Название: Arabska żona
Автор: Tanya Valko
Издательство: PDW
Жанр: Короткие любовные романы
isbn: 9788376487410
isbn:
– Uha! – słyszymy wesołe okrzyki, kiedy umordowani i spoceni z ponaddwugodzinnym opóźnieniem wchodzimy do wynajętej sali weselnej. Nasi goście musieli jakiś czas temu w najlepsze rozpocząć zabawę, bowiem są już mocno rozochoceni. Chyba nie jesteśmy im do niczego potrzebni.
– Proszę cię, nie denerwuj się. – Mocno ściskam dłoń Ahmeda, widząc pogardę i niezadowolenie malujące się na jego twarzy.
– Nie mogli na nas zaczekać? – dziwi się. – Takie tutaj panują zwyczaje?
– Wiesz, że nie, ale zamiast pół godziny spędziliśmy w urzędzie dwie i pół – usiłuję tłumaczyć ludzi, w większości zaproszonych przeze mnie, a w zasadzie przez moją mamę.
– Wszyscy już są uchlani! – Z oburzeniem się krzywi.
– Słuchaj, teraz podadzą obiad, potem będą toasty i tort. – Trzymam go za obie ręce, jakbym się bała, że zaraz odwróci się i ucieknie. – Zaraz po tym możemy wyjść i wierz mi, mało kto zauważy nasze zniknięcie. Ja też nie mam już ochoty na zabawę i tańce – oświadczam ze łzami w oczach.
– Kotku mój, my tu zostaniemy, bo to nasze wesele i uwierz mi, że nie dopuszczę do tego, abyś się źle bawiła. To najważniejszy dzień w naszym życiu i nikomu nie pozwolę go spieprzyć. – Ciągnie mnie do stołu i siadamy na honorowym miejscu.
– Nawet nie przywitała nas chlebem i solą – z żalem zauważam kolejne niedociągnięcie ze strony matki, która w najlepsze pije wódkę z moim ojcem.
– W domu mamy i bułki, i sól, więc ja cię ugoszczę tymi rarytasami. – Ahmed uśmiecha się, usiłując zażartować, lecz po raz pierwszy widzę w jego oczach lodowaty chłód, zwłaszcza kiedy spogląda w kierunku moich najbliższych. Wiem, że nigdy matce tego nie zapomni i sama w pełni popieram jego uczucia.
Z naszych miejsc zniknęła połowa zastawy, ale nikogo to nie interesuje. Po długim oczekiwaniu kelnerki przynoszą przystawkę: galaretę z wieprzowych nóżek. Przecież mówiłam matce, że nie życzymy sobie żadnej świniny! Jej złośliwość nie zna granic. Odgryzła się za wódkę, która i tak leje się strumieniami. Patrząc sobie w oczy i uśmiechając się z przekąsem, solidarnie odstawiamy tłusty przysmak. Wygłodzeni chlipiemy polski rosół i obawiam się, że jest to jedyne „bezpieczne” danie. Po kolejnej godzinie oczekiwania i burczenia w brzuchu dostajemy schabowego z purée ziemniaczanym suto polanym tłuszczem i zasmażaną kapustą z boczkiem.
– Chyba będę cię musiał jeszcze dzisiaj zaprosić gdzieś do restauracji, bo tutaj się nie najemy. – Ahmed żartuje, z niedowierzaniem kręcąc głową i mocno zaciskając szczęki.
– Przepraszam cię. – Zawstydzona pochylam się w jego stronę i kładę mu policzek na ramieniu.
– Daj spokój, przecież wiem, że to nie twoja wina. – Macha lekceważąco ręką i sięga po komórkę.
– Gdzie dzwonisz? – pytam zdziwiona.
– Myślisz, że pozwolę twojej matce szykanować mnie głupim jedzeniem?
Szeroko otwieram oczy, a słysząc przebieg jego rozmowy telefonicznej, wybucham gromkim śmiechem. Po piętnastu minutach pojawia się elegancko ubrana obsługa z KFC i Pizzy Hut. Na dostawionym stole naprzeciwko nas lądują parujące i pachnące przysmaki.
– Dla tych, którzy nie mają ochoty obżerać się tłustą wieprzowiną, coś równie tuczącego, ale zdrowszego i smaczniejszego. – Ahmed wstaje z miejsca i dobitnie zwraca się do całej sali. Nawet nie musi podnosić głosu, gdyż wszyscy goście zamarli i wstrzymali oddech. Część z nich prawdopodobnie dopiero teraz zauważyła naszą obecność.
– Czyś ty oszalał? – drze się wniebogłosy matka, równocześnie usiłując zablokować obsługę donoszącą kolejne pizze i smażonego kurczaka.
– Bardzo panią przepraszam, ale jak widać, nie zrozumieliśmy się w kwestii menu, bowiem ani nam – tutaj pokazuje ręką na mnie – ani moim gościom pani wybór nie odpowiada.
– Co za bezczelność, co za niewdzięczność, co za chamstwo – rozkręca się na dobre matka.
– Bardzo przepraszam wszystkich gości. – Wychodzę zza stołu i usiłuję zakończyć ten cyrk. – Proszę kontynuować zabawę i zapraszam, tak jak mój mąż, do nowego stołu. Muzyka, grać! – krzyczę w stronę pakamery z DJ-em.
Ponad połowa gości rusza biegiem ze swoimi talerzami i wręcz rozdrapuje świeżo przyniesione fast foody. Ahmed płaci za jedzenie i porywa mnie do tańca.
– To był najzabawniejszy i najprzyjemniejszy moment dzisiejszego wieczoru – śmieję się, kręcąc się w jego objęciach.
– Dla mnie też – stwierdza zadowolony. – Nie damy się.
Problemy i problemiki
Już na dwa tygodnie przed ślubem wynajęliśmy małe przytulne mieszkanko, nie w Poznaniu, lecz w mojej rodzinnej miejscowości.
– Wiesz, mam tutaj znajomych, przyjaciół, mamę… – przekonywałam.
– Ja rozumiem, każda córka chce być blisko matki, kiedy urodzi się jej dziecko – stwierdził Ahmed. – Moja siostra Miriam mieszka po drugiej stronie ulicy i codziennie podrzuca dzieci mamie. Ale wydaje mi się, że to co innego. Poza tym nadal nie czuję się tutaj bezpiecznie – zawiesza głos. – A te spojrzenia…
Po pewnym czasie zaleźliśmy jednak odpowiednie miejsce i zdecydowaliśmy, że na razie tutaj zostaniemy, przynajmniej na rok.
Nasze osiedle jest zupełnie inne niż blokowisko, w którym do tej pory mieszkałam. Ogrodzone, wejść można tylko przez strzeżoną bramę, a zbudowane z cegły budynki mają tylko po cztery piętra. Każde mieszkanie ma garaż, co było najistotniejsze dla Ahmeda, gdyż bardzo nie lubi martwić się o samochód. Już zdarzało mu się mieć porysowany gwoździem lakier czy pocięte opony. Nigdy jedną, zawsze co najmniej dwie, żeby nie można było założyć rezerwy i odjechać. Mamy dwa przestronne pokoje, wysokie jak w przedwojennej kamienicy, oraz jeden malutki dla dziecka. W końcu jest czym oddychać. Meble są nowe, a cały wystój nowoczesny. Luksus, o jakim nawet nie śmiałam marzyć.
– Może miałeś rację z tym Poznaniem? – Obracam się na łóżku i patrzę na mojego zaspanego, świeżo upieczonego męża.
– Pod jakim względem? – Jeszcze nie do końca się obudził.
– Chyba tam trzeba było wynająć mieszkanie. Aktualnie przez długi czas nie mam ochoty oglądać mojej mamusi. – Uśmiecham się smutno.
– To już, kochanie, musztarda po obiedzie – odpowiada, czochrając się po kędzierzawych włosach. – Umowa podpisana, a mieszkanko jest całkiem sympatyczne.
– Tak, świetne – przyznaję. – Nawet СКАЧАТЬ