Niemcy. Piotr Zychowicz
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Niemcy - Piotr Zychowicz страница 24

Название: Niemcy

Автор: Piotr Zychowicz

Издательство: PDW

Жанр: Историческая литература

Серия: Historia

isbn: 9788380628410

isbn:

СКАЧАТЬ miał w tym swój interes. Jego ostatnia mowa wygłoszona do Żydów wyglądała zupełnie inaczej niż w filmie. „Pamiętajcie o wszystkim, co dla was zrobiłem” – powiedział. Bał się, że po wojnie będzie ścigany przez zwycięzców, i miał nadzieję, że „jego Żydzi” go uratują.

      Schindler uciekł z Brünnlitz w ostatniej chwili przed nadejściem bolszewików.

      Tak, Sowieci dotarli do fabryki w maju 1945 roku. Znowu nie wyglądało to tak sielankowo, jak głosi legenda. Pijani sowieccy żołnierze zgwałcili część pracujących dla Schindlera Żydówek. On również, uciekając, był świadkiem scen mrożących krew w żyłach. Gwałtów, mordów i grabieży dokonywanych przez Armię Czerwoną. W końcu jednak udało mu się dotrzeć do części Niemiec zajętej przez Amerykanów.

      Po wojnie szczęście się od niego odwróciło.

      Tak, Schindlerowi się nie przelewało. A mówiąc wprost – ledwo wiązał koniec z końcem. A jednak nie potrafił zrezygnować ze swoich namiętności – alkoholu ani kobiet. W efekcie cały czas był w długach i rozmaitych życiowych tarapatach. Próbował szczęścia w Argentynie, ale tam również nie potrafił się odnaleźć.

      Utrzymywał kontakt ze swoimi żydowskimi robotnikami?

      O ile podczas wojny to on ratował ich, o tyle po wojnie zamienili się rolami – oni ratowali jego. Notorycznie pożyczał od nich pieniądze. Co ciekawe, wystąpił również z roszczeniem finansowym wobec żydowskiej organizacji Joint. Skrupulatnie wyliczył, że na ocalenie Żydów wydał podczas wojny 1 056 000 dolarów. I zażądał zwrotu tej sumy.

      Hmmm…

      Wiem, brzmi to fatalnie. Schindler jednak desperacko potrzebował pieniędzy, a pomysł ten podrzucili mu sami ocaleni przez niego Żydzi. Czyli „Schindlerjuden”, którzy po wojnie otoczyli go opieką. Kochali go za to, co zrobił, i starali się mu pomagać. To oni załatwili mu przyznanie tytułu Sprawiedliwego. I wielokrotnie gościli go w Izraelu.

      Czy Schindler dostał ten milion dolarów?

      Skądże! Joint uznał, że pieniądze, które Schindler wydał na ratowanie Żydów, zarobił na żydowskiej pracy niewolniczej. Wątpiono również, żeby poniósł aż tak wysokie koszty. Ostatecznie przyznano mu zapomogę w wysokości 15 tysięcy dolarów.

      Te pieniądze pomogły mu się ustatkować?

      Gdzie tam! Pierwsze, co zrobił, to pojechał z kochanką na wakacje w Alpy.

      Cały Schindler.

      (śmiech) Tak, on był niereformowalny.

      Miriam Akawia, była więźniarka obozu w Płaszowie, powiedziała mi, że nie znosi Schindlera. Irytowało ją, że o swoich pracownikach mówił „meine Juden”. Jak jakiś właściciel niewolników.

      Język, którego używał, bywał straszny. Kiedy czytałem jego listy i inne dokumenty, czasami włos jeżył mi się na głowie. Zawarte w nich zwroty i sformułowania dziś zostałyby uznane za całkowicie niepoprawne politycznie. Schindler nie był jednak zaciekłym antysemitą. Taki był język jego epoki, duch jego czasów. Takim językiem mówili współcześni mu Niemcy. Schindlera powinniśmy więc oceniać nie po słowach, ale po czynach. Pozostał człowiekiem w nieludzkich czasach. Ocalił ponad tysiąc ludzkich istnień przed zagładą. Tej zasługi nikt mu nie może odebrać. Nawet on sam.

      Chyba właśnie ta dwuznaczność postaci Schindlera sprawia, że jego historia jest tak fascynująca.

      Dla Czechów był zdrajcą, dla Polaków postacią co najmniej kontrowersyjną. Dla części Żydów był zbawcą, niemal półbogiem, a dla innych odpychającym narodowym socjalistą. A on był po prostu człowiekiem z krwi i kości, pełnym sprzeczności i słabości. Miał zalety, ale również olbrzymie wady. W jego życiu były momenty wielkie, ale i małe. Jak u każdego z nas. Opowieść o Oskarze Schindlerze to bardzo ludzka, uniwersalna historia.

      Tymczasem ludzie oczekują, że bohaterowie powinni mieć anielskie skrzydła.

      Takie rzeczy zdarzają się tylko w bajkach i… hollywoodzkich filmach. W prawdziwym życiu bohaterowie nie mają skrzydeł.

      Prof. DAVID M. CROWE to znany amerykański historyk. Jest honorowym przewodniczącym Association for the Study of Nationalities na Columbia University i członkiem Komitetu ds. Edukacji Amerykańskiego Muzeum Holokaustu. Wykłada na Elon University. W Polsce ukazała się jego książka Oskar Schindler. Prawdziwa historia (Prószyński i S-ka).

      Źródło: „Historia Do Rzeczy”, maj 2017

      11

      Polacy w Afrikakorps

      Rozmowa z polskim historykiem profesorem RYSZARDEM KACZMARKIEM

      Czy pod Tobrukiem Polacy strzelali do Polaków?

      Niestety tak. W szeregach Afrikakorps służyło wielu polskich żołnierzy wcielonych do niemieckich sił zbrojnych na terenach włączonych do Rzeszy – na Śląsku i Pomorzu. Jak wynika ze wspomnień walczących pod Tobrukiem Polaków z Brygady Karpackiej, mieli oni świadomość, że po drugiej stronie frontu, we wrogich okopach, siedzą ich rodacy.

      Podobno Gestapo wystosowało pismo do feldmarszałka Erwina Rommla, w którym protestowało przeciwko temu, że część żołnierzy Afrikakorps demonstracyjnie mówi po polsku…

      To bardzo możliwe. Takich raportów powstało bowiem w niemieckich siłach zbrojnych sporo. Polacy, którzy zostali wcieleni do Wehrmachtu, często mówili po polsku, a maszerując lub jadąc pociągami po poborze do jednostek szkoleniowych, śpiewali polskie piosenki wojskowe i patriotyczne.

      Władze tego nie tępiły?

      Wszystko zależało od lokalnych dowódców i ich nastawienia. Części to przeszkadzało, szczególnie fanatycznym narodowym socjalistom. Ale części nie. Aby uniknąć takich sytuacji, armia wprowadziła limit – w poszczególnych oddziałach odsetek Polaków nie mógł przekraczać 3 procent. Oczywiście w praktyce różnie bywało. Współczynnik ten z czasem podniesiono zresztą do 10 procent. A pod sam koniec wojny na Wale Atlantyckim biły się już całe oddziały Wehrmachtu, w których żołnierze rozmawiali między sobą niemal wyłącznie po polsku.

      Wróćmy do Afryki. Z różnych relacji wynika, że Polacy w niemieckich mundurach bili się tam dobrze. Jakie były ich motywacje? Służyli przecież w obcej armii.

      Bardzo różne. Proszę pamiętać, że to byli młodzi chłopcy, którzy często po raz pierwszy opuścili swoje miasta i miasteczka. Wojna dla części z nich była wielką męską przygodą. Szybko ich wciągnęła. Aż do bitwy pod Al-Alamajn w Afryce trwał Blitzkrieg. Afrikakorps zwyciężał i wielu żołnierzom to imponowało. Pojawiała się fascynacja armią, walką. Należy też pamiętać, że wojna w Afryce Północnej była inna niż wojna na froncie wschodnim. To był klasyczny konflikt zbrojny, toczony z zachowaniem zasad honoru.

      Weterani często mówili po latach, że nie walczyli za Hitlera, tylko za kolegów.

      Niemcy nazywali to „bojowym СКАЧАТЬ