Название: Biografie ulic
Автор: Jacek Leociak
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: История
isbn: 978-83-62020-90-4
isbn:
Skrzyżowanie Chłodna–Żelazna było zawsze zatłoczone. W prawym górnym rogu wejście do Baru dla Wszystkich. Rok 1941.
Fot. Albert Cusian, BArch, Bild 101I-134-0778-16
W dwudziestoleciu międzywojennym spacerujący po reprezentacyjnej promenadzie Woli mogli wybierać między ośmioma kawiarniami i cukierniami: Stanisławy Kałużnej pod numerem 7, Joska Frydmana pod 25, Józefa Kosmowskiego pod 29, Michała Moczulskiego pod 41, Ruseckiego pod 44, Szulakiewicza pod 49. Ale najbardziej znane, najwykwintniejsze i najbardziej uczęszczane były dwie. Jedna to cukiernia Stefana Majewskiego, kwalifikowana jako „pierwszorzędna”, mieszcząca się w kamienicy pod numerem 24. Majewski miał też swoje cukiernie na Królewskiej 33, Marszałkowskiej 80 i Nowym Świecie 15 – w dawnej Pierwszej Warszawskiej Mleczarni Udziałowej (słynna swego czasu „Udziałowa”), którą z wybuchem pierwszej wojny światowej wydzierżawił. Po wygaśnięciu dzierżawy generalny remont przeprowadził nowy najemca Kazimierz Życki i otworzył tam luksusowy Café Club, w czasie okupacji „nur für Deutsche”. To do tego lokalu 24 października 1942 roku bojowcy Gwardii Ludowej wrzucili wiązkę granatów. Druga reprezentacyjna kawiarnia i cukiernia na Chłodnej miała długą tradycję. Założył ją jeszcze w 1880 roku Karol Sommer pod numerem 8, następnie została przeniesiona do narożnej kamienicy Chłodna 28 na rogu Żelaznej. W okresie międzywojennym prawa własności dzieliła między siebie wieloosobowa grupa spadkobierców, w której główną rolę grał Wacław Sommer. Wojciech Herbaczyński tak opisuje wygląd cukierni: „Wchodziło się z narożnika do części sklepowej. Dalej była sala ze stolikami i pomieszczenie na sześć bilardów. Zawsze też można tu było przejrzeć komplet świeżych pism. Meble, typowe dla większości ówczesnych cukierni, utrzymane były w kolorze mahoniowym. Rzucał się w oczy duży bufet, za nim – pod ścianami – płaskie, oszklone szafy. Ściany zdobiły lustra i dyplomy, których Sommer, dobry i zamiłowany w zawodzie fachowiec, wiele otrzymywał i z których był bardzo dumny”. Kres cukierni Sommera przyniosło powstanie warszawskie, po kamienicy nie zachował się do dziś najmniejszy ślad. Zostały tylko zdjęcia niemieckiego fotografia Alberta Cusiana, służącego w Propagandakompanie 689, który latem 1941 roku fotografował getto. Widać na nich wyraźnie narożne wejście do cukierni Sommera, a w oknach napisy: „Domino”, „Bilardy”.
Chłodna przed wojną była ulicą przyjazną i otwartą. Podobno wiały tam wschodnie wiatry od Wisły i zachodnie od Woli, ale przynajmniej powietrze było czyste, mimo mniejszych czy większych fabryczek i zakładów przemysłowych, jak słynna Fabryka Platerów Norblina, przeniesiona w 1882 roku z Chłodnej 5 na Żelazną 49/51/53 (na jej miejscu powstała Fabryka Dźwigów „Siła”). Ulica swobodnie rozpościerała się między wschodem (eleganckie Śródmieście) i zachodem (robotnicza Wola). „Kto wracał z Kercelaka na Chłodną, mógł odnieść wrażenie, że znalazł się Paryżu” – wspominał Michał Gawałkiewicz w „Stolicy” (1979, nr 7).
ŻYDZI NA CHŁODNEJ
Skąd się wzięli na „metropolitalnej” ulicy Chłodnej Żydzi? I od kiedy? Żeby to wyjaśnić, musimy się cofnąć do XIX wieku. Fryderyk August, król saski i książę warszawski, wydał 16 marca 1809 roku dekret nakazujący Żydom opuszczenie śródmieścia, ponieważ zbytnie ich zagęszczenie w tym miejscu miało powodować niebezpieczeństwo pożarów i zagrażać zdrowiu. W dekrecie wymieniono obszary (tzw. ulice egzymowane), na których Żydom nie wolno było mieszkać ani prowadzić działalności handlowej. Były to: Stare Miasto; ulica Podwale z Kapitulną; ulica Freta z Mostową, Świętojerską i Koźlą; Nowe Miasto z rynkiem, ulicą Starą, Kościelną i częścią Zakroczymskiej; ulica Długa z Bielańską i Przejazdem; ulica Miodowa; ulica Senatorska z Wierzbową, Rymarską i Danielewiczowską; ulica Trębacka i Kozia; Krakowskie Przedmieście i część Nowego Światu z ulicami Bednarską, Dziekańską, Czystą, Królewską, Mazowiecką, Świętokrzyską. Dokument z 1821 roku powiększał liczbę ulic egzymowanych o Żabią, Graniczną, Królewską, cały Nowy Świat, Leszno, Marszałkowską, Jerozolimską, całą Zakroczymską. I – uwaga – Elektoralną i Chłodną. Dekrety o egzymowaniu ulic były ważnym wydarzeniem dla formowania się przyszłej dzielnicy żydowskiej w Warszawie. Wiadomo było dokładnie, gdzie Żydom nie wolno mieszkać, nie określono natomiast ściśle terenów, na jakich mogli się osiedlać. Żydzi wędrowali więc po Warszawie, omijając miejsca zakazane i skupiając się w rejonach już przez nich zasiedlonych.
Carski ukaz z 5 czerwca 1862 roku, który znosił ostatecznie ulice egzymowane, miał znaczenie przełomowe. Żydzi uzyskiwali prawo swobodnego wyboru miejsca zamieszkania. I tak naprawdę dopiero od tego czasu zaczęli się osiedlać na Chłodnej. Bard tej ulicy, jej oddany dziejopis i mieszkaniec z dziada pradziada, Artur III Nadolski, zaznacza, że „ulica Chłodna była do 1918 roku pół na pół: polsko-żydowska. Po roku 1918 żywioł polski zaczął wyraźnie przeważać, ale handlem, rzemiosłem czy transportem parali się w dużo większym stopniu Żydzi niż Polacy”. Jako polski patriota Nadolski nie omieszkał wpleść w swą narrację historyczną znajomego wątku. „Regułą było, że gros mieszkań w kamienicach zasiedlała od frontu bogata ludność żydowska, zaś w oficynach gnieździły się biedne rodziny polskich robotników. Z tamtego okresu pochodzi też znamienne powiedzenie żydowskie: Nasze kamienice, wasze ulice”.
Bogaty w różnorodne informacje epos Nadolskiego, zatytułowany Pani Chłodna (Opowieść o warszawskiej ulicy), przesiąknięty jest hurapatriotyzmem, antykomunizmem i narodową dumą, co utrudnia lekturę tej skądinąd ciekawej książki. Nie wiadomo, po co w jednym miejscu represje po powstaniu styczniowym autor nazywa „holokaustem inteligencji polskiej”, a w innym ożywia język Marca 1968, pisząc, że bankrutujące w okresie popowstaniowym folwarki szlacheckie przejmowali „za bezcen Rosjanie i żydowscy kupcy, tworząc nową warstwę «ziemian», pełniących jednocześnie rolę piątej kolumny w polskim żywiole wiejskim”.
Inaczej nędzę w oficynach i suterenach na Chłodnej widział amerykański oficer kapitan E. Cones w swoim raporcie sporządzonym latem 1922 roku dla Chicago Conference of the United Jewish Campaign. Cones był oficjalnym reprezentantem rządu Stanów Zjednoczonych w Rosji i członkiem Bliskowschodniego Komitetu Pomocy. Odwiedził między innymi Odessę, Kijów, miasteczka na Podolu. Był też w Wilnie, Białymstoku, Łodzi, Krakowie i w Warszawie. Oto jak zanotował swoją wizytę na ulicy Chłodnej:
Poprowadzono mnie do ciemnej sutereny budynku na ulicy Chłodnej w Warszawie, gdzie w pokoju zobaczyłem leżącego na łóżku człowieka, kobietę wciśniętą w krzesło oraz ich troje nagich dzieci. Po zasięgnięciu informacji dowiedziałem się, że mężczyzna jest maszynistą, na próżno poszukującym pracy. Przebywanie w łóżku wytłumaczył ogromnym osłabieniem spowodowanym głodem. Zapytałem matkę, dlaczego pozbawia dzieci powietrza i słońca, przetrzymując je w środku. Z zażenowaniem odparli, że to ze wstydu przed pokazaniem się publicznie nago. Na zewnątrz wychodzą jedynie nocą, jak z jaskini, gdy ulice są opustoszałe.
Napływ do Królestwa Polskiego Żydów z Rosji po zamachu bombowym na cara Aleksandra II w 1881 roku wywołał napięcia nie tylko w relacjach polsko-żydowskich, lecz także w łonie zróżnicowanej już i niejednolitej społeczności żydowskiej. Nie miejsce tu na szczegółową analizę tego zjawiska, dość powiedzieć, że w efekcie tych procesów migracyjnych (wewnętrznych w obszarze Warszawy i zewnętrznych – przybycie do miasta litwaków) „zażydzenie” rzemiosła i handlu na Chłodnej rzucało się w oczy.
Dane СКАЧАТЬ