Nowe oblicze Greya. E L James
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Nowe oblicze Greya - E L James страница 30

Название: Nowe oblicze Greya

Автор: E L James

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Поэзия

Серия:

isbn: 978-83-7508-643-0

isbn:

СКАЧАТЬ – pyta Christian.

      Wzruszam ramionami.

      – Twoja pani Robinson? – sugeruję, nie odrywając wzroku od drogi.

      Christian sztywnieje i zdejmuje BlackBerry z uchwytu.

      – Ona nie jest moją panią Robinson – warczy. – Nie rozmawiałem z nią od urodzin. Poza tym Elena nie zrobiłaby czegoś takiego. To nie w jej stylu.

      – Leila?

      – Jest w Connecticut z rodzicami. Mówiłem ci.

      – Jesteś pewny?

      Robi pauzę.

      – Nie. Ale gdyby uciekła, jej rodzice na pewno zawiadomiliby o tym Flynna. Porozmawiamy o tym po przyjeździe do domu. Teraz skoncentruj się na jeździe.

      – Ale to może być jakiś przypadkowy samochód.

      – Nie zamierzam ryzykować. Teraz, gdy ty w tym uczestniczysz – warczy. Wkłada BlackBerry z powrotem do uchwytu, tak że znowu jesteśmy w kontakcie z naszą ochroną.

      Cholera. Nie chcę irytować teraz Christiana… może później. Gryzę się w język. Na szczęście ruch staje się nieco mniejszy. Udaje mi się szybko przemknąć przez zjazd na Montlake, ponownie lawirując między samochodami.

      – A jeśli zatrzyma nas policja? – pytam.

      – To by nie było takie złe.

      – Nie dla mojego prawa jazdy.

      – Tym się nie przejmuj – odpowiada. Niespodziewanie w jego głosie słychać nutkę wesołości.

      Znowu dodaję gazu i przyspieszam do stu dwudziestu. Rany, ale to auto ma zryw. Jest fantastyczne – tak łatwo się prowadzi. Zbliżam się do stu czterdziestu. Chyba jeszcze nigdy nie prowadziłam z taką prędkością. W garbusie byłam w stanie wyciągnąć maksymalnie osiemdziesiąt.

      – Wyjechał z korka i nabrał prędkości. – Głos Sawyera jest spokojny. – Ma na liczniku sto czterdzieści pięć.

      Cholera! Szybciej! Wciskam gaz i strzałka prędkościomierza przekracza sto pięćdziesiąt. Zbliżamy się do skrzyżowania z I-5.

      – Utrzymuj prędkość, Ana – mruczy Christian.

      Na chwilę zwalniam, gdy zjeżdżamy na I-5. Na autostradzie panuje raczej mały ruch i w ekspresowym tempie udaje mi się przeskoczyć na szybki pas. Gdy wciskam pedał gazu, fantastyczne audi mknie po asfalcie. Zwykli śmiertelnicy zjeżdżają nam z drogi. Gdybym nie czuła takiego strachu, nawet by mi się to podobało.

      – Przyspieszył do stu sześćdziesięciu, proszę pana.

      – Trzymaj się go, Luke – warczy Christian do Sawyera.

      Luke?

      Na szybki pas wjeżdża ciężarówka. Cholera. Muszę ostro hamować.

      – Pierdolony idiota! – klnie Christian przez zaciśnięte zęby.

      Zerkam w lusterka i przecinam trzy pasy naraz. Wyprzedzamy wolniejsze pojazdy, po czym wracamy na szybki pas.

      – Niezły manewr, pani Grey – stwierdza z uznaniem Christian. – Gdzie się podziewa policja, kiedy jest potrzebna?

      – Nie chcę dostać mandatu – mamroczę, koncentrując się na drodze. – Dostałeś kiedyś mandat za przekroczenie prędkości?

      – Nie – odpowiada.

      – A zatrzymano cię?

      – Tak.

      – Och.

      – Czar osobisty. Wszystko sprowadza się do czaru. A teraz skoncentruj się. Gdzie dodge, Sawyer?

      – Ma prędkość sto siedemdziesiąt pięć, proszę pana.

      O kurwa! Serce po raz kolejny podchodzi mi do gardła. Dam radę jechać jeszcze szybciej? Dociskam pedał gazu do podłogi.

      – Zamrugaj światłami – nakazuje mi Christian, kiedy ford mustang nie chce mi zjechać z drogi.

      – Ale wyjdę na dupka.

      – I co z tego? – warczy.

      Jezu. Okej!

      – Eee, gdzie się włącza długie?

      – Kierunkowskaz. Pociągnij go do siebie.

      Tak robię i mustang zjeżdża na sąsiedni pas, ale gdy go wymijam, kierowca pokazuje mi środkowy palec.

      – To on jest dupkiem – mówi ze złością Christian, po czym warczy do mnie: – Zjedź na Stewart.

      Tak jest!

      – Skręcamy w zjazd na Steward Street – mówi do Sawyera.

      – Kierujcie się prosto na Escalę, proszę pana.

      Zwalniam, sprawdzam lusterka, włączam kierunkowskaz, po czym z zaskakującą łatwością przecinam cztery pasy autostrady i docieram do zjazdu. Włączam się do ruchu na Stewart Street i kieruję się na południe. Ulica jest spokojna, mało na niej samochodów. Gdzie się wszyscy podziewają?

      – Mieliśmy cholerne szczęście, że nie było korków. Ale to oznacza, że dodge także miał szczęście. Nie zwalniaj, Ano. Zawieź nas do domu.

      – Nie pamiętam drogi – mruczę zdenerwowana tym, że dodge nadal siedzi nam na ogonie.

      – Na razie jedź cały czas prosto. – W głosie Christiana ponownie słychać niepokój. Przemykam przez trzy przecznice, ale na Yale Avenue światła zmieniają się na żółte. – Jedź, Ana! – woła.

      Podskakuję i tak mocno wciskam pedał gazu, że oboje nas wciska w fotele. Światła zdążyły się zmienić na czerwone.

      – Zjeżdża w Stewart – rozlega się głos Sawyera.

      – Trzymaj się go, Luke.

      – Luke?

      – Tak ma na imię.

      Zerkam na Christiana z ukosa i widzę, że patrzy na mnie jak na wariatkę.

      – Patrz przed siebie! – warczy.

      Ignoruję jego ton.

      – Luke Sawyer.

      – Tak! – Wydaje się mocno poirytowany.

      – Ach. – Czemu tego nie wiedziałam? Ten człowiek od sześciu tygodni chodzi za mną krok w krok, a ja nie СКАЧАТЬ