Название: Przed Świtem
Автор: Морган Райс
Издательство: Lukeman Literary Management Ltd
Жанр: Героическая фантастика
Серия: Wampiry, Upadła
isbn: 9781632916983
isbn:
– To cud – powiedział ktoś. Głos należał do kogoś, kogo nie rozpoznawała.
– Nigdy jeszcze nie widziałem, żeby ktoś z takimi obrażeniami uniknął śmierci – powiedział ktoś inny.
– Zobaczymy, czy uzyskamy zgodę jej rodziców na badania – powiedział ten pierwszy. – Kiedy ją podnosili, była bez czucia, a potem, nagle, zaczęła oddychać. Nie zdążyli nawet przeprowadzić na niej defibrylacji.
Kate zaczęła się zastanawiać, ile czasu minęło od chwili, kiedy uderzył w nią kamper. Czy właśnie dotarła do szpitala, czy też przeleżała długie lata w śpiączce. Ta druga myśl sprawiła, że wpadła w panikę. A co, jeśli straciła przytomność w swe siedemnaste urodziny i obudziła się dopiero w trzydzieste? Lub czterdzieste? Albo osiemdziesiąte?
Zaczęła odczuwać coraz większe wzburzenie na myśl o stanięciu twarzą w twarz z Amy, Dinah i Nicole, zamężnymi i z dziećmi. Wiedziała, że ma szczęście, że żyje, lecz ta myśl, że wszyscy żyli dalej bez niej była przerażająca.
W jakiś sposób, jakby powodowana własnym wzburzeniem, zdołała unieść powieki.
– Budzi się – powiedział ktoś.
– To niemożliwe. Jest w śpiączce farmakologicznej.
– Mówię ci! – powiedział pierwszy głos bardziej uparcie. – Właśnie otworzyła cholerne oczy.
Kate wyczuła w tonie tych głosów, że coś jest nie w porządku. Prędkość, przy której została uderzona, kąt, pod jakim uderzyła o ziemię, sposób, w jaki jej głowa zderzyła się z asfaltem – wszystko to sprawiało, że była całkowicie pewna, na sto procent, że nie powinna żyć.
Słysząc te głosy, wiedząc, że w jakiś sposób zaprzeczała logice, pozostając przy życiu, Kate wpadła w jeszcze większą panikę. Zaczęła mrugać oczami i udało jej się skupić wzrok na otoczeniu. Nad jej głową błyszczały białe, sufitowe kafelki, a po obu jej stronach stali lekarze i personel medyczny. Wszyscy wyglądali na zdezorientowanych.
Spróbowała zapytać, co się z nią dzieje, lecz nie mogła odpowiednio ułożyć języka. Coś tkwiło w jej ustach.
Podniosła dłoń, próbując złapać lekarza. Kiedy się poruszyła, zauważyła jakiś przewód biegnący od jej nadgarstka. Była podłączona do jakiejś kroplówki. Zemdliło ją na ten widok – nigdy nie lubiła igieł. Na jej ręce widniała zaschnięta krew.
Wówczas zdała sobie sprawę, że od wypadku nie minęło wiele czasu. W innym przypadku nie miałaby na sobie krwi i wokół niej nie krzątałoby się tyle personelu. Nie wieźliby jej tak pospiesznie korytarzem. Gdyby spędziła lata w śpiączce, całe lata przeleżałaby na jakimś oddziale, całkowicie przez wszystkich zapomniana, prawdopodobnie pokryta kurzem i pajęczynami.
Wiedząc, że nie minęło zbyt wiele czasu, uspokoiła się nieco, lecz wciąż wytrącali ją z równowagi lekarze, a zwłaszcza wyraz ich twarzy.
W końcu udało się jej sięgnąć i chwycić rękaw jednego z nich. Spojrzał w dół, tam gdzie trzymała go za rękaw, marszcząc materiał w dłoni. Momentalnie zbladł na twarzy, jakby właśnie zobaczył ducha. Podniósł wzrok na ratownika.
– Myślałem, że mówiłeś, iż ma potrzaskane kości.
Ratownik również spuścił wzrok na jej dłoń.
– Bo miała – powiedział.
Nagle zatrzymał się i jakby całkiem tym zaszokowany nie potrafił ruszyć nogą. Zostawili go za sobą i wkrótce znikł z pola widzenia.
W końcu Kate poczuła, jak jej łóżko minęło zakręt i wreszcie zatrzymało się. Lekarze krzątali się wokół niej, podłączając ją do różnych urządzeń, z których każde wydawało swój własny charakterystyczny odgłos.. Co chwilę ktoś ją trącał. Jednakże z każdą mijającą minutą zdawała się odzyskiwać czucie w kolejnych częściach ciała.
Spróbowała coś powiedzieć, ale ta rzecz w gardle jej przeszkadzała. Podniosła zatem dłoń i wyczuła jakiś rodzaj plastikowej osłony wokół ust.
– Hej, hej – powiedział jeden z lekarzy, próbując odciągnąć jej dłoń. – To pomaga ci oddychać. Nie ruszaj tego.
Zrobiła, jak jej kazano.
– Zwiększmy podawanie propofolu – powiedział jeden z lekarzy. – Istnieje wciąż ryzyko obrzęku mózgu. Śpiączka zapewni jej maksymalne szanse na ograniczenie uszkodzeń.
– Dostała maksymalną dawkę – powiedział drugi lekarz.
– Zaszła więc jakaś pomyłka – argumentował ten drugi. – Tamten ratownik wyglądał mi na zamroczonego. Prawdopodobnie napisał coś niewłaściwie. Nie ma mowy, żeby te dziewczyna dostała maksymalną dawkę.
– W porządku. Jeśli tak twierdzisz.
Kate poczuła mrowienie w miejscu, gdzie miała podłączoną kroplówkę do nadgarstka. W jej ciało zakradło się dziwaczne uczucie, coś w rodzaju znużenia, które odczuwa się w trakcie nudnego filmu. Zdecydowanie nie przypominało ono znieczulenia.
Lekarze spojrzeli teraz na siebie zdziwieni.
– Coś nie tak z całą dostawą – powiedział pierwszy. – Rany, możesz to sprawdzić? Ostatnią rzeczą, której nam teraz trzeba, to kolejny proces.
Jeden z lekarzy znikł, pozostawiając dwóch przy Kate.
Jeden z nich nachylił się. Zaświecił w jej źrenice latarką diagnostyczną.
– Brałaś jakieś narkotyki? – spytał.
Potrząsnęła głową.
Nie uwierzył jej.
– Jeśli coś brałaś, coś, co może zakłócać działanie propofolu, musimy o tym wiedzieć. Żadnej amfetaminy?
Kate ponownie potrząsnęła głową. Rozpaczliwie chciała pozbyć się rury z gardła, by móc przemówić do nich.
Lekarze spojrzeli na siebie, będąc całkowicie w rozterce, nie wiedząc, co począć. Właśnie wtedy do łóżka podeszła kolejna osoba. Była to kobieta w kostiumie.
– Mamy dane osobowe dziewczyny – powiedziała. – W jej plecaku była kartka. To Kate Roswell ze szkoły San Marcos Senior High School. Dyrektor prześle mi numery telefonów jej rodziców.
Lekarze skinęli głowami.
– Może też pani zapytać ją sama – powiedział jeden z nich, wskazując gestem na leżącą na łóżku, w pełni świadomą i mrugającą cierpliwie oczyma Kate.
Kobieta zawahała się.
СКАЧАТЬ