Wspomnienie o przeszłości Ziemi. Cixin Liu
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Wspomnienie o przeszłości Ziemi - Cixin Liu страница 2

Название: Wspomnienie o przeszłości Ziemi

Автор: Cixin Liu

Издательство: PDW

Жанр: Научная фантастика

Серия: s-f

isbn: 9788380629103

isbn:

СКАЧАТЬ żelaznymi obręczami. Ich przepiłowanie zajęło pięciu robotnikom większość czwartego dnia. W końcu pod okiem wielu strażników zdjęli pokrywę sarkofagu.

      Wszystkich obecnych przy tym zdumiały nie skarby i święte przedmioty ukryte przez prawie tysiąc lat, lecz leżąca na nich kiść świeżych winogron.

      Helena utrzymywała, że zostawiła je tam przed pięcioma dniami, a połowę wcześniej zjadła. I tak jak oświadczyła, na gałązce zostało tylko siedem owoców.

      Robotnicy porównali zawartość sarkofagu z listą umieszczoną na wewnętrznej stronie jego wieka. Zgadzało się wszystko oprócz kielicha. Gdyby nie znaleziono go wcześniej przy Helenie i gdyby nie jej świadectwo, wszystkich obecnych przy otwarciu skazano by na śmierć, nie zwracając uwagi na ich zaklinanie się, że zarówno komora, jak i sarkofag wydawały się nietknięte.

      – Jak to wyjęłaś? – zapytał cesarz.

      Helena zaczęła jeszcze bardziej drżeć. Najwyraźniej magiczna moc nie dawała jej poczucia bezpieczeństwa. Popatrzyła na cesarza przerażonym wzrokiem i wydusiła z siebie odpowiedź.

      – Te miejsca… Widzę je… Widzę je… – rozpaczliwie starała się znaleźć odpowiednie słowo – …otwarte…

      – Możesz mi to zademonstrować? Wyjmij coś z zamkniętego pojemnika.

      Helena potrząsnęła głową. Strach odebrał jej mowę. Spojrzała na Phrantzesa, szukając u niego pomocy.

      – Twierdzi, że może uprawiać magię tylko w pewnym konkretnym miejscu – rzekł tamten. – Ale nie ujawniła, co to za miejsce, i nikomu nie wolno tam za nią iść, bo w przeciwnym razie straci na zawsze magiczną moc.

      Helena energicznie pokiwała głową.

      – W Europie zostałabyś spalona na stosie – powiedział cesarz.

      Helena osunęła się na podłogę i obronnym ruchem zacisnęła ręce na piersi.

      – Wiesz, jak zabić? – naciskał cesarz.

      Ale Helena tylko się trzęsła. Po wielokrotnych ponagleniach Phrantzesa skinęła w końcu głową.

      – Dobrze – rzekł cesarz do Phrantzesa. – Wypróbuj ją.

      Phrantzes poprowadził Helenę długimi schodami w dół. Pochodnie w obejmach rzucały kręgi mdłego światła. Pod każdą stało dwóch żołnierzy, w których zbrojach odbijał się ich blask i tworzył na ścianach żywe, migoczące wzory.

      W końcu znaleźli się w ciemnym lochu. Helena owinęła się ciaśniej płaszczem. W tych podziemiach trzymano lód do użytku latem.

      Teraz jednak nie było tam lodu. Pod pochodnią w rogu siedział w kucki więzień, zapewne anatolijski oficer, jak można było sądzić. Łypnął przez kraty na Phrantzesa i Helenę dzikim, wilczym wzrokiem.

      – Widzisz go? – zapytał Phrantzes.

      Helena skinęła głową.

      Phrantzes wręczył jej sakwę z owczej skóry.

      – Możesz teraz odejść. Wróć przed świtem z jego głową.

      Helena wyjęła z sakwy szablę, lśniącą w świetle pochodni jak sierp księżyca. Oddała ją Phrantzesowi.

      – Nie potrzebuję tego.

      Potem weszła bezszelestnie na schody. Gdy przechodziła przez kręgi światła, zdawała się zmieniać kształt – raz wyglądała jak kot, raz jak kobieta. W końcu zniknęła.

      Phrantzes obrócił się do jednego z oficerów.

      – Wzmocnijcie straż. – Wskazał więźnia. – Miejcie go stale na oku.

      Gdy oficer odszedł, Phrantzes kiwnął ręką i z ciemności wyłonił się mężczyzna w czarnej szacie mnicha.

      – Nie podchodź zbyt blisko – powiedział Phrantzes. – Nie szkodzi, jeśli ją zgubisz, ale w żadnym razie nie pozwól jej się zorientować, że ją śledzisz.

      Mnich skinął głową i równie cicho jak Helena wspiął się na schody.

      Konstantyn nie spał tej nocy ani trochę lepiej niż od początku oblężenia. Gdy tylko zaczynał zapadać w sen, budził go wstrząs wywołany uderzeniem pocisku wystrzelonego z ciężkiej bombardy. Przed świtem poszedł do gabinetu, gdzie czekał już na niego Phrantzes.

      Zupełnie zapomniał o czarownicy. W odróżnieniu od swego ojca, Manuela II, i starszego brata, Jana VIII, Konstantyn był człowiekiem trzeźwo myślącym i zdawał sobie sprawę, że tych, którzy pokładają całą wiarę w cudach, czeka przedwczesna śmierć.

      Phrantzes skinął w stronę drzwi i do gabinetu wsunęła się bezszelestnie Helena. Wyglądała na tak samo przestraszoną jak poprzednim razem i gdy podniosła sakwę, trzęsły się jej ręce.

      Zaledwie Konstantyn zobaczył sakwę, pojął, że traci tylko czas. Torba była płaska, nie ciekła z niej krew. Widać było wyraźnie, że nie ma w niej głowy więźnia.

      Ale wyraz twarzy Phrantzesa nie świadczył o rozczarowaniu. Malowała się na niej raczej dezorientacja, jakby chodził we śnie.

      – Nie przyniosła tego, co chcieliśmy, prawda? – zapytał Konstantyn.

      Phrantzes wziął od Heleny sakwę, położył na biurku cesarza i otworzył. Popatrzył na cesarza jak na ducha.

      – Prawie przyniosła.

      Cesarz zajrzał do sakwy. Na dnie leżało coś szarawego i miękkiego jak stary barani łój. Phrantzes przysunął bliżej kandelabr.

      – To mózg tego Anatolijczyka – powiedział.

      – Rozłupała mu czaszkę?

      Konstantyn zerknął na Helenę. Drżała pod płaszczem jak przestraszona mysz.

      – Nie, ciało więźnia wyglądało na nietknięte. Wyznaczyłem do obserwowania go dwudziestu ludzi, po pięciu na jednej zmianie, i każdy patrzył pod innym kątem. Strażnicy przed drzwiami zostali postawieni w stan wzmożonej czujności, nie prześliznąłby się między nimi nawet komar.

      Phrantzes przerwał, jakby to wspomnienie go poraziło.

      Cesarz dał mu głową znak, by kontynuował.

      – Dwie godziny po jej wyjściu więzień dostał nagle konwulsji i padł martwy. Wśród obserwatorów byli doświadczony grecki lekarz i weterani wielu bitw. Żaden z nich nigdy nie widział, by ktoś umarł w taki sposób. Godzinę później wróciła i pokazała im tę sakwę. Potem ten grecki medyk otworzył czaszkę trupa. Była pusta.

      Konstantyn przyjrzał się mózgowi w sakwie – był cały, bez żadnych śladów uszkodzeń. Delikatny narząd musiał zostać usunięty bardzo starannie. Cesarz skupił wzrok na szczupłych palcach Heleny trzymających СКАЧАТЬ