Seria o komisarzu Williamie Wistingu. Йорн Лиер Хорст
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Seria o komisarzu Williamie Wistingu - Йорн Лиер Хорст страница 2

Название: Seria o komisarzu Williamie Wistingu

Автор: Йорн Лиер Хорст

Издательство: PDW

Жанр: Современные детективы

Серия: Mroczny zaułek

isbn: 9788365731913

isbn:

СКАЧАТЬ pana o spotkanie – odparł. – Chciałbym, żeby pan się tego dowiedział.

      W pokoju zapadła cisza. Wisting przeniósł wzrok za okno, w stronę katedry.

      – Ma pan właściwość miejscową – kontynuował prokurator. – Dom znajduje się na terenie pańskiego okręgu, a poza tym świetnie się pan do tego nadaje. Dochodzenie musi być tajne, ponieważ dotyczy sprawy najwyższej wagi państwowej. Bernhard Clausen przez cztery lata był ministrem spraw zagranicznych i centralną postacią w komisji obrony. Nasz interes narodowy może być zagrożony.

      Wisting zastanowił się. Do Clausena należały ostateczne decyzje w sprawach, które miały wpływ na stosunek Norwegii do obcych mocarstw.

      – Poprosiłem pańskiego komendanta, żeby zwolnił pana ze wszystkich innych obowiązków, nie mówiąc mu, nad czym pan będzie pracował – ciągnął Lyngh, podnosząc się z fotela. – Otrzyma pan swobodny dostęp do wszelkich zasobów, materialnych i niematerialnych. Laboratoria Kripos potraktują priorytetowo wszystkie pańskie zlecenia.

      Podszedł do biurka i wziął z niego dużą kopertę.

      – Gdzie są teraz te pieniądze? – spytał Wisting.

      – Nadal w domku letniskowym – odparł prokurator, wręczając mu kopertę.

      Wisting wyczuł, że w środku znajduje się między innymi pęk kluczy.

      – Chciałbym, żeby zmontował pan małą grupę kompetentnych osób i zajął się tą sprawą – powiedział Lyngh, stojąc. – Krom wtajemniczył Georga Himlego. To on był premierem, kiedy Clausen prowadził politykę zagraniczną naszego kraju. Poza nimi dwoma nikt o niczym nie wie. I tak musi pozostać.

      Wisting wstał. Domyślił się, że rozmowa dobiegła końca.

      – Domek letniskowy jest wyposażony w alarm jeszcze z czasów, gdy Clausen zasiadał w rządzie. Został wygenerowany nowy kod, zarówno do jego domu, jak i do domku letniskowego. Znajdzie je pan tutaj – dodał prokurator, wskazując kopertę. – Proponuję, żeby zaczął pan od zabezpieczenia pieniędzy.

      2

      Przed wielkim gmachem uniwersytetu uderzyła w niego fala późnoletniego upału. Nabrał głęboko powietrza, przeciął Karl Johans gate i ruszył prosto w stronę parkingu, na którym zostawił samochód. Zanim uruchomił silnik, wysypał zawartość koperty na fotel pasażera.

      Nowy kod alarmu: 1705. Poza pękiem kluczy w kopercie znajdował się czarny skórzany portfel, złoty zegarek, telefon komórkowy i kilka monet. Przedmioty należące do Bernharda Clausena w chwili, gdy został przyjęty do szpitala.

      Telefon był starszego typu. Solidny, funkcjonalny i o długo trzymającej baterii. Był wciąż naładowany. Wyświetlacz pokazywał dwa nieodebrane połączenia, ale nie informował, kto dzwonił.

      Wisting odłożył telefon i przyjrzał się portfelowi. Był zniszczony, porysowany i lekko wybrzuszony. Komisarz otworzył go i znalazł w środku cztery karty kredytowe, prawo jazdy, dowód ubezpieczenia, karty rabatowe wielu różnych sieci hoteli i legitymację członkowską Partii Pracy. W przegródce na banknoty znajdowało się siedemset koron, kilka paragonów i wizytówka dziennikarza „Aftenposten”. Za plastikową osłonką Clausen trzymał zdjęcia zmarłych bliskich: żony i syna.

      Lisa Clausen zmarła, kiedy jej mąż był ministrem zdrowia. Od tego czasu musiało minąć co najmniej piętnaście lat, ale Wisting dobrze pamiętał, że śmierć żony ministra, zatrudnionej w LO1, wzbudziła ogromne zainteresowanie mediów. U kobiety zdiagnozowano rzadką postać raka. Istniała eksperymentalna i kosztowna terapia, która nie była zatwierdzoną metodą leczenia w Norwegii. Jako ówczesny minister zdrowia Bernhard Clausen był pośrednio odpowiedzialny za to, że jego żona nie otrzymała przedłużającej życie terapii.

      Była o kilka lat młodsza od niego. Ich syn musiał mieć wtedy około dwudziestu pięciu lat. Rok później zginął w wypadku komunikacyjnym. W krótkim czasie Bernhard Clausen przeżył dwie tragedie, co spowodowało, że wycofał się z polityki i życia publicznego, by po kilku latach wrócić jako minister spraw zagranicznych.

      Wisting włożył telefon, klucze i portfel z powrotem do koperty, po czym rzucił okiem na złoty zegarek. Bransoleta również była złota, a przynajmniej pozłacana, a na tarczy widniało czerwone logo Partii Pracy.

      Próbując zebrać myśli, pozwolił, żeby wskazówka sekundnika wykonała pełny obrót. Potem odłożył zegarek na miejsce i uruchomił silnik.

      Pierwszą osobą, którą zamierzał zaprosić do zespołu, był Espen Mortensen. Technik kryminalistyki z wieloletnim doświadczeniem, praktyk, który znał się na swoim fachu, energiczny i wszechstronnie uzdolniony. Poza tym lojalny i godny zaufania. Wczesnym rankiem Wisting spotkał go na korytarzu w komendzie. Mortensen wrócił właśnie z trzytygodniowych wakacji.

      Podążając za znakami w kierunku E18, Wisting wyjechał ze stolicy i wybrał numer kolegi.

      Kiedy Mortensen odebrał telefon, sprawiał wrażenie zajętego.

      – Jak tam po urlopie? Odnalazłeś się już w pracy? – spytał Wisting.

      – Nie bardzo – przyznał technik. – Zebrało się tego całkiem sporo.

      – Zostaw to wszystko – poprosił Wisting. – Potrzebuję twojej pomocy przy pewnym projekcie.

      – Tak?

      – Za półtorej godziny będę z powrotem w Larviku – wyjaśnił, rzucając okiem na zegar na desce rozdzielczej. – Zabierz ze sobą sprzęt. Spotkamy się na parkingu przy Stavernhallen, a dalej pojedziemy razem.

      – Co się dzieje? – zaciekawił się Mortensen.

      – Później wszystko ci wyjaśnię. Nie mów nikomu, dokąd się wybierasz.

      – A co z Hammerem?

      Nils Hammer był zastępcą Wistinga i odpowiadał za funkcjonowanie wydziału podczas jego nieobecności.

      – Sam z nim porozmawiam – odparł Wisting.

      Zakończył rozmowę i odszukał numer telefonu Nilsa.

      – Dostałem pewne zadanie i przez jakiś czas będę nieuchwytny – wyjaśnił. – Do mojego powrotu dowodzisz wydziałem.

      – Jakie zadanie?

      – Najwyższej wagi.

      Hammer wiedział, że nie ma sensu drążyć tematu.

      – Jak długo to potrwa?

      – Nie wiem – odparł Wisting. – W fazie początkowej będzie mi potrzebny Mortensen. Przez pierwszy tydzień będziesz musiał sobie radzić bez niego.

      Wiedział, że stawia Nilsa w trudnej sytuacji. I bez tego brakowało im ludzi do pracy.

      – W porządku – odparł Hammer. – Powinienem wiedzieć СКАЧАТЬ



<p>1</p>

LO, Landsorganisasjonen i Norge (Organizacja Ogólnokrajowa) – największa i najbardziej wpływowa organizacja pracownicza w Norwegii, założona w 1899 roku i zrzeszająca ponad 900 000 członków. (Wszystkie przypisy pochodzą od tłumaczki).