Название: Anioły i demony
Автор: Дэн Браун
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Поэзия
isbn: 978-83-7508-804-5
isbn:
– Natura posiada wiele tajemnic, które dopiero zostaną odkryte.
Komendant przysunął się bliżej.
– Czy mógłbym spytać, kim dokładnie pani jest? Jakie stanowisko zajmuje pani w CERN-ie?
– Jestem wysokiej rangi członkiem personelu badawczego, a obecnie zostałam oddelegowana do Watykanu w celu współpracy w rozwiązaniu tego kryzysu.
– Przepraszam za nieuprzejmość, ale jeśli rzeczywiście mamy do czynienia z kryzysem, to dlaczego rozmawiam z panią, a nie z pani dyrektorem? A poza tym, dlaczego okazuje pani lekceważenie, przybywając do Watykanu w krótkich spodniach?
Langdon jęknął. W głowie mu się nie mieściło, że w takich okolicznościach ten człowiek przejmował się etykietą dotyczącą ubioru. Z drugiej strony, skoro kamienne penisy mogły wzbudzić wśród mieszkańców Watykanu pożądliwe myśli, to Vittoria Vetra w szortach była niewątpliwym zagrożeniem dla bezpieczeństwa narodowego.
– Komendancie Olivetti – wtrącił głośno, starając się rozładować sytuację, gdyż dziewczyna wyglądała, jakby sama miała za chwilę eksplodować. – Nazywam się Robert Langdon. Jestem profesorem studiów religijnych w Stanach Zjednoczonych i nie jestem związany z CERN-em. Miałem okazję obejrzeć pokaz wybuchu antymaterii i mogę zaświadczyć, że jest ona wyjątkowo niebezpieczna. Mamy powody sądzić, że została umieszczona w obrębie Watykanu przez ruch antyreligijny, którego celem jest zakłócenie konklawe.
Olivetti odwrócił się i teraz jego zmierzył gniewnym spojrzeniem.
– Mam tu kobietę w szortach, która opowiada, że kropelka cieczy wysadzi w powietrze cały Watykan, i amerykańskiego profesora twierdzącego, że staliśmy się celem jakiegoś ruchu antyreligijnego. Czego dokładnie po mnie oczekujecie?
– Proszę znaleźć pojemnik – odezwała się Vittoria. – Natychmiast.
– Niewykonalne. To urządzenie może się znajdować wszędzie. Watykan jest ogromny.
– Wasze kamery nie mają odbiornika GPS?
– Zazwyczaj nikt ich nie kradnie. Potrzeba by wielu dni, żeby odnaleźć tę kamerę.
– Nie mamy dni – oznajmiła twardo. – Mamy sześć godzin.
– Sześć godzin do czego, panno Vetra? – Olivetti nagle podniósł głos. Wskazał obraz na ekranie. – Aż skończy się odliczanie na tym wyświetlaczu? Aż Watykan zniknie z powierzchni ziemi? Proszę mi wierzyć, nie lubię ludzi, którzy majstrują przy moim systemie bezpieczeństwa, i niechętnie odnoszę się do mechanicznych gadżetów w tajemniczy sposób pojawiających się w tych murach. Naprawdę jestem zaniepokojony. Na tym polega moja praca, żeby się przejmować takimi rzeczami. Jednak to, co mi pani opowiada, jest nie do przyjęcia.
Langdon wtrącił się, zanim zdołał się powstrzymać:
– Słyszał pan o iluminatach?
Lodowa fasada komendanta zaczęła pękać. Jego oczy zrobiły się białe, jak u rekina, który zamierza zaatakować.
– Ostrzegam pana. Nie mam na to czasu.
– A więc jednak pan słyszał?
Komendant spiorunował go wzrokiem.
– Jestem zaprzysiężonym obrońcą Kościoła katolickiego. Oczywiście, że słyszałem o iluminatach. Słyszałem też, że zaprzestali działalności już dawno temu.
Langdon sięgnął do kieszeni i wyjął faks ze zdjęciem napiętnowanego ciała Leonarda Vetry. Wręczył go komendantowi.
– Zajmuję się nimi w swojej pracy naukowej – wyjaśnił w czasie, gdy Olivetti przyglądał się zdjęciu. – Mnie również bardzo trudno jest przyjąć do wiadomości fakt, że iluminaci nadal działają. Jednak pojawienie się tego symbolu w połączeniu z dobrze znanym sprzysiężeniem przeciwko Watykanowi sprawiło, że zmieniłem zdanie.
– Głupi dowcip zrobiony za pomocą wygenerowanego komputerowo obrazu – stwierdził komendant, oddając mu kartkę.
Langdon wpatrzył się w niego z niedowierzaniem.
– Dowcip? Proszę spojrzeć na tę symetrię. Kto jak kto, ale pan powinien zdawać sobie sprawę z autentyczności…
– Właśnie tego wam brakuje. Autentyczności. Być może panna Vetra nie wspomniała panu, ale naukowcy z CERN-u od lat krytykują politykę Watykanu. Regularnie zwracają się do nas, żebyśmy odwołali teorię kreacjonizmu, oficjalnie przeprosili Galileusza i Kopernika i wycofali się z krytyki niebezpiecznych lub nieetycznych badań naukowych. Który scenariusz wydaje się państwu bardziej prawdopodobny: że czterystuletni kult satanistyczny wychynął ponownie na powierzchnię, mając w swym posiadaniu broń masowej zagłady, czy że jakiś dowcipniś z CERN-u stara się zakłócić święte konklawe doskonale przygotowaną mistyfikacją?
– To zdjęcie – oznajmiła Vittoria głosem kipiącym wściekłością – przedstawia mojego ojca. Zamordowanego. Naprawdę pan sądzi, że mogłabym robić takie żarty?
– Nie wiem, panno Vetra. Natomiast wiem z całą pewnością, że jeżeli nie otrzymam jakichś sensownych odpowiedzi, nie mam zamiaru wszczynać alarmu. Moim obowiązkiem są czujność i dyskrecja… żeby inni mogli spokojnie się zajmować sprawami duchowymi. A już szczególnie dzisiaj.
– To proszę chociaż przesunąć termin konklawe – odezwał się Langdon.
– Przesunąć konklawe? – Twarz komendanta wyrażała niedowierzanie. – Cóż za arogancja! Konklawe to nie amerykański mecz baseballu, który odwołujecie z powodu deszczu. Jest to święta uroczystość przebiegająca zgodnie ze ściśle ustalonymi przepisami. Nieważne, że miliard katolików na świecie czeka na nowego duchowego przywódcę. Nie ma też znaczenia, że na placu czekają media z całego świata. Konklawe rządzi się uświęconym protokołem, niepodlegającym modyfikacjom. Od tysiąc sto siedemdziesiątego dziewiątego roku konklawe przetrwały trzęsienia ziemi, głód i zarazę. Proszę mi wierzyć, że nie zostanie odwołane z powodu zamordowania naukowca i pojawienia się kropelki Bóg wie czego.
– Proszę mnie zaprowadzić do osoby, która tu rządzi – zażądała nagle Vittoria.
Olivetti spiorunował ją wzrokiem.
– Ma ją pani przed sobą.
– Nie – upierała się. – Do kogoś z duchowieństwa.
Widać było, jak nabrzmiewają żyły na skroniach komendanta.
– Duchownych nie ma. Poza gwardią szwajcarską w Watykanie pozostało obecnie tylko Kolegium Kardynałów. A oni znajdują się w Kaplicy Sykstyńskiej.
– A co z kamerlingiem? – spytał obojętnym tonem Langdon.
– Kim?
– Kamerlingiem СКАЧАТЬ