Carterze, naprawdę uważasz, że gliny nie zauważą białej furgonetki z chipsami na dwieście osiemdziesiątej piątej?

      – To nie twoje zmartwienie.

      Pod kołami zachrzęścił żwir. Furgonetka zatrzymała się przed nimi.

      Sara uniosła głowę. Świat dokoła niej wirował. Z trudem dźwignęła się z ziemi. Ból brzucha nie pozwolił jej się wyprostować. Starała się nie myśleć o Willu, który doświadczał tego samego, ale jeszcze intensywniej. Skulona dowlokła się do auta, przytrzymała się go i przeszła na drugą stronę.

      Vale już otworzył drzwi. Jego wargi były sine, powieki opadły. Dekompensacja następowała szybciej, niż Sara się spodziewała.

      – Daj mi to – powiedział Carter, odbierając rewolwer Vale’owi.

      Sara nie miała wyjścia, musiała pomóc rannemu wysiąść z auta. Vale objął ją ramieniem, a drugą rękę wciąż trzymał przy tułowiu, zatykając palcem ranę postrzałową.

      – Pośpiesz się. – Carter machnął rewolwerem w stronę Sary.

      Vale usiłował podnieść się z siedzenia i stanąć na własnych nogach. Był muskularny, o wiele cięższy, niż się wydawało. Sara cofnęła się o krok, podczas gdy on spodziewał się, że postąpi krok naprzód. Instynktownie próbowała uratować go przed upadkiem, ale nie zdążyła.

      Vale wylądował na plecach. Resztka powietrza, jaką jeszcze miał w płucach, uszła z niego jak z przebitego balonu. Z trudem łapał oddech szeroko otwartymi ustami. Miał błędny wzrok.

      Sara opadła na kolana. Miała gdzieś rannego, po prostu chciała uniknąć następnego ciosu. Udawała, że bada Vale’a, czyli sprawdziła źrenice i przyłożyła ucho do serca. Miał podwiniętą koszulę. Z rany ciekła strużka krwi. Była jasnoczerwona, a więc tętnicza. Kula weszła przez pachę, gdzie spotykają się nerwy i tętnice.

      Dash wysiadł z furgonetki, pomógł Vale’owi usiąść i zwrócił się do Sary:

      – Zechce pani podać pomocną dłoń mojemu przyjacielowi?

      W jego uprzejmym i spokojnym tonie było coś wręcz upiornie władczego. Dash nie był spanikowany jak Vale ani zaślepiony wściekłością jak Carter. Sara zaliczyła go do tego typu ludzi, którzy używają swojego gniewu jak niosącego zagładę miecza. Nigdy nie chciałaby tak bardzo mu się narazić, by ten miecz skierował przeciwko niej.

      Podtrzymując Vale’a ramieniem, wraz z Dashem pomogła mu wstać i zaprowadzili go do furgonetki. Na tylne siedzenie Vale wdrapał się sam.

      Sara poczuła na ramieniu dłoń Dasha.

      – Zechce pani to zdjąć.

      Zauważył jej zegarek.

      Sara opuściła głowę i odpięła pasek, ale zamiast oddać smartwatcha Dashowi, wrzuciła go między drzewa.

      – Dziękuję – powiedział Dash, jakby właśnie na tym mu zależało, po czym skinął na Michelle. Nie musiał udzielać jej instrukcji. Bez słowa pomogła przenieść ciało dostawcy z furgonetki do bmw.

      Skąd w niej ta uległość?

      – Zajebię cię – szepnął Carter do Sary. Wsiadł do vana na tyłku, ciągnąc sztywną nogę po podłodze.

      Drzwi od strony kierowcy zostały zamknięte. Michelle zapięła pasy, przekręciła kluczyk w stacyjce i położyła ręce na kierownicy. Patrzyła przed siebie, czekając na dalsze instrukcje.

      Dlaczego?

      – Potrzebuję jeszcze chwili. – Dash otworzył wlew paliwowy w bmw, po czym wyjął z kieszeni flarę ostrzegawczą i zapalił czubek, który przypominał główkę gigantycznej zapałki. Strzeliły białe iskry jak z zimnych ogni. – Lepiej niech się pani pośpieszy – rzucił w stronę Sary.

      Wsiadła na tył furgonetki. Przed zasunięciem drzwi zobaczyła, jak Dash wrzuca płonącą flarę do zbiornika z paliwem.

      Po chwili wskoczył na przednie siedzenie. – Jedź.

      Michelle wcisnęła gaz do dechy. Furgonetka szarpnęła i ruszyła gwałtownie, Michelle skręciła ostro za budynek.

      Benzyna się paliła, ale tylko opary mogły wywołać eksplozję. Dash dobrze wszystko wyliczył. Byli czterdzieści metrów dalej, gdy podmuch wybuchu sięgnął furgonetki.

      Kiedy policja znajdzie bmw, wszystkie ślady już strawi ogień.

      Krew na kierownicy. Krew na siedzeniach. Ciało dostawcy.

      Wszystko zniknęło.

      – Cholera – mruknął Carter. – Jasna cholera. – Mimo jego wysił-ków nóż się przemieścił i Carter trzymał się za krocze. Trawiony bólem i wściekłością, bezsilnie zerknął na Sarę.

      Odwróciła СКАЧАТЬ