Czerń i purpura. Wojciech Dutka
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Czerń i purpura - Wojciech Dutka страница 21

Название: Czerń i purpura

Автор: Wojciech Dutka

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Книги о войне

Серия:

isbn: 978-83-8125-641-4

isbn:

СКАЧАТЬ zrozumiał. Luna miała żydowskie korzenie. Była jednak ochrzczona, chodziła z nim do kościoła – wprawdzie nie co tydzień, ale w najważniejsze święta była zawsze obecna. Morgenstern powiedział bez ogródek, że nie rozumie, jakie znaczenie ma rodowód jego żony, skoro jest chrześcijanką. Tichy odpowiedział rozbrajająco szczerze:

      – Niemcy nas naciskają.

      – Naciskają? Na co? – pytał zdumiony Morgenstern.

      – Chcą, żebyśmy przemyśleli sprawę żydowską. Nie wiem, jak to się skończy, ani jak ksiądz prezydent zamierza to rozwiązać. A rozwiązać to musimy, jeśli nie chcemy, żeby Niemcy rozwiązali to za nas. To byłaby katastrofa, rozumie pan? Nie chcemy, żeby Niemcy wkroczyli na Słowację.

      – Nie, nie chcemy – potwierdził Morgenstern, myśląc o swojej żonie.

*

      Aby wstąpić do SS, Bastian i Franz musieli przejść przez szczegółowe badania rasowe, które odbywały się w Instytucie Dziedziczności, Biologii i Czystości Rasowej Trzeciej Rzeszy na Uniwersytecie Frankfurckim. Chłopcy pojechali tam koleją. Zjedli obiad w kantynie uniwersyteckiej, potem przyjął ich młody lekarz SS i zarazem pracownik naukowy uczelni. Bastian wszedł do gabinetu pierwszy. Obaj chłopcy byli bardzo zdenerwowani, ponieważ określenie ich typu rasowego miało fundamentalne znaczenie. Mężczyźni, u których badanie stwierdziłoby występowanie cech niearyjskich, nie mieli szans na przyjęcie do SS, nawet gdyby udowodnili swoje niemieckie pochodzenie od początku dziewiętnastego wieku. Gdy Bastian wyszedł z wyrazem triumfu na twarzy, na spotkanie z lekarzem SS poszedł Franz.

      – Nazwisko i data urodzenia? – zapytał lekarz.

      – Franz Jacob Weimert, urodzony dwudziestego drugiego maja tysiąc dziewięćset dwudziestego pierwszego roku w Drasenhofen.

      Lekarz zapisał w formularzu nazwisko i imię chłopaka i raz jeszcze spojrzał na dostarczone przez niego dokumenty: własnoręcznie napisane podanie, życiorys, metrykę wypisaną suchą i rzeczową łaciną. Ten ostatni akt potwierdzał, że Franz ma niemieckie pochodzenie do czwartego pokolenia wstecz. W roku tysiąc osiemset pierwszym wędliniarz o takim nazwisku otworzył masarnię w Drasenhofen, co skwapliwie odnotowała kancelaria parafialna, ponieważ przodek Franza przeznaczył na kościół dwadzieścia cesarskich guldenów.

      Następnie Franz musiał wykonać serię ćwiczeń gimnastycznych: skok przez kozioł, wspinaczka po linie, ćwiczenia wytrzymałościowe. Esesman miał być nadczłowiekiem o wyjątkowych predyspozycjach ciała i ducha, czystym owocem eugenicznej myśli dzielącej ludzi na doskonałych i zarazem godnych życia i na tych, którzy nie byli tego życia warci. Te zasady stały w sprzeczności z dotychczasowym moralnym światem chłopaka.

      Jednak Franz pragnął w nie uwierzyć. Wiedział, że jeśli zostanie przyjęty do SS, dostanie skórzany pas, na którego sprzączce wygrawerowane będą słowa: „Moim honorem jest wierność”. To było wyznanie nowej wiary, którą chłopak chciał zastąpić tą dawną, którą porzucił. Zarazem to nowe wyznanie wiary stawało się oznaką porządku świata, do którego pragnął wejść. Chciał też uspokoić własne sumienie, poczuć się lepiej i przysporzyć choć odrobinę dumy rodzinie. Jeśli oczy są zwierciadłem duszy, to ktoś, kto widział Franza po raz pierwszy, byłby gotów przysiąc, że chłopak ma tak dobrze poukładane w głowie, jak niewielu jego rówieśników, i że na pewno wyjdzie na ludzi.

      Tak popatrzył na Franza lekarz SS podczas badania. Po wykazaniu się przez chłopaka sprawnością fizyczną lekarz określił jego typ rasy. Franz musiał stanąć przed lekarzem na baczność w slipach. Esesman w białym fartuchu zmierzył suwmiarką rozstaw szczęk chłopaka, a następnie za pomocą innego przyrządu, przypominającego kątomierz, sprawdził kąt nachylenia czoła do twarzy. Wszystkie dane skrupulatnie wpisywał w rubryki arkusza. Sprawdził także dokładnie, czy płaty skroniowe czaszki odpowiadają cechom rasy aryjskiej. Chodziło o to, aby nie były nadmiernie wypukłe – takie czoła mieli ludzie podejrzani rasowo, na przykład Słowianie oraz Romowie. Lekarz musiał się zatem upewnić, że Franz wykazuje właściwe zewnętrzne cechy rasowe i że budowa jego ciała nie nasuwa podejrzeń, że nie jest tym, za kogo pragnie uchodzić.

      Franz był bardzo zaaferowany procedurą. Uważnie przyglądał się lekarzowi. Nosił on nieskazitelnie biały fartuch, spod którego wystawał mundur w kolorze feldgrau. Na kołnierzu munduru widniały wyszyte dwie srebrne runy. Chłopak pomyślał nawet, że gdyby chodził w takim mundurze, wszystkie dziewczyny natychmiast uznałyby go za interesującego.

      Tymczasem lekcja anatomii rasowej trwała dalej. Lekarz uprzejmie poprosił chłopaka, by ściągnął spodenki. Wprawny w poszukiwaniu rasowych defektów, chciał ocenić, czy Franz jest zdolny do płodzenia czystych rasowo niemieckich dzieci. Gdy upewnił się, że z budową chłopaka wszystko w porządku, wówczas zajął się włosami i oczami. Rasistowska pseudonauka stwierdzała wyraźnie, że włosy i oczy najpełniej zdradzały nieczystość lub niedoskonałość rasową. Lekarz chwycił tablicę z modelami gałek ocznych we wszystkich kolorach naturalnie występujących w przyrodzie. Spojrzał Franzowi w oczy. Błyskawicznie odnalazł odpowiednik na tablicy.

      – To te! – Wskazał palcem oko w trzecim rzędzie wzornika, wśród oczu, jakie mogli mieć czyści rasowo Niemcy.

      Zanotował w odpowiedniej rubryce, że oczy Franza mieszczą się w typie 3D i że są brązowomiodowe. Lekarz uprzejmie wyjaśnił, że oczy o takim zabarwieniu występują w środkowych Niemczech, a także w Bawarii i Austrii.

      Teraz lekarz zajął się włosami. Z pomocą przyszła mu tabliczka z kosmykami włosów, od złotego blondu po antracytową czerń. Esesman spojrzał na włosy Franza i ze znawstwem szybko odnalazł odpowiednik na tablicy.

      – To te! Jasny szatyn, typ 2E.

      Znów zanotował skrzętnie wynik. Franz mógł się już ubrać. Następnie lekarz najzupełniej poważnie zaczął pisać uzasadnienie swojej decyzji. Gdy zapisał prawie półtorej strony, powiedział zdenerwowanemu chłopakowi:

      – Jesteś typem południowonordyckim, typ 2C.

      – Czy to źle? – zapytał zbaraniały Franz.

      – Oczywiście, że nie – odpowiedział z uśmiechem esesman. – Ja nie widzę rasowych przeciwwskazań dla twojej kariery w SS. Twoja krew najprawdopodobniej musiała wymieszać się w zamierzchłej przeszłości z węgierską albo z romańską. Twój ród musiał mieć wśród przodków Rzymian zamieszkujących wówczas ziemie Dolnej Austrii. Ta prowincja nazywała się wtedy Noricum.

      Franz nagle sobie przypomniał.

      – Prapradziadek był Niemcem z Siedmiogrodu.

      – Widzisz, że miałem rację! – powiedział z triumfem lekarz. – Zatem twoi przodkowie musieli mieć korzenie wśród romańskiej ludności Rumunii. Jak wiesz, tereny te w zamierzchłej przeszłości zamieszkiwali Rzymianie. Zatem wszystko w porządku; jesteś czystym rasowo Niemcem, który w swoich żyłach ma odrobinę szlachetnej krwi Rzymian.

      Lekarz SS następnie westchnął, że czysty typ nordycki to zaledwie dziesięć procent Niemców. Franz miał wrażenie, że młody uczony naprawdę wierzył w potęgę eugeniki. Według niego klasyczny typ nordycki, wysoki blondyn z niebieskimi oczami, miał sześć podkategorii, a ideał, typ 1A, był bardzo rzadki. Esesman tłumaczył chłopakowi, że chodzi o idealne proporcje ciała. СКАЧАТЬ