Krew sióstr. Złota. Krzysztof Bonk
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Krew sióstr. Złota - Krzysztof Bonk страница 13

Название: Krew sióstr. Złota

Автор: Krzysztof Bonk

Издательство: Автор

Жанр: Зарубежная фантастика

Серия:

isbn: 978-83-8166-074-7

isbn:

СКАЧАТЬ tam… – Rozmówczyni Kasztan machnęła niedbale lewą ręką, czyli znajdująca się po tej stronie ciała, nad którą miała kontrolę, kiedy dwie osobowości były równocześnie aktywne w jednym ciele. Następnie dumnie dodała: – Ja tam od początku nienawidziłam srebrzystych i alabastrowych ludzi, a podejrzewam, że złociści także nie przypadliby mi do gustu. To rozczarowujące, że dojście do jedynej słusznej prawdy zajęło ci tyle czasu.

      – Jakiej prawdy? – zaciekawiła się Kasztan.

      – Ano takiej… że możesz tam sobie i kogoś naiwnie kochać. Ale ostatecznie i tak wszystkich naokoło znienawidzisz, jak ja. Bo inni są źli, jak Rybia Twarz, która nas uwięziła, a jeszcze inni są głupi, ponieważ dali się uwięzić. – Łypnęła lewym okiem na alabastrową parę. Choć prawe oko, nad którym kontrolę sprawowała Kasztan, pozostało na swoim miejscu, przez co można było odnieść wrażenie, jakby brązowa dziewczyna zrobiła paskudnego zeza.

      – Hm… może i masz rację – zadumała się właścicielka nieruchomego oka. Natomiast ciągle ruszająca nerwowo lewą gałką oczną Ruda, odkrywczo zauważyła:

      – No wreszcie się w czymś zgadzamy. I nawet świadomie wytrzymujemy ze sobą w jednym ciele. Słowem, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło i robimy jakieś postępy.

      – Może i prawda – zawtórowała jej znowu Kasztan, po czym dwie osobowości w jednym ciele na pewien czas zamilkły. Aż ta kontrolująca prawą stronę ciała, tym razem już głośno, zwróciła się do mahoniowych bliźniaków:

      – Zjedźcie coś w końcu, musicie jeść…

      Oni nawet nie drgnęli, wyglądając razem niczym brązowe drzewo, którego pień u swego szczytu uległ rozszczepieniu na dwoje, a poniżej miał cztery konary.

      – Zżerać mi tą trawiasto-rybną breję, ale to już! – wrzasnęła raptem Ruda, wskazując na miskę z podejrzaną papką koło drzwi. Ale ta dla odmiany ostra reprymenda bynajmniej nie poskutkowała wyrwaniem braci z letargu. Ten najwyraźniej zapuścił u nich już głębokie korzenie. Dlatego ponownie przemówiła ze współczuciem Kasztan, próbująca dobrym słowem zanieść bliźniakom otuchę:

      – Spróbujcie coś przekąsić, bo takim głodowaniem zrobicie sobie krzywdę. A nic wam już nie zagraża, nie musicie się niczego obawiać…

      – Chronić Kasztan… Chronić Kasztan. – W reakcji na słowa dotyczące zagrożenia mechanicznie zareagował robot Ugier. Jemu z kolei odpysknęła Ruda:

      – A czemu nie chronić Rudą, co?! Zawsze tylko chroniłbyś Kasztan! – warknęła z wyrzutem i przedrzeźniając Ugiera, wydukała: – Chronić Rudą… Chronić Rudą! – Takim dwubiegunowym zachowaniem przedstawicielka republiki wreszcie zwróciła na siebie uwagę Mahonia oraz Mahoniowego, którzy popatrzyli na nią, jak na obłąkaną.

      Gdy wtem gwałtownie otworzyły się drewniane drzwi komórki, niemal wylatując z zawiasów, za to przewracając miskę ze strawą i w przejściu stanęła Srebrna.

      – Wychodźcie. Wszyscy – powiedziała pewnym siebie głosem i usunęła się na bok, aby zrobić więźniom miejsce. Ci niemrawo się poruszyli, a nie mając specjalnie wyboru, skierowali się kolejno do wyjścia.

      Pierwszy komórkę opuścił Perlis, za nim Ekru, a potem mahoniowi bliźniacy. Z kolei brązowa dziewczyna najpierw wstała, a potem usiadła. Następnie podskoczyła do góry i uklękła, by zaraz paść twarzą na ziemię.

      – Jesteś chora? – zapytała ją z powagą Srebrna. Ona nie odpowiedziała, za to zareagował robot Ugier. Pochwycił przedstawicielkę republiki, zarzucił sobie na ramię i wyniósł z szopy, metalicznie dukając:

      – Nieść Rudą… Nieść Kasztan.

      Na zewnątrz srebrzysta dziewczyna wskazała grupie więźniów, aby poszli z nią na plażę w pobliżu molo. Tam na wygniecionej trawie przy seledynowym piasku zasiadała samotnie Kremi. Niebawem wszyscy zajęli miejsca siedzące koło siebie. Wtedy wojowniczka popatrzyła z uwagą po zebranych i bez ogródek wypaliła:

      – W ten czy inny sposób, ale wszyscy jesteście wrogami wielkiej księżnej Alabaster, której dotąd służyłam. Otóż w moim przypadku sytuacja uległa zmianie i to radykalnej. Dlatego od teraz jestem z wami.

      – To wspaniałe wieści – pochwaliła Kasztan.

      – A na jak długo, jesteś z nami, ty dwulicowy szaraku? – syknęła Ruda. W odpowiedzi Srebrna zmroziła kasztanową dziewczynę wzrokiem i warknęła:

      – Nie ma odwrotu. Zostałam oszukana przez wielką księżną. Wszystko, co mi obiecała, okazało się kłamstwem, zwykłą iluzją, której dałam się zwieść i zauroczyć, jak dziecko. Ale teraz pozostał mi już tylko odwet oraz pragnienie ochrony pozostałych sióstr krwi. Zatem najstarsza z nich, która działa na zgubę innych, Alabaster, musi zginąć.

      – Naprawdę musimy ją uśmiercać? Właściwie to jej nawet nie znamy – zauważyła z pewnym zakłopotaniem Kasztan. A drwiąco wsparła ją Ruda:

      – W sumie, to nic specjalnego nie mamy do zimnej władczyni, która cudzymi rękoma jedynie ścina sobie zielone drzewka. Ot, wielki mi dramat, w Kasztanowej Republice dostałaby jeszcze medal z kamienia. Za to proponuję zaszlachtować prawdziwą zabójczynię sióstr krwi, mianowicie Rybią Twarz, która stoi akurat przed nami. Zróbmy z niej szare filety rybne. Osobiście znam świetny przepis na srebrzystego morszczuka w brązowej panierce. Kto jest za? – Lewą ręką podniosła prawą rękę Kasztan, a jednocześnie plunęła brązową śliną na policzki Srebrnej. Wówczas zareagowała zdecydowanie Ekru:

      – Dość tego! Skoro srebrzysta siostra krwi wyciąga do nas pomocną dłoń, czystą głupotą byłoby odrzucać takie wsparcie. Ja jestem za nią od samego początku i w duchu tego, o czym z wami wszystkimi rozmawiałam, wesprę ją całą sobą. Dlatego proponuję, wspólnie pokonajmy zwodniczą Alabaster. Jednak musimy stanowić jedność, monolit. Więc jeżeli ktoś przedkłada nad dobro ogółu dawne urazy, niech odejdzie. – Wskazała ręką na południowy las.

      W rezultacie Ruda dumnie wstała, po czym za sprawą powstrzymującej ją Kasztan upadła na kolana, by zaraz znowu nieudolnie się podźwignąć i upaść. Wszyscy świadkowie tej dość żenującej sceny na dłuższą chwilę skonsternowani zamilkli. Poza psem Umbrą, który żałośnie pisnął i przysłonił sobie pysk łapami. Potem głos zabrał Perlis:

      – Skoro srebrzysta dziewczyna poszła wreszcie po zimny rozum do głowy, to nie ma co roztrząsać jej pobudek, tylko działać. Słowem, zabijmy Alabaster jak najszybciej, dopóki możemy ją zaskoczyć.

      – Co proponujesz? – zapytała Ekru. Alabastrowy młodzieniec spojrzał na stojące w pobliżu gryfy i wyjaśnił:

      – Wystarczy jeden ptak. Na nim polecę ze srebrzystą dziewczyną do pałacu w roli więźnia. Na miejscu ona zdejmie mi więzy i moje ostrze miecza rozwiąże jednym cięciem wszystkie problemy związane z Alabaster, zapewniam.

      – Być może tak właśnie należy uczynić… – zadumała się Ekru. Jej zamyślenie przerwała Srebrna, zdecydowanie mówiąc:

      – Nie rozumiecie. Chciałam wam tylko powiedzieć, że obecnie stoimy po tej samej stronie. Jesteście więc wolni i nie musicie się mnie obawiać, otrzymacie też swoją СКАЧАТЬ