Kryształowi. Tom 3. Polowanie. Joanna Opiat-Bojarska
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Kryształowi. Tom 3. Polowanie - Joanna Opiat-Bojarska страница 22

Название: Kryształowi. Tom 3. Polowanie

Автор: Joanna Opiat-Bojarska

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Современные детективы

Серия: Kryształowi

isbn: 978-83-287-1269-0

isbn:

СКАЧАТЬ To on! Chodzi o dobre imię całego BSWP!

      – Potraktowałaś mnie w piątek jak śmiecia. Zaświeciłaś cyckami, a przed wejściem do restauracji wymasowałaś fiuta przez spodnie tak, że niemal się spuściłem. A potem nagle zwinęłaś się do domu.

      – Wybacz, miałam zły dzień.

      – Wybacz, znajdź sobie innego naiwniaka.

      – Jerzyk, przepraszam. Wiesz przecież, że kobiety czasem tak mają…

      Kolejna rozmowa, kolejne pretensje i obrażony facet. To ewidentnie nie był dobry dzień. Śledziowi mogła się postawić, ale przed Jerzym musiała się kajać. Musiała, jeśli chciała dopiąć swego.

      – Co za, kurwa, pech. Ty miałaś zły dzień, a ja akurat byłem w Poznaniu!

      – Nie złość się na mnie. Gdybyś tu był – usiłowała przełączyć swój umysł z trybu „złość” na „seks” – to zdjęłabym z ciebie spodnie i przywitałabym się z nim. Lubię jego smak. Pozbyłbyś się napięcia w moich ustach i od razu byłoby milej.

      – Zośka, nawet się nie wysilaj.

      – Nie mów, że nie lubisz, gdy mój język…

      Znowu nie pozwolił jej dokończyć. Odpowiedział śmiechem. Wrednym i odpychającym chichotem.

      – Nie mam osiemnastu lat, żeby wystarczały mi rozmowy telefoniczne.

      – W takim razie nie powiem ci, na co mam ochotę. – Nie odpuszczała, chociaż czuła, że traci grunt pod stopami. – Następnym razem ci pokażę, gdy przyjedziesz.

      – Wiesz co? Twój brak wdzięczności jest tak samo porażający, jak twoja naiwność. Serio myślisz, że przyjadę i spuszczę ci się do ryja, bo tego chcesz? Gdybym się za tobą nie wstawił w Warszawce, gówno miałabyś, nie awans. Wykonywałabyś polecenia Dobrogowskiego i dawałabyś sobie wsadzać w dupę Śledziowi, żeby mieć fory na wyższym szczeblu. Po tym, co dla ciebie zrobiłem, Zocha, powinnaś dozgonnie ssać mi fiuta z wdzięcznością, a nie miewać złe dni.

      Przegląd wiadomości od kumpli był dla Kardasza jak przerwa w szkole. Następował mniej więcej po każdych czterdziestu pięciu minutach skupienia i pozwalał mu się zrelaksować. Chłopacy z firmy pisali na WhatsAppie o sprawach ważnych i aktualnych, takich jak zatrzymania, realizacje czy walka na wyższych szczeblach. Zdecydowaną większość wiadomości stanowiły jednak śmieszne i ociekające seksem filmiki.

      – Gdzie Driver? – Agresywny głos Zochy rozległ się dokładnie w chwili, w której na ekranie jego komórki pojawił się monstrualnych rozmiarów czarny fiut.

      – Na mieście – odpowiedział zgodnie z prawdą, jednak spojrzenie, którym obdarzyła go przełożona, kazało mu dopowiedzieć: – Chyba na jakimś spotkaniu.

      Zocha rozglądała się wkurzona dookoła, jakby szukała rzeczy, do której może się przyczepić. Kardasz znał ten typ spojrzenia. Gdy był nastolatkiem, matka wparowywała czasem do jego pokoju i z taką samą miną szukała dowodów. „Ten kwiatek tu nie stał”, „Masz bałagan na biurku”, „Co tu tak śmierdzi?!”.

      – Pomóc ci w czymś? – Uśmiechnął się.

      Przez jej twarz przebiegł grymas niezadowolenia.

      – Znowu oglądasz te głupoty?

      Zaleciała jego matką. Rozbawiła go.

      – Pytasz jako kumpela czy jako przełożona? Usiądziesz? Pokażę ci coś, co może ci się spodobać. Tak na rozluźnienie.

      – Kurwa, Kardasz, czego się kielczysz?!

      – Kurwa, Zocha. Zjedz coś. Nie jesteś sobą – odpowiedział jej ze śmiechem. – A nie! Pojebało mi się. Ty zawsze taka jesteś. Nawet cała ciężarówka snickersów ci nie pomoże.

      Musiał ją rozbawić, ale oczywiście nie dawała tego po sobie poznać. Patrzyła na niego obojętnie przez kilkanaście sekund.

      – Nudzisz się. – Uniosła palec wskazujący w ostrzegawczym geście.

      – Nigdy.

      – Zajmij się tym, za co ci płacą. Narkotyki. Miałeś tam kogoś. Przerabiałeś ich, prawda?

      – Mam tam uchola.

      – I co tam słychać?

      – Chwilowo cisza.

      – To zrób, kurwa, hałas.

      Kolejny zabawny tekst przyszedł mu na myśl, ale tym razem zatrzymał go dla siebie. Wściekła Zocha szalała jak huragan i mógł tylko pozazdrościć tym, którzy ukryli się poza biurem. Na przykład Driverowi.

      – Słyszysz mnie, Kardasz?!

      – Słyszę.

      – Chcę szybkiej i zgrabnej akcji. Masz kogoś od nich zgarnąć. Pamiętaj, Kardasz, że w tej robocie najważniejsze są wyniki. To nie jest jakiś wioskowy komisariat, w którym możesz ukrywać się za ekranem kompa i oglądać pornole. To elitarna jednostka, tylko dla wybitnych. Nie jesteś elitarny? Wylatujesz.

      – Wyluzuj. Mam przetrzepać Narkotyki? Zrobię to. Ale najpierw doprowadzę do końca sprawę z Poznania-Północy. Ci fusze są winni, musimy ustalić…

      – Nie! Zrobisz to teraz. Nie chcę słyszeć żadnego ale!

      – To był ciężki dzień…

      – Wypad.

      – Co?

      Dawid zareagował energicznie. Wyjął z ręki Zośki plastikową łyżkę, odłożył ją na deskę do krojenia, a sam wypchnął gospodynię do przedpokoju.

      – Wypad mi z kuchni.

      – Ale jak?! – rozbawiona próbowała protestować. – To moja kuchnia!

      – Ja tu gotuję, a ty wnosisz złą energię. Nie można pichcić na wkurwie. Zrób sobie parę pompek, kilkanaście przysiadów, strzepnij napięcie ze wszystkich członków i oczyść umysł.

      – Jaką energię, Dawid? Przecież ja tylko rozpuszczałam masło na patelni.

      – Nie dyskutuj z moimi poleceniami. Kurwa. Mać. Odejść. Wykonać. Wrócić i zameldować o postępach.

      Zwykle nie przeklinał, więc nawet proste „kurwa” w jego ustach brzmiało dziwnie. Na szczęście oboje zawsze rozumieli swoje żarty. Nie zaprzyjaźnili się jednak od razu.

      Poznali się przed laty. On zadawał pytania dotyczące napadu na kantor, a ona się od niego opędzała. Wyganiała go za policyjną taśmę, a on robił pół kroku w tył i półtora do przodu. Była młoda, puściły jej nerwy i założyła mu kajdanki. Nie zatrzymała go, bo СКАЧАТЬ