Filozofia religii. Отсутствует
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Filozofia religii - Отсутствует страница 15

Название: Filozofia religii

Автор: Отсутствует

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Социология

Серия:

isbn: 978-83-01-20454-9

isbn:

СКАЧАТЬ (Swinburne 1995, s. 226).

      Castañeda twierdził – jak widzimy – że powinniśmy odróżniać to, co ktoś mówi, od tego, co wie. Zgadza się, że powtarzanie czyichś prawdziwych zdań nie gwarantuje zachowania wartości logicznej tej wypowiedzi. Tylko wierne odtworzenie czyjejś wiedzy gwarantuje zachowanie jej prawdziwości, a nie słowa, ponieważ prawda wiąże się z wiedzą, a nie ze słowami. Jeśli zatem ktoś coś wiedział i my wiemy, co wiedział, a następnie wiernie odtwarzamy to, co on wiedział własnymi słowami, to prawda zostanie zachowana. W omawianym przypadku procedura jest prosta i jasna. Najpierw, drugiego października, Jones mówi: „Dziś jest 2 października” i to zdanie jest prawdziwe. Możemy to wyrazić w innym zdaniu, zachowując sens pierwszego, np. „Dziś jest pierwszy parzysty dzień miesiąca poprzedzającego listopad”. Warunki prawdziwości obu tych zdań są takie same, czyli oba zdania mają ten sam sens. Także każde inne zdanie wyrażające ten sam sens, czyli relacjonujące wiedzę Jonesa na temat daty 2 października, wygłoszone np. po hiszpańsku, portugalsku itd., będzie miało te same warunki prawdziwości, co zdanie wyjściowe. Każdy może zatem wiedzieć to, co wie Jones, jeśli przyjmie zdanie o tych samych warunkach prawdziwości, które ma zdanie Jonesa. W szczególności może to wiedzieć Bóg i tu nic nie ogranicza jego wszechwiedzy. Tyle Castañeda.

      Swinburne przyjął wyjaśnienie Castañedy, ale po jakimś czasie przestał w nie wierzyć – jak sam przyznaje. Zmienił swe przekonania i stwierdził, że to Kretzmann ma rację, a nie Castañeda. Oświadczył, że nigdy nie wiemy, co wiedzą inni, gdy o czymś mówią, ponieważ każdy myśli to, co myśli, na swój własny sposób. To skądinąd prawda, bo dla mnie 2 października był np. dniem po imieninach mojej mamy, dla znawców antyku jest to dzień, w którym w roku 46 p.n.e. Gajusz Juliusz Cezar przybył do Aleksandrii, a dla entuzjastów darwinizmu to dzień, w którym w 1836 roku Charles Darwin powrócił do Anglii po pięcioletniej podróży dookoła świata. Tylko że te fakty nie mają nic wspólnego z tym, co powiedział Jones i z sensem jego zdania. Wolne skojarzenia, nawet prawdziwe, nie są częścią znaczenia. Swinburne z jakiegoś powodu przyjął inne stanowisko. Napisał:

      Jednakowoż sądzę obecnie, że zasada […] Castañedy jest fałszywa i że pierwotny zarzut Kretzmanna jest poprawny. Każdy z nas, myśląc o jakimś indywiduum, myśli o nim w pewien sposób. Nie mamy żadnego innego dostępu do tego indywiduum jak tylko do indywiduum uchwyconego przez pewien sposób myślenia o nim. […] Konkluduję, że zarzut Kretzmanna jest skuteczny. Istnieją pewne sądy, które mogą – z powodów logicznych – być znane tylko pewnym osobom lub w pewnych momentach (Swinburne 1995, s. 229–230).

      Nie wiem, co o tym myśleć. Wyjaśnienie o charakterze czysto logicznym, o którym Swinburne wspomina, nie może dotyczyć po prostu faktu, że musimy zmieniać wyrażenia indeksujące, by zachować sens. Na to wszyscy się godzą. To oczywiste, że określenie „mój samochód” oznacza inne auto dla różnych właścicieli. Podobnie „dzisiejszy dzień” oznacza różne daty w zależności od dnia wypowiedzi. Te sformułowania podlegają powszechnie znanym parafrazom. Mówimy „samochód Piotra” lub „samochód Marii”, gdy oni używają zwrotu „mój samochód”, a mówiąc „dziś”, mamy na myśli 2 października, gdy wypowiadamy się 2 października, i 3 października, gdy wypowiadamy się 3 października. Tu nie ma trudności i na pewno Swinburne nie to ma na myśli. Kłopot pojawia się jednak, gdy chcemy opisać czyjś stan umysłowy, zakładając, że ten stan jest wiedzą, gdy tymczasem to, co mówiący chciał wyrazić lub co zdołał wyrazić, to były jego myśli, a nie wiedza o świecie. Paradoks powstaje na przykład wtedy, gdy ateista mówi: „Nie ma Boga”, a my pytamy, czy Bóg może wiedzieć to, co ateista rzekomo wie. Oczywiście Bóg tego nie może wiedzieć, ponieważ nawet dla Boga (jeśli Bóg istnieje) jest niemożliwe wiedzieć coś, co jest nieprawdą. Podobnie ja nie mogę wiedzieć tego, co rzekomo wie Jones, jeśli 3 października Jones mówi, że jest 2 października. Nie mogę tego wiedzieć, ponieważ sam Jones tego dnia nic nie wie o aktualnej dacie.

      Rozpatrzmy zatem kilka twierdzeń na temat wiedzy o istnieniu Boga, zakładając, że Bóg istnieje i Jones jest ateistą. Tę sytuację opisują na przykład następujące zdania:

      1. Bóg może wiedzieć, że Bóg istnieje.

      2. Bóg może wiedzieć, że Jones myśli, że Bóg nie istnieje.

      3. Bóg może wiedzieć, że to, co Jones myśli, jest fałszem.

      4. Bóg nie może wiedzieć, że Jones wie, że Bóg nie istnieje.

      Zwróćmy uwagę, że tylko zdanie (4) pozornie ogranicza boską wszechwiedzę. Poprzednie zdania tego nie robią, bo mają orzeczenie w formie twierdzącej. A co do (4), to chcemy chyba przyjąć, że nawet gdy Bóg wie, co Jones myśli, to nie może wiedzieć, że Jones wie, że Boga nie ma. Bóg nie może wiedzieć niczego, co jest niezgodne z faktami, bo tego nikt nie może wiedzieć. Zatem zdanie (4) nie ogranicza wiedzy Boga, bo nie ogranicza niczyjej wiedzy. W oparciu o tego rodzaju ograniczenie Swinburne nie powinien odrzucać interpretacji Castañedy.

      Może jednak odrzucił ją z innego powodu. Wyobraźmy sobie, że Jones powiedział: „Jestem ateistą”, i że Bóg też powiedział: „Jestem ateistą”. Czy mówią to samo? Oczywiście nie, ponieważ każdy mówi o sobie, a nie o drugim, czyli funkcja indeksująca tych zdań jest inna. Ponadto zdanie Jonesa jest prawdopodobnie prawdziwe, natomiast zdanie Boga – jeśli istotnie Bóg je wypowiedział – jest na pewno fałszywe. Być może Swinburne uważa, że z tego powodu powinien odrzucić stanowisko Castañedy. Jeśli by tak było, to zastanówmy się, dlaczego Bóg nie może wiedzieć, jak to jest być ateistą. Odpowiedź wiąże się z tezą Thomasa Nagela, że istnieje wiedza pierwszoosobowa i jest ona nieprzekazywalna. Na przykład tylko ja wiem, jak to jest być mną – co mogę stwierdzić przez analogię z twierdzeniem Nagela, że nikt z ludzi nie może wiedzieć, jak to jest być nietoperzem. W konsekwencji być może tylko ateista może wiedzieć, jak to jest być ateistą i Bóg nie może tego wiedzieć.

      Nie mogę jednak zgodzić się z taką interpretacją, ponieważ uważam, że wiedzę pierwszoosobową trzeba rozumieć inaczej. Nie chodzi w niej o prawdziwą wiedzę, lecz o pewnego rodzaju doświadczenie swego stanu i odczucia z tym związane. Jest zapewne prawdą, że nikt nie może odbierać moich doznań w taki sposób, w jaki ja je odbieram. Mogę na przykład nie cierpieć melodii Pije Kuba do Jakuba… i nie być w stanie wyjaśnić, dlaczego tak to czuję. I mogę zachwycać się Marsylianką, ale też nie wiedzieć, dlaczego tak to czuję. Te emocje mogą składać się na poczucie „jak to jest być mną” i być może treść czy jakość tych emocji jest nieprzekazywalna, więc nawet Bóg nie może jej ze mną dzielić. Ale czy mam prawo powiedzieć w tej sytuacji, że ja wiem coś, czego Bóg nie wie? Sądzę, że nie. Sądzę, że wiedza zawarta jest w sądach, a nie w odczuciach. Czyli nie mogę wiedzieć, jak to jest być nietoperzem, nie dlatego, że to jest niekomunikowalne, ale dlatego, że to nie jest wiedza. Podobnie „nobody knows the trouble I’ve seen” jest prawdą nie tylko dlatego, że nie wiemy, o jakich niedolach śpiewa Louis Armstrong, ale dlatego, że to, co on czuje, udręczony ciężarem życia, nie jest wiedzą ani faktem dającym się ująć w sądzie opisowym, tylko jest odczuciem. W związku z tym następny wers tej pieśni jest zwodniczy: „nobody knows but Jesus”. Jezus może śpiewakowi współczuć, może odtwarzać sobie w wyobraźni stan uczuć śpiewaka, ale nie może wiedzieć, jak śpiewak się czuje, ponieważ przeżywanie beznadziejności własnego losu nie jest sądem na własny temat. Armstrong popularyzuje błędną filozofię.

      Wiedza jest ujmowana i przekazywana w sądach. Co więcej, jest wyłącznie СКАЧАТЬ