Название: Królestwo Cieni
Автор: Морган Райс
Издательство: Lukeman Literary Management Ltd
Жанр: Героическая фантастика
Серия: Królowie I Czarnoksiężnicy
isbn: 9781632915290
isbn:
– Mamy towarzystwo – powiedział.
Lorna, ku jego zaskoczeniu, skinęła tylko głową, nie odwracając się nawet.
– Będą nas gonić aż po krańce ziemi – powiedziała spokojnie.
Merk był zbity z tropu.
– Mimo że dostali Ognisty Miecz?
– Im nigdy nie chodziło o Miecz – poprawiła go – Ich celem jest zniszczenie. Zniszczenie nas wszystkich.
– A jeśli nas złapią? – zapytał Merk – Nie możemy sami walczyć przeciwko armii trolli. Nie damy im rady nawet z pomocą wysepki pełniej wojowników. Bez względu na to, jak waleczni nie byliby to ludzie.
Przytaknęła, nadal niewzruszona.
– Masz rację, istnienie niebezpieczeństwo, że zginiemy – odpowiedziała – Umrzemy jednak wśród naszych towarzyszy, Obserwatorów, razem z nimi walcząc o prawdę. Jest jeszcze wiele tajemnic, które trzeba nam chronić.
– Jakich tajemnic? – zapytał.
Ona jednak zamilkła i wlepiła wzrok w wodę.
I gdy już miał ponowić swoje pytanie, potężny szkwał przechylił łódź tak gwałtownie, że Merk przewrócił się i zaczął staczać po śliskim pokładzie prosto w bezkresne odmęty oceanu.
W ostatniej chwili jedną ręką chwycił reling i zawisł do połowy zanurzony w lodowatej wodzie. Serce skoczyło mu do gardła, gdy obejrzawszy się przez ramię, zobaczył wyłaniające się nagle z wody czerwone płetwy rekinów. Wtedy poczuł przerażający ból w nodze i zobaczył, jak woda wokół czerwieni się jego krwią.
Lorna skoczyła do burty, a gdy zanurzyła w wodzie swój kij, z którego nagle wypłynęło białe światło, stado krwiożerczych bestii natychmiast rozproszyło się. W chwilę potem chwyciła go za ramię i jednym ruchem wciągnęła z powrotem na pokład.
Merk padł na deski półprzytomny, mokry i przemarznięty, z nogą szarpaną straszliwym bólem.
Gdy łódka wreszcie wyprostowała się, Lorna przyklękła przy nim i zbadawszy ranę, oderwała kawał materiału ze swojego odzienia, by zatamować krwawienie.
– Uratowałaś mi życie – powiedział pełen wdzięczności – Były ich dziesiątki. Z pewnością by mnie pożarły.
Spojrzawszy na niego swoimi wielkimi, hipnotyzującymi oczami, powiedziała:
– Tutaj, te stworzenia to twój najmniejszy problem.
Dalej płynęli w milczeniu. Merk obserwował horyzont, tym razem obiema rękoma trzymając się relingu. Bez względu jednak na to, jak bardzo wytężał wzrok, nie mógł nigdzie dostrzec ani śladu Trzech Sztyletów. Z szacunkiem i strachem spojrzał w wody Zatoki Śmierci i natychmiast zauważył ukrywające się wśród fal stada rekinów. Teraz wiedział już na pewno, że zetknięcie z tą wodą oznaczało śmierć. Mimowolnie zastanawiał się, jakie inne jeszcze stworzenia zamieszkują te głębiny.
Po wielu godzinach wsłuchiwania się w ciszę przerywaną jedynie podmuchami wiatru, Merk w końcu zapragnął usłyszeć czyjś głos.
– To, co zrobiłaś swoim kijem – zagadnął do Lorny – Nigdy nie widziałem czegoś podobnego.
Lorna nie zareagowała, jakby nie dosłyszała.
– Opowiedz mi o sobie – nalegał.
Spojrzała na niego, po czym znowu odwróciła wzrok.
– Co chcesz wiedzieć? – spytała.
– Wszystko – odparł – Cokolwiek.
Zamilkła na długo, w końcu powiedziała:
– Najpierw ty.
Merk spojrzał na nią zdziwiony.
– Ja? – zapytał zmieszany – Co chcesz wiedzieć?
– Opowiedz mi o swoim życiu – poprosiła – Tyle, ile chcesz mi powiedzieć.
Merk wziął głęboki oddech i w zadumie spojrzał w dal. Jego życie było jedną rzeczą, o której nie chciał mówić.
Wreszcie, zdając sobie sprawę, że mają jeszcze długą drogę przed sobą, westchnął. Wiedział, że prędzej czy później będzie musiał zmierzyć się ze swoją przeszłością, nawet jeśli miało to sprawić mu ból.
– Przez większość życia byłem zabójcą – powiedział grobowym głosem, pełnym żalu i wstrętu do samego siebie – Nie jestem z tego dumny. Ale byłem najlepszy w tym, co zrobiłem. Służyłem królom i królowym. Nikt nie mógł równać się ze mną.
Merk zadumał się nad swoim życiem, życiem, którego żałował, nad wspomnieniami, których nie chciał przywoływać.
– A teraz? – zapytała cicho.
Merk poczuł ulgę, nie słysząc cienia krytyki w jej głosie.
– Teraz – powiedział – skończyłem z tym. Nie jestem już tą samą osobą. Obiecałem sobie wyrzec się przemocy. Wykorzystać swe umiejętności w szczytnym celu. Bez względu jednak na to jak bardzo się staram, nie mogę uciec od przemocy. Ona wszędzie mnie znajduje. Zdaje się, że zawsze jest jakiś powód do walki.
– A co to za cel? – spytała.
Zamyślił się nad odpowiedzią.
– Początkowo moim celem było dołączenie do Obserwatorów – odpowiedział – Pragnąłem poświęcić się służbie. Strzec Wieży Ur i chronić Ognistego Miecza. A gdy ta upadła, czułem, że moim celem jest dotrzeć do Wieży Kos, by ocalić Miecz.
Westchnął.
– A zamiast tego żeglujesz przez Zatokę Śmierci w kierunku samotnych wysp leżących na końcu świata, ścigany przez trolle, które przejęły Miecz – zauważyła Lorna z uśmiechem.
Merk zmarszczył brwi niepocieszony.
– Straciłem swój cel – powiedział – Powód mojego istnienia. Nie wiem już kim jestem, ani po co żyję.
Lorna skinęła głową.
– Masz szczęście. Ta niepewność otwiera przed tobą nowe możliwości.
Merk był wzruszony jej słowami. Dotąd słyszał od ludzi wyłącznie krytykę.
– Nie osądzasz mnie – zauważył – za to kim jestem.
Lorna spojrzała na niego, a oczy miała błyszczące niczym dwa księżyce.
– Za СКАЧАТЬ