Arabska żona. Tanya Valko
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Arabska żona - Tanya Valko страница 13

Название: Arabska żona

Автор: Tanya Valko

Издательство: PDW

Жанр: Короткие любовные романы

Серия:

isbn: 9788376487410

isbn:

СКАЧАТЬ chcę o tym zapomnieć, to na pewno porachunki band – mówię, lecz w pamięci odżywa mi imię Przemo.

      – Tak, tak, masz rację, po co to rozgrzebywać. Zostawmy to boskiej sprawiedliwości.

      Czuję dreszcz przebiegający mi po plecach. Może to i sprawiedliwość, ale daleka od boskiej.

      Wesele po polsku

      W piątek zrywam się z dwóch ostatnich lekcji, bo nie mogę się doczekać spotkania. Boję się reakcji Ahmeda na wiadomość o ciąży i jak najszybciej chcę to mieć za sobą.

      – Jesteś w domu? – dzwonię z dworca.

      – A ty już jedziesz? – pyta zaskoczony.

      – Nie, już jestem na miejscu.

      – Ale ja kończę o piątej. Czemu nie zadzwoniłaś, że będziesz tak wcześnie? – tłumaczy się zakłopotany.

      – To nic. Pojadę na uczelnię, znajdę jakąś miłą kafejkę i zaczekam tam na ciebie. Zadzwonię i powiem, gdzie jestem, okej?

      – Świetnie, może uda mi się wcześniej wyrwać. Stęskniłem się – szepcze na koniec namiętnym głosem.

      – Ja też.

      Jakie fajne jest studenckie życie. Kiedy siedzę przy kawie wśród młodych rozgadanych ludzi, robi mi się przykro, bo zdaję sobie sprawę, że zaprzepaściłam swoją szansę na dalszą edukację i osiągnięcie czegoś w życiu. Teraz powinnam się modlić, aby zdać maturę. Ale wszystko sobie skomplikowałam! Obejmuję głowę rękami i poddaję się niewesołym rozmyślaniom.

      – Co taka zadumana? – Ahmed pojawia się znienacka, obejmuje mnie i całuje we włosy.

      – A, takie życie… – wzdycham smutno.

      Uważnie patrzę na jego zmizerowaną twarz i usiłuję coś z niej wyczytać. Niby to samo spojrzenie, ta sama mimika, lecz wyczuwam jakąś obcość, niewidoczny mur. I ten szal na szyi, nieudolnie zasłaniający rozległą świeżą bliznę.

      – Ej, co z tobą? – niepokoi się. – Chwilę cię nie widziałem, a już się zmieniłaś. – Pochyla się nade mną i patrzy głęboko w oczy z uwagą i napięciem.

      – Ładna mi chwila – mówię rozżalona. – Miesiąc to kawał czasu.

      – Dobrze, że znów jesteśmy razem. – Bierze mnie za rękę. – Chodźmy do domu. Wspólnie przygotujemy uroczystą kolację. Co ty na to?

      – Nawet lepiej, że najpierw spotkaliśmy się tutaj – stwierdzam chłodno, odsuwając się od niego. – Musimy poważnie porozmawiać.

      – Jak chcesz. O co chodzi? – pyta urażonym tonem.

      – W zasadzie nie wiem, jaki jest twój stosunek do mnie i czy masz jakieś plany na przyszłość związane z moją osobą – zaczynam.

      – No to mamy gadkę na serio – usiłuje żartować.

      – Nie kpij sobie ze mnie! – Nie wytrzymuję napięcia i łzy zbierają mi się w kącikach oczu.

      – Docia, co się dzieje? Nie owijaj w bawełnę, tylko powiedz, co ci leży na sercu. Wiesz, co do ciebie czuję, bo nie raz ci to powtarzałem i nic się nie zmieniło.

      – Tak?! Nic się nie stało, tylko że ty kopnąłeś mnie w tyłek i musiałam cię błagać o przynajmniej jedno spotkanie – pochlipuję cicho. Głupio mi się robi, bo młodzi ludzie zaczynają zwracać na nas uwagę.

      – Wiesz, jaka była tego przyczyna – szepcze rozzłoszczony. – Chciałem cię chronić, myślałem o tobie, a nie o moim złamanym sercu.

      – Ale mnie zraniłeś. Co za kretyńska postawa! – wybucham. – Dla twojego dobra obcinam ci głowę, robię dziurę w brzuchu, wyrywam serce. Ale to wszystko z myślą o tobie – parodiuję jego słowa.

      – Nie drzyj się, bo wszyscy na nas patrzą. Musisz robić scenę?! – denerwuje się. – Jeśli to ma być taka rozmowa, to ja nie chcę brać w niej udziału.

      – Tak, teraz najlepiej wycofać się rakiem. Wykorzystać niewinną dziewczynę, a potem porzucić. – Serce łomocze mi ze strachu, że on za chwilę wstanie, wyjdzie i tyle go będę widziała.

      – Słucham? – Ahmed mówi oficjalnym tonem, powoli zbierając się do odejścia.

      – Jestem w ciąży – wypalam. – I nie usunę jej. – Chowam twarz w dłoniach. – A teraz możesz już iść.

      Przy sąsiednich stolikach zapada cisza. Więc jednak podsłuchiwali. Ahmed ciężko opada na krzesło i patrzy na mnie z pobłażliwym uśmieszkiem.

      – Przecież się tego spodziewałem – dobrotliwie stwierdza. – Jestem na to przygotowany, lecz nie byłem pewien, czy ty również.

      – I dlatego mnie zostawiłeś? – Nic z tego nie rozumiem.

      – Dałem ci możliwość wyboru. Po ostatnim, dramatycznym zajściu to ty mogłaś chcieć się wycofać krabem.

      – Rakiem – poprawiam go i słyszę śmieszki za swoimi plecami.

      – Obojętnie. Nie dałaś mi szansy na uroczyste oświadczyny, więc teraz – podnosi głos na całą kawiarnię – biorę studencką brać na świadków, że chciałem się z tobą ożenić od pierwszego wejrzenia.

      Cały lokal, włącznie ze mną, wybucha śmiechem.

      – Na szczęście! – drą się młodzi ludzie, wznosząc w górę kieliszki z tanim winem. – Stary, tak trzymać! Pij, chłopie, piwko, które nawarzyłeś – słyszę jakiś męski głos.

      – Z miłą chęcią, nie mam ochoty się od tego wymigać. – Ahmed z wypiekami na twarzy odwraca się w ich kierunku.

      Trzymając się za ręce, wybiegamy na deszcz.

      – Widzisz – mówię – nie wszyscy są negatywnie nastawieni do Arabów.

      – Spróbowałbym się wykręcać albo powiedzieć ci coś nieprzyjemnego! Już widzę ich reakcję!

      – To dlatego…

      – Tak! Dlatego że cię kocham i żyć bez ciebie nie mogę. – Bierze mnie w ramiona i na środku ulicy całuje aż do utraty tchu.

      Jeszcze tego samego wieczoru jedziemy do mojego domu. Ahmeda nie widać zza bukietu szkarłatnych róż, lecz mama i tak wie, kto tam się znajduje.

      – Docia, mogłaś uprzedzić! – wykrzykuje z piskiem, wbiegając w samej halce do łazienki. – Przygotowałabym się – mówi zza drzwi.

      – Nie trzeba było, wszystko jest w porządku – zapewnia Ahmed.

      – Właśnie porządku nie ma, bo dopiero jutro mamy sprzątanie – tłumaczy się już ubrana mama, odbierając kwiaty przeznaczone dla niej. Widzę zadowolenie i rozbawienie СКАЧАТЬ