Название: Mister
Автор: E L James
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Поэзия
isbn: 978-83-8110-940-6
isbn:
– Ona nie jest moją zdobyczą… nawet sobie tego nie wyobrażam.
Ledwo jest w stanie na mnie spojrzeć!
Zjawia się kelner z naszymi drinkami.
– Kiedy ostatnio coś jadłaś? – pytam.
Caroline wzrusza ramionami, a ja kręcę głową.
– Pewnie doprowadzasz panią Blake do szału. Zjedzmy coś. Poprosimy o karty – zwracam się do kelnera, który odpowiada skinieniem i szybko odchodzi.
Podnoszę szklankę i wznoszę toast.
– Za ukochanych nieobecnych. – Mam nadzieję, że uda nam się zmienić temat.
– Za Kita – szepcze Caroline i uśmiechamy się smutno do siebie, połączeni miłością do tego samego człowieka.
JEST DRUGA NAD ranem, gdy wracamy pijani do mojego mieszkania. Caroline nie ciągnie do domu. „Nie chcę tam wracać. Bez Kita to nie jest dom”.
Nie umiem się jej sprzeciwić.
Zataczając się, oboje wchodzimy na korytarz, a ja wprowadzam kod alarmu, uciszając ciągłe pikanie.
– Masz jakąś kokę? – bełkocze Caroline.
– Nie. Nie dziś.
– A co masz do picia?
– Chyba już dosyć wypiłaś.
Posyła mi krzywy pijacki uśmiech.
– Czyżbyś się o mnie troszczył?
– Zawsze się o ciebie troszczę, Caro. Przecież wiesz.
– To zaproś mnie do łóżka, Maxim. – Zarzuca mi ręce na szyję, nadstawia twarz, jakby na coś czekała, i wbija wzrok zamglonych oczu w moje wargi.
Ożeż. Chwytam ją za barki, żeby nie upadła.
– Nie, położę cię do łóżka.
– Co masz na myśli? – dąsa się Caroline.
– Jesteś pijana.
– I?
– Caroline. To się musi skończyć. – Całuję ją w czoło.
– Dlaczego?
– Wiesz dlaczego.
Twarz jej się marszczy, a do oczu napływają łzy, gdy uwalnia się z moich rąk.
Jęczę.
– Nie. Proszę, nie płacz. – Biorę ją z powrotem w objęcia. – Nie możemy już tego robić.
Od kiedy to skrupuły powstrzymują mnie przed bzykaniem?
Miałem dzisiaj wyjść i znaleźć sobie chętną, namiętną kobietę.
– Czy to dlatego, że kogoś poznałeś?
– Nie.
Tak.
W KTÓRYMŚ MOMENCIE NOCY materac się ugina, a Caroline wchodzi do łóżka i kładzie się obok mnie. Czując ulgę, że mam na sobie spodnie od piżamy, biorę ją w ramiona.
– Maxim – szepcze i słyszę w jej głosie zachętę.
– Idź spać – mamroczę i zamykam oczy.
Nie ma dla mnie znaczenia to, że była żoną mojego brata. Jest moją najlepszą przyjaciółką i kobietą, która zna mnie jak nikt inny. Znajduję pocieszenie w cieple jej ciała, tak jak ona opłakuję Kita – ale pieprzyć się z nią już więcej nie będę.
Nie. Koniec z tym.
Kładzie głowę na mojej piersi, a ja całuję jej włosy i natychmiast zasypiam.
ROZDZIAŁ SZÓSTY
ALESSIA NIE JEST w stanie zapanować nad podnieceniem. Ściska parasol i wchodzi do jego mieszkania. Dziś jest zadowolona, że alarm się nie odzywa.
On tu jest!
W nocy na swym wąskim łóżku znów o nim śniła – o jego malachitowych oczach, promiennym uśmiechu i tej wyrazistej twarzy, kiedy pochłonięty muzyką grał na fortepianie. Obudziła się zdyszana i przepełniona pożądaniem. Gdy go ostatnio widziała, był tak dobry, że pożyczył jej parasol, który nie pozwolił jej zmoknąć w drodze do domu i przez cały wczorajszy dzień. Niewiele zaznała dobroci, odkąd przyjechała do Londynu, oczywiście z wyjątkiem tej, której doświadczyła od Magdy, więc jego gest znaczył naprawdę wiele. W przedpokoju zdejmuje buty z cholewkami i zostawia parasol, po czym spieszy przez kuchnię. Nie może się doczekać, żeby go zobaczyć.
Staje w progu.
O nie!
W kuchni stoi kobieta ubrana tylko w męską koszulę – jego koszulę – i robi kawę. Podnosi wzrok i posyła Alessii zdawkowy, lecz ciepły uśmiech. Alessia odzyskuje zdolność ruchu i idzie przez kuchnię do pralni ze spuszczoną głową i w szoku.
– Dzień dobry – mówi kobieta.
Wygląda, jakby dopiero co wstała z łóżka.
Z jego łóżka?
– Dzień dobry pani – mruczy pod nosem Alessia, kiedy ją mija.
Wszedłszy do pralni, stoi przez chwilę, usiłując ogarnąć myślą ten druzgocący zwrot wydarzeń.
Kim jest ta kobieta o wielkich niebieskich oczach?
Dlaczego ma na sobie jego koszulę? Koszulę, którą nie dalej jak w zeszłym tygodniu Alessia sama wyprasowała…
Ta kobieta z nim jest. Na pewno. Inaczej dlaczego snułaby się po mieszkaniu w jego koszuli? Musi ją z nim łączyć coś bardzo intymnego.
Intymnego.
Oczywiście, że kogoś ma. Kogoś pięknego.
Takiego jak on.
Marzenia Alessii legły w gruzach. Twarz jej chmurnieje, a serce ściska rozczarowanie. Wzdychając, zdejmuje czapkę, rękawiczki i kurtkę i zakłada fartuch.
Czego się spodziewała? On nigdy się nią nie zainteresuje – jest tylko jego sprzątaczką. Dlaczego miałby jej pragnąć?
Maleńka bańka radości, z którą obudziła się tego ranka – pierwsza od bardzo dawna – pękła. Alessia zakłada tenisówki i rozstawia deskę do prasowania. Wcześniejsze podekscytowanie staje СКАЧАТЬ