Название: Gwiazdy Oriona
Автор: Aleksander Sowa
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Классические детективы
isbn: 978-83-66229-24-2
isbn:
– W Warszawie? – dopytuje ciszej Grzesik. – Jesteś pewien?
– Tak.
– Tyle że to twój pomysł.
– Nieważne, o tym wiemy tylko my. Skup się. Jesteś teraz postrzegany jako młody, obiecujący oficer niższego stopnia, który jako niezwiązany z poprzednim systemem nadaje się na stanowiska kierownicze. Sztab ci się przygląda.
– A co z tą sprawą w szkołach?
– To też dostrzeżono – mówi teść. – O ile większość młodszych oceniła pomysł pozytywnie, o tyle starej gwardii niezbyt się to spodobało. Ludzie uznali, że to niewiele da.
– Aha, szkoda.
– Chyba nie uważasz inaczej?
– No, wiesz. – Grzesik kiwa głową. – Nie o to nam chodziło.
– Właśnie, Karol, nie o to. I dlatego dobrze się stało. Z drugiej strony, usłyszeli o tobie, a nikt nie zarzuca ci, że trwonisz pieniądze podatników.
– No i co?
– Twoje nazwisko pojawia się w rozmowach. Jest bardzo dobrze. Nie jesteś już anonimowy. Wszyscy podkreślają, że szukasz nowych rozwiązań, współpracujesz nie tylko z zagranicą, ale także z fachowcami w kraju. Tyle że teraz naprawdę się zacznie.
– Dlaczego?
– Powołanie grupy operacyjnej jest już przesądzone. Nie będziesz nią dowodził, bo jesteś za młody. Ważne, żebyś napisał ten raport. I tak wejdziesz w jej skład. Potem będzie okazja mówić, że to ty wpadłeś na pomysł jej utworzenia. Główny raport klepnie.
– Kto konkretnie jeszcze wejdzie do grupy?
– Tego nie wiem. Pewnie ktoś od was, z Katowic.
– Rozumiem.
– Słuchaj, jest jeszcze jedna sprawa.
– Tak?
– Będziecie potrzebowali kogoś z zewnątrz.
– Po jaką cholerę? – dziwi się Grzesik. – Przecież u nas nigdy nie pracowało się z ludźmi spoza resortu.
– Wiem – i tak pozostanie.
– To o co chodzi?
– O to, że ta sprawa jest twoją życiową szansą. Wiem, że to źle zabrzmi, ale morderca jest ci na rękę, jeśli chodzi o twoją karierę.
– Wcześniej czy później i tak go złapiemy.
– No, no, nie tacy byli. Gruba wampira pięć lat szukał. I dobrze, że Marchwicki się trafił, a Olszowy benzyną oblał, bo nigdy by wojewódzkim nie został. Wiem, że go złapiecie, ale nie chodzi o to kiedy. Ważne, jak to zrobicie.
– Nie rozumiem.
– Teraz są inne czasy. Za kilka dni ta sprawa będzie w nagłówkach wszystkich gazet. Będą nią żyły telewizje, wiadomości radiowe i telegazeta. Dziennikarze będą przedrukowywać wywiady z rodzinami ofiar. Policjanci z twojej grupy staną się osobami publicznymi. Media będą śledziły każdy wasz ruch. Jeśli dobrze się zaprezentujesz, to po jego złapaniu wystrzelisz do góry.
– Co mam robić?
– Najpierw pokażesz się w mediach. Staniesz się twarzą grupy.
Grzesik kiwa głową.
– Aha, przejrzałem testy ze szkółek. Myślę, że możesz to wykorzystać.
– Jak?
– Jeden test się wyróżnia.
– No i co? – odparł Grzesik. – Co z nim?
– Pomyśl, jak to zabrzmi dla dziennikarzy. Młody policjant pomógł w ujęciu seryjnego mordercy. Pomysłodawcą powołania grupy był komisarz Karol Grzesik. Ten wyróżniający się młody oficer dostrzegł potencjał tkwiący w absolwencie najlepszych szkół kształcących psychiatrów i kryminologów. Młody policjant pomógł złapać wampira mordującego bezbronne kobiety na Śląsku.
– Masz rację.
– Zawsze mam rację. Słuchaj się mnie, a daleko zajdziesz.
– W razie czego będzie można wsadzić go na konia, gdyby coś poszło nie tak, i powieźć go, chroniąc własny kark.
Starszy mężczyzna uśmiecha się, patrząc na człowieka, którego pokochała jego jedyna córka. Zięć niezbyt mu się udał, choć z drugiej strony, nie powinien narzekać. Ostatnia uwaga dowodzi, że potrafi myśleć. W końcu jest gliniarzem, a to już o czymś świadczy. Nie jest zbyt błyskotliwy, inteligentny ani przebiegły. Na gliniarza wystarczy, ale do bezpieki się nie nadaje. Chociaż zaczyna się uczyć.
18
Grzesik stukał na maszynie z papierosem przyklejonym do warg. Wyjmował go z rzadka, by napić się czarnej kawy z emaliowanego kubka. Przerwał pisanie, kiedy w drzwiach pojawił się podinspektor Szafranek. Łysa głowa i porośnięta niemal żółtego koloru zarostem szeroka twarz, z której biły determinacja i zmęczenie, sprawiały, że wyglądał na starszego, niż wskazywała na to metryka. Szafranek milczał przez chwilę, po czym położył kartkę na biurku.
– Zgodzili się?
– Zgodzili – odparł. – Wojewódzki dzwonił. Chłodne fakty są takie, że obejmuję dowództwo, ty jesteś zastępcą, podlegamy pod Warszawę. Mamy trzy dni na skompletowanie ludzi i przesłanie papierów. Sugerują wybór miejscowych. Jeśli potrzebujemy, możemy wziąć nawet z prewencji.
– Z prewencji?
– No a wywiadowcy? Przydadzą się, bierzemy ich – odparł Szafranek. – Dobierzemy też trochę z dochodzeniówki, weźmiemy techników. Klepną nam wszystko, nawet jak dzielnicowych trzeba będzie włączyć. Mamy zielone światło. Wiesz, że znieśli nam nawet limity na wachę do radiowozów? Możemy jeździć, ile potrzebujemy. Jednym słowem – Szafranek uśmiechnął się – specjalna grupa operacyjna zaczyna działać. Wymyślili nam nawet kryptonim.
– No?
– „Pająk”.
– Niech będzie. – Grzesik machnął ręką. – Ważne, że dali zgodę.
– Dobra robota. – Szafranek klepnął Grzesika w plecy. – Ale to nie wszystko. Jak go złapiemy, mamy awans.
Grzesik pomyślał, że doświadczenie teścia z bezpieki okazało się cenne. Miał stary piernik rację. Złapią Pająka i Szafranek będzie generałem, a stanowisko po nim zajmie na razie jeszcze komisarz, ale niebawem nadkomisarz Grzesik. Ta myśl połechtała ego policjanta.
СКАЧАТЬ