Название: Sekretne dziecko
Автор: Kerry Fisher
Издательство: PDW
Жанр: Современная зарубежная литература
isbn: 9788308067796
isbn:
– W tym roku kończy podstawówkę.
Lizzy jednak nie była głupia. Widziałam, jak składa wszystkie elementy w całość i trybiki w jej mózgu kręcą się jak w automacie w salonie gier, do którego zawsze ciągnęła mnie Louise. Jedna myśl popycha następną, która opada na niższy poziom, by spowodować całą kaskadę wniosków. Zmrużyła oczy.
– Zaraz, jak to się stało, że twoja córka jest starsza od dziecka, które oddałaś? Czy o n a jest twojego męża?
Byłam zrozpaczona i przerażona, miałam ochotę pobiec do domu i zatrzasnąć za sobą drzwi, żeby ukryć się przed całym światem. Jej słowa powinny brzmieć głośno, surowo, wręcz oskarżycielsko. Było w niej jednak coś takiego, jakby nic nie mogło jej zdziwić, jakby sama już tyle razy upadła, że ciemne sekrety innych nie zasługiwały na nic więcej niż lekkie uniesienie brwi. Nagle zaczęłam odpowiadać na jej pytania. Najpierw ostrożnie, a potem coraz swobodniej opowiadałam jej o tym, jak Danny był daleko na morzu, aż skomentowała:
– Biedactwo. I cały czas trzymasz to w tajemnicy. Nic dziwnego, że się rzuciłaś jak zranione kocię, kiedy spotkałyśmy się na jubileuszu. Nie powinnam była nic mówić przy Louise. Ale wyrwało mi się, to było tak niespodziewane.
Cofnęłam się myślami do tego dnia, gdy zobaczyłam ją w otoczeniu rudowłosej gromadki. Nie mogłam zapomnieć tego wysokiego syna. Wyglądał na jakieś dziewięć lat, tyle, ile ty miałbyś w tym momencie.
Zapytałam swobodnie, jakby to była zwykła wymiana uprzejmości.
– A ty, nie zatrzymałaś tamtego dziecka? – Byłam spięta, nie chciałam usłyszeć odpowiedzi, bo bałam się dowiedzieć, że ktoś inny w tych samych okolicznościach okazał się lepszą, odważniejszą matką ode mnie. Ale z drugiej strony, musiałam się upewnić, że ona także nie znalazła sposobu, żeby zatrzymać swoje dziecko. Że rozumie, jak to jest żyć z brakującą połową serca.
Nim zdążyła odpowiedzieć, chłopczyk trzymany na rękach poruszył się i pociągnął ją za włosy, aż się skrzywiła.
– Oj, Carl, puść, to boli. – Obróciła się w moją stronę. – Wszystkie ciągną mnie za włosy. Nawet on to robił, tamten mały urwis.
Przez jej twarz przemknęły słodko-gorzkie wspomnienia. Mimo wszystko poczułam ulgę, gdy powiedziała:
– Nie, nie zatrzymałam go. Nie mogłam. Ojciec nie chciał słyszeć o córce z bękartem, która przynosiłaby mu wstyd przed ludźmi. Pobił mnie niemal na śmierć, jak się dowiedział. A już po podpisaniu papierów adopcyjnych matka powiedziała, że i tak nie mogę wrócić do domu.
– Szybko chyba miałaś następnego syna. Ile ma lat?
– Dopiero siedem. Rick jest duży jak na swój wiek. Często się zastanawiam, czy Bobby też jest wysoki. Nigdy nie powiedziałam o nim żadnemu z dzieci. Z bólem serca myślę, że Rick ma starszego brata, o którym nic nie wie.
Obok nas przejechała ciężarówka, uniemożliwiając nam rozmowę. Ta chwila milczenia pozwoliła każdej z nas z powrotem zamknąć rozdrapane rany.
– Czyli poznałaś swojego męża już po oddaniu dziecka? Powiedziałaś mu? – Tak bardzo pragnęłam zrozumieć doświadczenia innych, że aż stałam się nachalna.
– Udałam, że to się stało na długo, zanim go poznałam. Mój mąż nie lubi, kiedy o tym wspominam. Denerwuje się wtedy. – Wywróciła oczami. – Wiesz, jacy oni są. Zaczyna się wściekać, jak tylko słyszy amerykański akcent, bo powiedziałam mu, że ojciec dziecka był jankesem, który zostawił mnie na lodzie.
Dziewczynka w wózku zaczęła płakać i Lizzy wsunęła jej do ust smoczek.
– W zasadzie wyszłam za pierwszego faceta, który się napatoczył, głównie po to, żeby udowodnić mojej matce, że nie ma racji. – Zaczęła przedrzeźniać swoją matkę: – „Teraz już żaden mężczyzna nie będzie chciał na ciebie spojrzeć. Jeśli masz trochę rozsądku, to nigdy nie piśniesz nawet słówka o tym bękarcie”.
Patrzyła ponad moim ramieniem, jej twarz wykrzywiał ból.
– Wszystko w imię cholernej religii. Bardziej martwiła się o to, że kongregacja kościelna będzie plotkować, niż o osiemnastoletnią córkę, którą wysłała do Londynu, żeby pozbyła się jej wnuka. Te przeklęte zakonnice. Jeśli to była religia, to niech ją sobie wetkną tam, gdzie papież nie widzi. Potem zamieszkałam u siostry, ale nie bardzo miała dla mnie miejsce. Już i tak było jej ciasno. Poznałam Simona, jak chodził po domach i sprzedawał polisy ubezpieczeniowe. Porozmawialiśmy sobie, oj, trzeba przyznać, że gadane to on ma. Wyszłam za niego, żeby mieć własny dom.
To wyjaśniało tę jej hardość, ten brak użalania się nad sobą. Ja przynajmniej miałam do czego wracać, miałam mamę, która była gotowa mnie utulić. Nie zostałam rzucona na głęboką wodę, gdzie można się utopić albo nauczyć pływać.
Lizzy pogłaskała synka po główce, a jemu powieki opadły i wtulił się w jej bark.
– Nie zamierzałam mówić Simonowi o tej adopcji, ale nie mogłam już znieść tego poczucia wstydu. Moja matka odwiedzała mnie w tajemnicy przed ojcem. Postanowiłam, że ja będę lepszą matką niż ona, mimo że nie udało mi się zatrzymać tego malucha. Przynajmniej przyznałam, że istniał.
Chciałam dodać jej otuchy. Już nie ciągnęło mnie do ucieczki, wolałam trzymać się tej kobiety – innej wyrodnej matki, kogoś, kto jak ja udaje rodzica, jedynej znanej mi osoby, która wie, jak to jest żyć z tępym bólem pustki, której nie da się niczym wypełnić. Musiałam zrozumieć, jak udało się jej przetrwać i nie zwariować, mając świadomość, że myśli o synku – o tym, że nigdy już go nie zobaczy, nie dowie się, czy ktoś się nim opiekuje, kocha go, czy jest dla kogoś ważny – mogą ją doprowadzić do szaleństwa.
Opuściła wzrok i drapała sandałami po krawężniku.
– Wiesz, to był taki słodki chłopaczek. Miał gęstą czuprynkę. Rudą, oczywiście. Nie chciałam go oddawać. Ale co za życie mogłam mu dać, hm? Mamę na zasiłku i bez dachu nad głową. Zresztą i tak nie miałyśmy szans z tymi zakonnicami, które czaiły się za każdym rogiem, żeby nam wydrzeć nasze maluchy. – Spojrzała na mnie, błagając wzrokiem o potwierdzenie. – Prawda?
– Tak, nie miałyśmy szans. Pamiętasz siostrę Patricię?
Zmrużyła oczy na to wspomnienie.
– Suka.
Miała rację, lecz mimo to ja nadal nie potrafiłam tak mówić o zakonnicach. Co nie przeszkadzało mi podziwiać Lizzy za jej brak hipokryzji.
Skinęłam głową w stronę niemowlęcia.
– Urodzenie następnego pomogło?
Jej wzrok przesuwał się po mojej twarzy, jakby oceniając, ile prawdy jestem w stanie znieść. Westchnęła.
– Bardzo СКАЧАТЬ