Название: Shadow Raptors. Tom 2. Sygnał
Автор: Sławomir Nieściur
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Зарубежная фантастика
Серия: Shadow raptors
isbn: 978-83-66375-09-3
isbn:
Mężczyzna pokiwał głową na znak, że się z nim zgadza.
– Admirale, ta kula wzięła właśnie „Ukulele” na celownik – zameldował kanonier. – Kapitan Karpinski prosi o zezwolenie na otwarcie ognia.
– Odmawiam! – krzyknął Krawczenko, podrywając się z fotela. – Komandorze, proszę nie spuszczać z oka tego… tego lewiatana! – rzucił przez ramię do Tsugawy.
Szybkim krokiem podszedł do podestu, nad którym zawieszony był kokon sensoryczny z unieruchomionym wewnątrz kanonierem.
– Niech zwolnią cumy i dołączą do głównej formacji! – rozkazał, wskakując na podwyższenie i zajmując miejsce za niewielką konsolą, stanowiącą pomniejszoną kopię jego stanowiska dowodzenia. Kolejno uruchomił rozmieszczone wokół konsoli nieduże wyświetlacze. Na wszystkich pulsowały komunikaty o wykryciu obcych wiązek radarowych i lidarowych.
– Proszę aktywować napęd pulsacyjny. Pełna sekwencja. Spróbujemy odskoczyć! – zawołał do Tsugawy, po czym wprowadził stosowne polecenie dla systemu harmonizacji dowodzenia, który natychmiast przesłał jego rozkaz na pozostałe okręty.
– A co z „Ukulele”, panie admirale? – padło pytanie z kokonu.
– To się zaraz okaże – odrzekł. – Jest pan w stanie uruchomić stąd któryś z jego systemów uzbrojenia?
– Tylko system przeciwrakietowy. Aktywować?
– Tak. Rozumiem, że systemy namierzania również nie działają?
– Niestety, admirale. Wyrzutnie antyrakiet zasilane są przez generator awaryjny i mają własne moduły naprowadzania na cel, pozostałe systemy czerpały moc z reaktora głównego, podobnie jak lidary.
– Mówi się trudno. Proszę uruchomić wszystko, co tylko da się zdalnie odpalić. Żeby im świeciło w czujniki do oporu.
– Admirale, holownik dołączył do głównej formacji! – zameldował Tsugawa.
– Doskonale. – Palce Krawczenki po raz kolejny zatańczyły po klawiaturze. – Wiejemy w stronę Fałdy – oznajmił, zapinając uprząż. – Komandorze, może pan rozpocząć odliczanie.
Ze wszystkich stron rozległy się szczęknięcia klamer, tu i ówdzie syknęła pneumatyka regulacji fotela. Przygasło oświetlenie, nad wejściem na mostek zapaliła się szkarłatna lampa alarmowa.
– Uruchamiam procedurę – oznajmił Tsugawa.
– Odliczanie rozpoczęte – zabrzmiał po chwili z głośników komunikat systemu bezpieczeństwa. – Sekwencja pulsacyjna za sto dwadzieścia sekund. Wartość malejąca.
Krawczenko usadowił się wygodniej. Perforowane, pozbawione tapicerki metalowe oparcie uwierało w plecy, przyciasna uprząż ugniatała ramiona. Przez chwilę rozważał, czy nie wrócić do głównego pulpitu, ale na widok Tsugawy, okablowanego, obłożonego stertą grafenowych płytek z danymi i już przypiętego do fotela, zrezygnował.
– Sekwencja pulsacyjna za sześćdziesiąt sekund. Wartość malejąca.
Na mostku zrobiło się prawie ciemno. Jedynym źródłem światła była poświata głównego i pomniejszych wyświetlaczy, które nie zostały wygaszone podczas gromadzenia rezerwy mocy. Bezszelestnie zamknęły się osłony wizjera dziobowego.
– Sekwencja pulsacyjna, impuls pierwszy – oznajmił mechanicznym głosem automat.
Ledwie przebrzmiało echo komunikatu, okrętem szarpnęło. Na kilka sekund znikło ciążenie, jęknęły pochłaniacze energii kinetycznej.
Krawczenko, wtłoczony przyspieszeniem w twardy fotel, z całej siły zacisnął szczęki, żeby nie wrzasnąć z bólu. Pozbawiony autoregulacji i ochronnej pianki stelaż oparcia wpił mu się plecy, coś kanciastego wcisnęło w prawe biodro, krawędź siedziska wbiła się pod kolana, nieomal miażdżąc łydki. Konstrukcja fotela zatrzeszczała niebezpiecznie, puściła jedna ze sprzączek uprzęży.
Po jakimś czasie nacisk zelżał. Korzystając z chwili wytchnienia, admirał wyprostował się na tyle, na ile pozwoliły pasy bezpieczeństwa. Krzywiąc się z bólu, sięgnął do konsoli i uruchomił podręczny ekran taktyczny. Ku jego rozczarowaniu wyświetlacz pozostał jednolicie czarny, nie pojawiło się nawet drzewko poleceń.
– Sekwencja pulsacyjna, impuls drugi za dwadzieścia sekund – oznajmił beznamiętnie system bezpieczeństwa.
– Komandorze, proszę dać na ekran główny transmisję z orbiterów „Ukulele” – wystękał admirał, sięgając jednocześnie dłonią za plecy, by sprawdzić, co dźgnęło go w nerkę. Winowajcą okazał się poluzowany wkręt z zaokrąglonym łepkiem. Krawczenko dokręcił go palcami, ciesząc się w duchu, że konstruktorom siedzenia nie przyszło do głowy, by do usztywnienia stelaża użyć śrub ze spiczastymi główkami.
– Sekwencja pulsacyjna, impuls drugi za dziesięć sekund.
Zajmujący niemal połowę przedniej ściany mostka ekran, większy nawet od tego znajdującego się poniżej dziobowej szczeliny obserwacyjnej, rozjarzył się znajomą zielenią, która po chwili przeszła w ziarnistą szarość, a następnie w głęboką czerń. Na jej tle ukazała się nieco zdeformowana, ale wciąż smukła sylwetka uszkodzonego krążownika.
– Sekwencja pulsacyjna, impuls drugi.
Tym razem Krawczenko nie dał się zaskoczyć wyzwolonym przez przyspieszenie siłom. W momencie, gdy okręt znowu zadygotał, targnięty gargantuiczną energią ukierunkowanej eksplozji nuklearnej, admirał chwycił dłońmi za podłokietniki i wyprostował nogi w kolanach. Gdy przeciążenie znowu przygniotło go do fotela, poczuł już tylko typowy dla takich sytuacji dyskomfort.
Podczas kolejnych półminutowych interwałów między pulsacjami uważnie obserwował ekran, na którym nieprzerwanie wyświetlał się obraz dryfującego „Ukulele” i lecącego tuż za nim kulistego okrętu. Na szczęście moloch, od którego odłączył się mniejszy element, jeszcze nie przyśpieszył, w dalszym ciągu sunął równolegle do uszkodzonego krążownika, w odległości niecałych dwudziestu kilometrów.
Dystans pomiędzy zgrupowaniem a wielkim pancernikiem stale się zwiększał i po ostatnim, piątym impulsie wynosił już niemal cztery miliony kilometrów. Do krawędzi Fałdy i strzegących jej instalacji pozostało ich niespełna sześćdziesiąt milionów.
– Sekwencja pulsacyjna zakończona – obwieścił w końcu system.
Lampy pojaśniały, ucichł wszechobecny jęk pochłaniaczy energii kinetycznej, dziesiątki gigawatów energii spłynęły do zapasowych ogniw, aby zasilić systemy, które nie czerpały mocy bezpośrednio z układu napędowego „Pandemonium”.
Krawczenko podniósł się, СКАЧАТЬ